sam53, 18 grudnia 2022
Są takie wieczory jak dziś
kiedy pocałunki omijają wiersze
szukając twoich ust na poduszce
są słowa które umykają z czystej kartki
zatrzymując się w szepcie przy uchu
jest twój uśmiech
ciepła pościel
i sen którym częstujesz
...
daj wolne Aniołowi Stróżowi
będziemy mieli całą noc dla siebie
Yaro, 18 grudnia 2022
najpiękniejsza noc
tonęliśmy w niej
muzyka rozproszyła mrok
mieliśmy się ku sobie
spotkanie dłoni
wymiana spojrzeń
dotyk gest nieśmiały wzrok
stos drzewa
usiadłaś na kolana
rozmowa do rana
świadkiem kościół
święte słowa
niewiążące spotkanie
na początku koniec
mimo że bardzo ku sobie
violetta, 18 grudnia 2022
pierwszymi rumieńcami śnieżyczki
zawiruję nad tobą i delikatnie zakwitnę
a ty zagęścisz się mięsistym ciałem
jak mgliste poranki z jasnymi kwiatami
migocząc
Sztelak Marcin, 18 grudnia 2022
Ironia losu:
nie chodzę boso po kwiecistych łąkach,
mam dziurawe skarpety,
poprzecierane nadmiarem zakrętów.
Na drodze pomiędzy domem
a ostatnią przystanią.
Gdzie zwykłem grywać
w kółko i krzyżyk, mówiąc szczerze
kwadrat.
Lecz bądź tu człowieku
poważny kiedy kieszenie puste,
nade mną gwiaździste, we mnie
czterdzieści i cztery
kawy.
Do tego w zaułkach czyhają
zamaskowane dziewice.
Z demobilu.
Jak najbardziej spragnione,
choćby tylko łyka samogonu.
A księżycówka wyszła już w połowie
podróży, zresztą dawno po pełni.
Jakby nie patrzeć,
nawet przez dziurkę od klucza:
Ironia losu.
sam53, 17 grudnia 2022
zagrajmy siebie struna w strunę
niech mój za twoim dźwiękiem goni
przecież tak bardzo chcemy uciec
w świat tylko przez nas wymyślony
zagrajmy z werwą niech emocje
zbudzą w nas fale niedosytu
niech dźwięki brzmią o ton dwa głośniej
a całuj myli się nam z przytul
zagrajmy radość akord duszy
w dwóch nagich ciałach pośród objęć
gotowych choćby kamień skruszyć
kiedy namiętność na melodię
pieszczotą dłoni rozpisaną
w słowach dzielonych na pół w szepcie
przy których pewnie nijak zasnąć
bo już w nich jesteś
bo już jesteś
sam53, 17 grudnia 2022
no i cóż że zima mróz nie zawierucha
pod oknem w jałowcach krążą płatki śniegu
w wigilijnej ciszy grudzień się zasłuchał
las zamilkł i usnął w rytm świątecznych etiud
świerki w mroźnej szadzi otulone mgiełką
mech iskrzy przepychem rozświetlonej bieli
wieczór pośród sosen w noc z księżycem przemknął
jakby z pierwszą gwiazdką chciał się rozweselić
z oddali kolęda ciche - w żłobie leży
wiatr na skrzypcach rzęzi wyuczone takty
czas usiąść przy stole do wspólnej wieczerzy
kochani podzielmy się dzisiaj opłatkiem
Sztelak Marcin, 17 grudnia 2022
Piętka chleba niedojedzonego
u schyłku epoki dziecięcych uniesień
wciąż kusi z półki zakurzonej
warstwą nieprzeczytanych książek.
Do tego zimna herbata zarośnięta
rzęsą i tatarakiem, w którym czyhają
ptaki zawsze gotowe wyrwać
z nieoczekiwanego wiersza.
Piętka okropnie chrzęści – marnie,
zęby już nie te, starte od ciągłego
zgrzytania przez sen.
Na nieznajomych przechodniów.
Na domiar złego ser, którego zabrakło,
teraz i na bliżej nieokreśloną wieczność.
Deadbat, 17 grudnia 2022
Jestem Martwy Nietoperz
Martwy od dzieciństwa
Nietoperz czyż bowiem
nie mówi się
ślepy jak nietoperz
choć to jawna nieprawda
Jestem niedowiarkiem
A więc ślepy jestem na prawdę
Nie wierzę bowiem w wolność
Ani równość
Ani braterstwo
Zbyt wiele widziałem wojny
która jest stanem duszy
wojny nieustającej w sobie i pomiędzy braćmi
Betonowych dżungli gdzie w niemej udręce
tysiące i dziesiątki tysięcy
zmaga się z dniem
i z nocą
w ten czas pokoju
który był nam dany
Nie wierzę w jedną prawdę
bo nie widzę przecież
tego co widzą inni bez żadnego trudu
a oni z kolei nie patrzą moimi oczami
Poza ciągami wzorów
nie ma żadnej prawdy
istnieje jedynie zbliżone jej uogólnienie
dopasowane do ludzi i czasów
zwichrowane to w tą to w tamtą stronę
Ludzkości jak ją rozumiem nie darzę miłością
gdyż przeczuwam wyraźnie co wizja korzyści
potrafi uczynić tej Ziemi i jej
mieszkańcom rękami ich samych
a to sprawia że Homo zdaje się w najlepszym razie
usilnie próbować hamować
swoje własne drapieżcze instynkty
w drodze ku nieuniknionej zagładzie
Zabijanie słabszych karmienie się ich ciałami
hodowla i ubój
tak gwałt morderstwo czy wojna
to tylko na różnych poziomach
dowody że nigdy nie zerwaliśmy kajdan
zwierzęcej czysto natury
i nie ma we mnie dumy
że jestem człowiekiem
słaby bowiem jestem nawet jako człowiek
Kiedyś
już sam nie wiem kiedy
Chciałem tylko tworzyć
lecz każdy mój oddech
rani
chciałem tylko nadawać nowe imię
nowe obnażać spojrzenie
lecz nie jestem lepszy
i nie tętnię życiem
każdy mój ruch kaleczy harmonię
a każda myśl nosi znamię Kaina
jest niedoskonała
i nigdy taką jak trzeba nie będzie
bo w tym świecie
To człowiek jest miarą rzeczy
dlatego słuszne jest że zabija
że pochłania mięso
nawet swego brata
w walce o przetrwanie
uzasadniony jest każdy grzech
podstęp i każde kłamstwo
okrucieństwo
czy śmierć
a nie abstrakcyjne martwe ideały
Dlatego choć nie żyję trwam przecież uparcie
usiłując odgadnąć co dzisiaj jest słuszne
jutro zaś stanowić będzie niezbity dowód mojej winy
i sprowadzi niechybną karę na me trwanie
Yaro, 16 grudnia 2022
szukam czegoś więcej
do nieba trzymam ręce
dotykam zimnych dłoni
zmarnowałem coś w sobie
czego chcieć więcej
prócz ciepłych słów w piosence
uciekam jak przeciąg
w obrotowych drzwiach
w galerii na wiślance
mówię wszystko masz
dlaczego to za mało
pragniesz więcej ludzie mają gorzej
w programie damy i wieśniaczki
dobrą rolę grasz
jestem głupcem wtedy gdy spojrzałem
tobie w oczy
zaczął się koszmar kiedy skończysz
będziesz skomleć życie nie jest materialne
rozwija skrzydła moja dusza
słyszę śpiew posłuchaj
przytul muszlę do ucha
pierwsze wakacje nad Bałtykiem
a nie te siaty szmaty malowidła
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.