Sztelak Marcin, 13 sierpnia 2020
Powszedni zjadacze
czasu i przestrzeni krążą pomiędzy upadłymi
poetami. Trwa wielki pożar w mikroskali.
Lecz bywa też wprost przeciwnie, zgodnie
z uświęconą tradycją, deszcz.
Usypiająco chlupocze w rozbebeszonych
trzewiach łóżek.
Nazywają to miłością, jedyne uniesienie
na jakie stać jeszcze ściśnięte gardło,
gdy wmyka się z niego słowo.
Koniecznie po zachodzie słońca, szeptem,
najcichszym, aby się nie wbił w wciąż
nienasycone ściany.
Powszedni zjadacze
kręcą się wraz z ziemią, na osłodę ciągle
powstają nowe fabryczki wierszy.
Niezapisywanych, najpiękniejszych.
Yaro, 13 sierpnia 2020
nazywam się Skawiński
na obczyźnie płynie życie normalnie
w sercu z obrazem dawnych czasów
tęsknota wyciska wspomnienia
obolały po wielu wojnach
nie ma siły by się odnaleźć
schroniłem się w latarni nad brzegiem morza
szum fal śpiew mew w oddali żal
co wraca z ojczyzny kocham ją
ostatniej nocy zapomniałem o bożym świecie
nie zapaliłem latarni ogień nadziei nie zapłoną
statek poszedł na dno ja razem z nim
włóczęgę czas rozpocząć
jestem stary umrę jak pies pod płotem
z obrazem dziecinnych lat
Polsko kocham cię za to
za pieśni co w uszach nie pozwala usnąć
Marek Gajowniczek, 12 sierpnia 2020
Jeszcze żywie - potłuczona
przez Rusina i OMON-a.
Czerwona, po bokach biała
odkąd ZBiR-om się oddała.
.
A dokoła konopielki
zadziwionym oczom wielkim
nie dają okrucha wiary
widząc przemocy koszmary.
.
Smutny wierszyk bez konkretu,
bo i nie ma internetu,
a jedynie satelity
obserwują, kto jest bity?
normalny1989, 12 sierpnia 2020
Po ścieżce niemającej
końca idzie pielgrzym,
nie zabija, by być pierwszym
lecz do głów stuka,
opowiadając historie,
ażeby czuli się lepsi
w lustrze kryje się nauka.
Można się zdziwić, czemu
on się nie męczy,
więzi w sercu eter,
który strzeże x pieczęci,
jak zamknięty
przed wybuchem wulkan,
zakryty jedynie najwrażliwszą
częścią paluszka,
delikatnie to serce pieści,
zostawiając ślad jego ścieżki
i słony pot, który
z uśmiechem wypluwa.
Misiek, 11 sierpnia 2020
Nie wierzę
tym którzy powtarzają
że słowa to tylko słowa
często nawet jedno wyrazi wiele
w wielkim sercu kwiaty się mają
i cały rok barwami świat oznaczą
moja muzo moje serce mój aniele
jak uboga jest mowa
aby wyrazić co czuję kiedy słucham
kiedy czytam strofy poskładane
litery w wersach jak w tańcu skaczą
jak zamienić niepokój w eden
nie tracąc przy tym nadziei ducha
czytam twój wiersz nocą i nad ranem
kiedy słońce przebija się po burzy
jeszcze w chmurach się zanurzy
ściskając w ręku bilet powrotny
do stacji Szczęście
podniosę ku niebu wzrok
a kiedy księżyc
srebrnym światłem rozproszy mrok
niczym latarnik samotny
pełnią albo nowiem
serdecznie go pozdrowię
bo my dwoje z dwóch miast
tylko on
wśród milionów gwiazd
niepowtarzalny
zawsze jeden
jesienna70, 10 sierpnia 2020
kiedy słonecznik
otwiera oko na wschód
tańczę nad stawem
wśród płaczących wierzb
powietrze migocze
mieszaniną barw
wody ziemi i liści
pachnie tatarakiem
trzymam w dłoniach
jak diamenty zwyłe sprawy
i nie lękam się smaku
słodko gorzkiej mgły
czekam na spacer
wśród chmur
pod rękę z dniem
w przemokniętym rosą swetrze
Deadbat, 10 sierpnia 2020
Nie ma takiego miejsca które nie można opuścić
Nie ma takiej prawdy której nie możesz porzucić
Nie ma takiej drogi którą nie możesz nie pójść
Nie ma takiej ciszy której nie można zakłócić
Nie ma takiego piękna którego nie można zohydzić
Nie ma takiej wartości której nie można podeptać
Nie ma takiej słodyczy której nie można goryczy pełną uczynić
Nie ma takiego światła którego nie można przed oczami zakryć
Nie ma takiej muzyki której nie można wyciszyć
Nie ma takiego smaku którego nie można odebrać
Nie ma takiego celu który nie można porzucić
Nie ma takiej świętości której nie można zbezcześcić
Nie ma takiego życia którego nie można pozbawić
Nie ma takiego sensu którego nie można bezsensownym zrobić
Nie ma takiej odwagi której nie można lękiem i strachem napełnić
Nie ma takiej łagodności której nie można przemocą zniszczyć
...
Nie ma takiej pustki której nie można wypełnić
Nie ma takiej ciemności której nie można rozświetlić
Nie ma takiej ciszy której nie można piękną muzyką nasycić
Nie ma takiej brzydoty której nie można rozświetlić pięknem tak jawnym choć przecież ukrytym
Deadbat, 10 sierpnia 2020
Czas uderza w tętnice
niczym skryty zabójca
Ulica tętni ruchem
Pulsujące światła lamp
kolor migocze
pulsuje rytmicznie
Dnie wieczory poranki
przemijają bez skargi
Spójrz
Wokół odwiecznym cyklem
toczy się życie
Cień zastępuje światło
Światła zastępują cienie
Pulsujący dźwięk
napełnia i wzrasta
Wypełnia po brzegi aż przepełni
Niewidoczne naczynie
Narasta falami pieszczącymi bezgłośnie
cichy brzeg
Narasta poza czasem
Szaleńcze wzrasta tempo
Szaleńczy bieg
Nagła cisza wnosi ciepło
Nagły bezruch tworzy
jedność
Wieczną i trwać tak można przez chwilę
Znikam bezpiecznie
poza lękiem i gniewem
wolny od wszelkich uniesień
violetta, 9 sierpnia 2020
przedpołudniowym słońcem mi do twarzy
w koszulce i spódnicy halce jak kwiaty cykorii
z czułością wyprzytulam każdy koniuszek koronki
spojrzeniem w oczy dodajesz szczyptę kocham
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.