Pi., 24 marca 2021
myślę że się doczekałaś. wstałem z tarczy. excalibur legł na półce
i dziś nie zginę. pauza na wymianę zużytych słów. ponad sztuką wojny
umiejętność cierpliwego unikania powodów do inwazji, rekonkwisty.
okupacja. nie będzie impulsów pod bunt. żadnych śladów sprzeciwu.
jest tak jakby w naszym języku nie pojawiło się pojęcie czynnego oporu.
las służy do spacerów, plaża do wygrzewania zmęczonych kości,
hamak buja na zasłużone szczęście. że w starych oczach coś przygasło?
że banalny gest sięgania po drinka z parasolką wydaje się dojrzalszy
w slow motion? uczciwa cena, choć wypłacana bez zaangażowania.
pousuwamy z pamięci warknięcia - jedno po drugim, kanonady,
osiniaczenia, szczęk oręża. było. mędrcy ze wschodu diagnozują
trafnie, że wystarczy usunąć historię. ze wspólnej przeglądarki.
Pi., 24 marca 2021
„ale może powinniśmy kochać
to czego nie umiemy pojąć?”
Albert Camus „Dżuma”
jeśli trafię na jeszcze jeden wiersz o zarazie – wybuchnę. już wzbieram.
potoczą się słowa po zakurzonym umyśle, jak kamienie przez Pompeje,
jak filozofia z piorunami przez Żoliborz, jak trzecia fala przez Warmię.
to prowokacja! nie chcę już o tym pisać. nie chcę więcej o tym czytać.
unikam infekcji nie odwiedzając portali lirycznych. trzymam dystans
do świeżoupieczonych poetek - one najszybciej przesiąkają Słowem,
a Słowo jest skażone. kapitalikami. powołano specjalny oddział pato-
krytyczny, który opracowuje szczepionkę. jak dotąd nie testowano jej
na ledwie przewrażliwionych. myślałem że kochałem i to było ważne.
piszę, więc myślę. bo są wciąż gorączki, które nie prześniły się Poetom.
granice wyobraźni zostały określone w zasadach kwarantanny. plwociną,
krwią i łzami. w edytowalnej kolejności. ten wiersz i tak umiera w ciszy.
z puentą wciśniętą w rozczarowanie.
Pi., 24 marca 2021
Klara ma ledwie siedem lat, ale już wie, że nadepnięcie na linię
przynosi pecha. Dziwi się ojcu - duży a nie zna się na klątwach.
Kiedy wchodzą na główny Rynek Starej Pragi - marmurowieją.
Klara pierwszy raz w siedmioletnim życiu widzi las. Krzyży.
Poziomych. Narysowane kredą nie rzucają cienia na bruk.
Rzucają na miasto. Na Czechy. Są grube na warstwę koloru,
a kładą się na cały świat. Podobno poza Wyspami Owczymi.
Klara nie wie, na jakim oceanie leżą Wyspy Owcze. Na wszelki
wypadek stara się nie nadepnąć na żadne skrzyżowane linie.
Ojciec Klary już się wreszcie nauczył. Teraz uczy się jego cień.
--------------
(23 marca 2021 Rynek Starego Miasta w Pradze
pokrył się 24 810 krzyżami, które namalowano na bruku
by upamiętnić ofiary COVID-19 w Czechach)
Arsis, 23 marca 2021
Spada na moje zmarszczone czoło zimne światło dalekich gwiazd…
Wnika do wnętrza czaszki
czyjś nieustanny szept,
lecz, niestety — nie rozróżniam słów…
Skąd?
Od kogo?
Idę aleją, mając przed oczami nieczytelne krajobrazy,
zamglone widma.
W dookolnej ciszy dopalają się resztki zanikającego krzyku. Rozwiewają się ostatnie słowa…
Co dalej?
Nic.
Przerażająca otchłań pożera wszystko do ostatniego ziarenka…
Próbowałem…
Na próżno.
Nasiona kwiatów czepiają się wiatru.
Osiadają na spierzchniętych wargach
żółtawym pyłem.
Na włosach, rzęsach…
Półprzymkniętych powiekach
wilgotnych ócz…
Już nie dla mnie parują liście,
łodygi, źdźbła traw.
Nie dla mnie pachnie nadchodząca wiosna…
Wszechświat pękł,
jak mydlana bańka.
Przemieniam się wraz z nim. Opadam deszczem gasnących iskier.
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-03-23)
***
https://www.youtube.com/watch?v=sVN14IIF2Zo
Istar, 23 marca 2021
ode mnie do ciebie jest krótsza droga. dlatego nie wybierzesz mnie.
oswojone ptaki przylatują tam z żalu, do ciebie z tęsknoty.
ale ich nie odróżniasz
i nie ma nieba - nie mówię o raju. jesteśmy trawą, ziemia wrasta
w łupiny twojego strachu. jeśli szybko zerwiemy się by biec,
biec przed siebie, gdzieś musi być miejsce, w którym łączą się kolory.
bez tych łagodnych przejść.
nie mogę zostać ilustracją do listów. nawet jeśli teraz ich kartki nie płowieją,
nie wydarzy się nic, z czego można by stworzyć historię. daruję
nam słowa, których nie uznajemy za świętość. w końcu i ptaki
okażą się tymi, które odlecą pierwsze. chociaż to ja przez chwilę
miałam skrzydła.
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 marca 2021
Przenikalność ciepła przez
Tekst
Okazuje się zależeć
Tylko od dobrej woli
Wyrafinowane na pierwotnych zamówieniach
Precyzowane
Wybiórcze osuszacze domysłów
Z fokusem pod oczodoły
Rozminęły się z oczekiwaniem
Wydajność wierszy podobno
Ustawicznie spada
I serfowanie na fali
Promieniowania tła
Spełnia już tylko marzenia
Atawistów
Idą święta
A tu przegląd snajperów nadziei
Zmienia się w kalejdoskop
Z malowania twarzy został tylko
Biały puder i kurewsko agresywny róż ust
Odbija się to wszystko nachalnie
W soczewkach doborowych
Drogich lunet
Rewia udziwnionych onanizmów
Z ciągłymi pytaniami widzów
W esemesach
Za trzydzieści dziewięć groszy plus VAT
Kto miał dłuższą lufę, kto polerował sprawniej
Kto strzela seriami a kto w okna ludziom zagląda
Tak nisko upaść
Możemy my wszyscy
Żonglerzy bezsłowia
Wsłuchani w bębniasty rytm
Pieczęci na dokumentach urzędowych
Nowej normalności
A przecież Bóg dał nam
Moc tworzenia światów
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 marca 2021
Po ostatnim przetasie kadr i wytycznych
Pozostał mi tik nerwowego dorabiania
Ogonków do każdego "a"
Na rynek wewnętrzny na mądrość etapu
Nie gęsi jak mawiał
Ąbrąhąm w wielkich otwarciach
Poprzeczki są już tak wysoko
Że podjazdy dla niepiśmiennych wznoszą wyżej
Urażone spojrzenia garbatych
Rymów zakazano by dać szansę mniej zdolnym
A skróty, obostrzenia, wieczne kul zapożyczenia
Zajebiste dzbany i recykling dogasłych
Z adnotacją "poezja rozpozna swoich"
System redystrybucji liter znowu się nie sprawdził
Drgawkami, potem, żarem czół
Wtapiane w długie kokile
W arie bez form i znaczeń
Zboczeńcy bez zahamowań potrafią
Dwie-trzy-cztery litery - takie same
W jednym ciągu obok siebie
Nie płaczmy nad wersami bez interpunkcji
Przypisy ni z greki egiptu czy starofrancy
Powagi też nie dodadzą
Po innych górach snują się mgły
Po innych zboczach szept i płacz
Świat tamtych drwin i uniesień
Jak insygnia klasy i szyku
W zbiorowych pożarach
W zbiorowych wapna Aleksandriach
W zbiorowych osuwiskach i potopach
I nie ma co rzucać oskarżeń
Winnych szukać
Dziur łatać
Bo jak nas oświecił
Pierwszy krytyk stażysta z awansu społecznego
To przecież nie była prawdziwa poezja
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 marca 2021
Księżyc w pełni wygląda
Jakby na nim rozbito wszystkie kubki
Z pamiątkowymi dedykacjami
Niedopite powycierane
Cudzym natchnieniem gęby
Z samego rana zaczną
Zmiatać pod dywan
Sprzeczne fakty
Towarzysz ze strefy Ciszy, 23 marca 2021
Miało dziś być tak nie wulgarnie
Lecz kto by miał to kurwa czytać
Marność - marności - wszystko marnie
Żadnego wsparcia od Tacyta
Znudzić możemy całe rzesze
Choćby trwać chciały tysięczne lato
Choćby im płacić złota mieszek
A nadzór miałby uber-Platon
Nie wygra się słowem pisanym
Z gołych bab stronką - wodzirejem
Nie przetrwa zapałów słomianych
Żadna krucjata z Hemmingwayem
Być może dziś światów upadki
Czas by wspierało każde ego
Miejsca ustąpić kultom ud sąsiadki
Skacząc na zabój z wież Goethego
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.