Marek Gajowniczek, 5 sierpnia 2024
Przykro głowom gorącym.
Ukarano je srogo..
pokazując wątpiącym,
że gdy zechcą, to mogą!
Ogłosili nad ranem
z uśmieszkami Judaszy,
że świat bijących pianę
chcieli tylko nastraszyć.
.
Siły były kosztowne,
a noce nieprzespane.
Alerty - bezsensowne
w proxy wojnie z Iranem.
.
Świat codziennie się zmienia
i zmieniają się wojny
zwycięstw bez przesilenia,
gdy jest czas niespokojny.
.
To gra na wyczerpanie,
beznadzieję, zmęczenie.
O wszystko... o przetrwanie...
i o Niebo ... i Ziemię.
Yaro, 4 sierpnia 2024
wiatrem deszczem po niebie i z nieba
czy człowiek wart narodzin
gdy życie kłodą nacisk kładzie
biegnę skryć oczy
by nikt nie patrzył
w nie jak w lustro
boję się z każdym rokiem
coraz bardziej i bardziej
chowane myśli płyną
ułożone w cegły mych ust
słowa kłamstwem obleczone
zmuszą do przyjęcia bestii
krew popłynie
popłyną łzy
nie potrafię płakać
szukam odpowiedzi
szukam siebie jak noclegu
odpadam
nie mam siły na zmiany
na to by żyć w bezprawiu
chaos bagno i zatracanie
ślepiec powie że
wszystko jest dobrze
powiedz jak jest naprawdę
rządzą nami łabędzie
jakoś to będzie
w stawie pełnym ryb
Marek Gajowniczek, 4 sierpnia 2024
Barbarzyńskie zwyczaje.
Bizantyjskie prawa.
Dwa zwaśnione kraje.
Zemsta bywa krwawa.
Oko za oko! Ząb za ząb!
Boskim wyrokom przeciwny komp.
Życie - cyber zabawa.
.
Nieludzka Inteligencja.
decydentami włada -
Inwigilacja, siła, potencjał,
podstęp, oszustwo, zdrada.
Nieoznaczone dni i godziny.
Owiec milcząca zgoda.
Oczekiwanie. Medialne drwiny
Na sprzeciw nawet słow szkoda.
.
Nie wiemy skąd? Nie wiemy gdzie?
Nie wiemy czym i jak?
Zanim na czołach odciśnie się
Ery Wodnika znak.
Arsis, 4 sierpnia 2024
Przechodzę przez te uchylone drzwi. Przekraczam próg. Światło jarzy się niemrawo. Pod sufitem
plafony. Zakurzone płótna pajęczyn. Falują. Kołyszą się…
Zasłony w purpurze. W obskurnym świetle kinkietów.
W półmroku...
Zasłony ze zjawami gestów w kunsztownie zdobionym miękkim pluszu.
I w tej ciszy milczenie rzeczy. Jakieś odbite obrazy w przedmiotach, w szarych kineskopach
martwych telewizorów.
Za szklanymi ścianami gablot
nieruchome
wskaźniki.
Zegary. Pokrętła…
Unicestwione laboratorium. Skamieliny rzucające cienie
w prześwitach idących z ukosa. Od okien, księżyca.
Od nocy.
Rozsnuwa się w resztkach i kłębi
mżący szarością obłok płynącego kurzu ..
Wiesz, nie ma tu czasu. Albowiem nie ma. Jest tylko nic.
Takie --
szumiące
w uszach
-- piskliwe NIC.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-04)
***
https://www.youtube.com/watch?v=nf-Ep7yhU6A
Marek Gajowniczek, 4 sierpnia 2024
Idą burze i ulewy
na drożyznę i potrzeby
i na starczy niedostatek,
a tu jeszcze, na dodatek
wojna zawisła nad nami.
wzajemnymi ostrzałami.
.
Ludzie wstrzymują oddechy
z płonnych obaw bez pociechy
na to, co tu wkrótce runie.
Nikt przyczyny nie rozumie,
zdając się na ślepy los.
Żaden już rozsądku głos
do rządzących nie dociera,
ale nikt nie chce umierać.
.
Zło jest blisko i daleko
za morzem,. górą, za rzeką
i za frontem pogodowym
przepowiadając Świat Nowy
wojennym mocarstw koncertem,
śląc nam alert za alertem,
by porządkować balkony.
Piwnice zmienić na schrony.
Odjechać spod dużych drzew.
Zdmuchnął wierszyk wiatru śpiew.
sam53, 3 sierpnia 2024
trudno szukać po omacku najgorętszych ust
zdejmować z nich dekor
ślady wczorajszych pocałunków
nawlekać na nitkę myśli gdy ręce w kieszeniach
trudno o perły tak rzadkie w wierszach
miłość obroni się zaufaniem
poezji potrzebne światło
przyjemnie pobiec za wspomnieniami
w jędrność ciepłych piersi
gotowych na wszystko
zabrać ze sobą marzenia
a czas przeznaczony dla nas
wypatrzeć z twoich oczu
Deadbat, 3 sierpnia 2024
Dlaczego
Zawisło w istnieniu niczym preludium nadchodzącej burzy
Niepokorne
Oderwane
Ciężkie chociaż błahe
Przez jego umysł przemknęło rozczarowanie
Rozczarowany jestem tobą o Wszechmogący
Tobą
Światem
Życiem
Ani to monumentalne
Ani ważkie
Tu wskazał na małe drobne życie
konsumowało aktualnie inne
mniejsze oraz słabsze
Oto Twoje prawo
Oto to co naprawdę nam dałeś
Dlaczego więc miałbyś mi zakazać
Powstrzymywać przed zagładą tych którzy nie zechcą
służyć mi jako moi niewolnicy
przed zaspokajaniem na nich wszelkich chuci tego ciała
oraz okrutnych zachcianek tego oto znudzonego umysłu
które Ty sam wszak stworzyłeś
W jakim celu miałbym się samoograniczać ja
wraz z narodzinami skazany na zagładę
z choroby
przez wypadek
z ręki innego
czy przez starość
Prochem jestem i oni wszyscy jak ja na równi prochem
Ty wskazujesz na dobro i brak dobra
sens i brak sensu
światło i brak światła
Lecz stworzyłeś mnie tak
abym chciał doświadczać
bezsens w sens przeobrażając
Tak aby śmierć i życie czy to swoje czy obce
na moją modłę i w moją zabawkę
Co jeśli zatem zapragnę
poczuć krew wrogów w moich ustach
siedząc na tronie z ich drgających kości
poczuć bijące jeszcze serca ich potomstwa
na mojej wyciągniętej dłoni
Ty mi nie zabraniaj
Cóż bowiem dane mi być może więcej doświadczyć za życia
W zamian za tą marną chwilę triumfu
Cóż mi oddasz Panie
Za potop seksu szaleństwa przemocy
za to chwilowe chociaż słodkie zapomnienie
o własnej niemocy
Oh jakąż satysfakcję odczuwać musi drapieżca
kiedy dopadnie śmiertelnie ofiarę
Czy szalę zrównoważy rozdarcie wewnętrzne
Które my ludzie nazwaliśmy moralnością
Ja widzę ja jako słabość
narzuconą samemu sobie
tylko dla współistnienia
z sentymentu
z empatii
Współczuć może jedynie człowiek człowiekowi
Ci co stoją na szczycie
mordują narody
bez mrugnięcia okiem
Tak jest i tak było
A mordowany w ten sposób człowiek
milczy
bo jest słaby
Musi on spełniać najniższe życzenia tego który go morduje
dlatego tylko że zabicie go wyszło taniej w czyjejś kalkulacji
I choć dłuższą może chwilę pracuje żyje jeszcze i być może mówi
Nie wie po prostu jeszcze że za chwilę jutro za tydzień jest martwy
Śmierć oto wspaniała jest
jest to najbardziej tolerancyjna siła
Nasza prawdziwa Pani
Śmierć
Nie ma względu na wiek płeć rasę zasługi przymioty czy braki
Czy to gorąca dżungla czy otchłanie tajgi
Jeżeli ten kto nad tobą ma władzę mówi że nie żyjesz
Umierasz bez skargi
Oto jak marnym robakiem jest człowiek
Oto jak marną siłę jestem w stanie zgromadzić
w moim wciąż obumierającym ciele
Jakże tej pogardy mam więc nie odnosić do reszty ciał takich samych posiadaczy
Tych zjadaczy chleba w przeogromnej skali
bezrefleksyjnych i próżnych pożeraczy ziemi
półnagich i ślepych
pełzających słabo wszędzie naokoło
z ustami wciąż pełnymi żałości i skargi
zanim zginą marnie
Czego więc chcesz ode mnie
Boże
Cóż ja mogę uczynić
w świecie dekadencji
...
Yaro, 3 sierpnia 2024
niebo tak blisko
gdy Mielno
pachniało latem
dziewczyna z kręconymi włosami
jej uroda zabrała mi głos
odebrała odwagę młodego człowieka
zaślepienie upadek
przez młody silny wiatr
wszystko trafił szlag
powiedziała
nadchodzi koniec świata
żegnaj przyjacielu na zawsze
wracam do domu
przyjechał chłopak
chwyciłem piachu garść
tyle dla niej byłem wart
wybaczam co zatarł czas fal
sam53, 1 sierpnia 2024
i znów wieczór noc w ciemnościach
zamazany księżyc w chmurach
pierwsza druga zmienia postać
teraz nie wiem którą która
są jak myśli wokół ciebie
wiem że mogły frunąć wcześniej
jak sen który cicho przebiegł
a tak chciałbym śnić go jeszcze
póki gwiazdy nam nie zgasną
i jaśminem pachnie lipiec
chciałbym obok ciebie zasnąć
słyszysz świerszcza - stroi skrzyoce
rankiem obudź pocałunkiem
nasze szczęście mi się śniło
z nim do ciebie dzisiaj frunę
słyszysz świerszcza - czy to miłość
sam53, 1 sierpnia 2024
wiem że jesteś - bo jesteś - a może cię nie ma
gdy pragnienie miłości gra na jedną nutę
kiedy słowa przytulam czuję bliski temat
wierszem będę cię kochał - inaczej nie umiem
w cieniu chmury poezją - po deszczu w obłokach
wyobraźnią w objęciach gdy rymu nie stanie
niechaj niebo zakwitnie - w kwiatach chcę cię kochać
niechaj miłość na zawsze kwitnącą zostanie
byłaś różą - wciąż jesteś - nawet kiedy jesień
kiedy piękno w dojrzałość codziennie się zmienia
gdy na ustach dwa słowa w pocałunkach niesiesz
wiem że jesteś bo jesteś - a może cię nie ma
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.