Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 12 maja 2022
"Dla zdradzonych przez cywilizację barbarzyńcy są nadzieją."
Zygmunt Bauman
widzę więcej bo jestem zindustrializowany
widzę więcej bo jestem fotografią
widzę więcej bo jestem misją
mam licznik Geigera – Müllera butlę z tlenem
oraz krótką broń automatyczną wraz z niezbędnikiem maturzysty
naskórek ziemi jest spękany
zresztą to tylko maska tejże parceli
osadzona na innej masce
z gwizdem poniechania
na karku dalekiego planu
taka wszech planetarna prostota
gdzie mogą odroczyć mój paroksyzm
chociaż wiem że powinienem uważać na pordzewiałe rusztowania z nierdzewnej stali
których jedynym zastosowaniem jest gwałtowny ból spamu
ze złym zrozumieniem atrapy
takiej jak należące do mnie imię
wodowstrętu
____________________________________________
Olsztyn - Zatorze/Allenstein, Schubertstraße; czwartek, 12 V im Jahren des Herrn MMXXII, 00:26:06
____________________________________________
1) Elhagyott uzem (węg.) – po polsku: Opuszczona fabryka.
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 9 maja 2022
1
Plac budowy w centrum miasta. Jestem tu stróżem.
W nocy, gdy jest już pusto, odzywa się we mnie
demon śmierci. Aby go uciszyć, zasypiam.
Ponieważ jest stary oraz nerwowy, mój sen
przeszkadza mu (nawet gdy mam koszmary senne)
i wzywa piekło, które się urzeczywistnia,
gdy się budzę. Uwagi końcowe są takie,
że nie wiem, czym jarzmo, walka i suwerenność...
Pamiętam słowo „zapaska” z wiersza Piotra R.
Dzisiaj, kilkanaście lat po lekturze jego
utworów, sprawdziłem znaczenie rzeczonego
słowa w słowniku. Mam potężną wyobraźnię,
ale definicja nie wystarczyła. Zdjęcie
zapaski musiałem zobaczyć w internecie!
2
Budowlaniec, obładowany narzędziami,
wchodzi po schodach. A jego młodszy kolega
zawiesił żółty kask na krańcu ogrodzenia,
poszedł za potrzebą. Jestem rozszyfrowany?
6 maja 2022
Misiek, 7 maja 2022
Serce posiadać z kamienia
to dziś nie rzadkość wcale
zabierz swoje skrzydła dawno wyleniałe
a czy wiesz że kropla zawsze drąży skałę
Nie bawią już mnie twoje huczne bale
galerie pięknych rzeźb i wspaniałych obrazów
nie chcę widzieć choćby nawet twojego cienia
nie chcę słyszeć i zatrzymać już cię nie muszę
Tego kamienia pewnie też nie skruszę
choć niejedna łza na kroplę zamieniona
nie chcę czytać już tych brudnych bohomazów
bo wszystkie są napisane z tym samym znakiem
Nie przytulę cię dziś i nie wezmę w ramiona
choć tak blisko jesteś
jestem w głębi duszy jedynakiem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 7 maja 2022
"Jeden z ostatnich piekielnych kręgów jest kręgiem pytań nie do zniesienia."
Jerzy Andrzej Pilch, "Miasto utrapienia" 1)
w podstawówce byłem gruby i miałem wągry a moja wiara
w Boga była na pułapie jądra atomu helu więc nie mogłem liczyć na to że schudnę w trybie
nagłym lub jakimkolwiek innym a wągrów nie mogłem ani przypudrować ani zasmarować kremem
Nivea później jeszcze zagościły się na dziobie szkaradne blizny po ospie natomiast jednoczesny brak opium dla siebie samego nie był poczytywany przez mnie za wadę którą wypada banalizować i taić cyklem homonimów synonimów antonimów i sensów wspomnień jak też możliwości przyprawiających o nudności oraz świrowanie nerwu błędnego gorzej niż kondony które wykonały egzekucję na średnio szanowanym romantyzmie w świecie własnego lokalu mieszkalnego niekoniecznie prywatnej zrytej psyché i faktyczności obrzeżnej gdzie istnieje jedynie pies z kulawą nogą a cokolwiek jest rojeniem przygłupa a ja zaczynam wtedy lubić rozstaje dróg najlepiej w co najmniej trzy strony mimowolnego
otępienia z plastikową butelką przeciwdziałań które nigdy nie są gniewem sprężyn w leżance na której
nie byłem i nie jestem inkunabułem będącym do dyspozycji tych co przebywają ze mną lub w moim pobliżu ponieważ grozi to paranoją schizofrenią psychozą dwubiegunową nerwicą psychopatią tudzież encefalopatią tumor cerebri a w najlżejszym trafie dezorientacją w pierwotnych cenach i tym nigdy niezabliźnionym zwyrodnieniem czy też banalnym jak biały chleb ze śmietnika nad wyraz
prymitywnym wkurwieniem się dlatego zawsze bez dania sobie siana spierdalałem od tego co pierwsze lepsze lecz później zaakceptowałem ogony zbędnych dopustów które stały się poranną herbatą
Dilmah i mydłem Dove a które nie są rzeczywiste tylko dysydencko bardziej obleśne aniżeli skróty
do archaizmów rzeczy i potencjałów w punktach gdzie nikogo nie obchodzą twoje pytania o wyobrażenie pojęcia siły despotycznych pazurów czyli najważniejszej udobruchanej zbrodni podczas chorału gregoriańskiego na pojedynczych aforyzmach barbarzyństwie niechęciach i bez surowych grzybów szczególnie kiedy pastuję buty przed wyjściem do banku do biblioteki do pubu czy tak
po prostu z nudów kiedy mięśnie i oczy robią sobie strajk a bebech domaga się suchej kiełbasy i placków ziemniaczanych ze śmietaną i cukrem a na pierwszy rzut narządu wzroku wszystko jest elegancko syfiaste zapleśniałe ale nic nie jest tak trudne do uszczuplenia jak czekanie na zdawkowy przekaz
siarkowodoru z odrobiną drewna
sandałowego
____________________________________________
Olsztyn - Zatorze/Allenstein, Schubertstraße; sobota, 7 V im Jahren des Herrn MMXXII , 04:49:21
____________________________________________
1) Jerzy Andrzej Pilch, "Miasto utrapienia." Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2004.
sam53, 6 maja 2022
letnim wieczorem
którego wspomnienie spędza sen z powiek
tajemniczym uśmiechem w pocałunku
poczułem się jak wariat obdarowany tabliczką czekolady
którą umazałem sobie policzki na kolejne kilka lat
jeszcze czuję na sobie twój wzrok
ty jedna całowałaś mnie całą sobą
zawstydziłaś słońce
co tam góry
Yaro, 5 maja 2022
rozkołysane kołysał wiatr
wspomnienia tęsknoty
liście na drzewach
śpiew taniec fajne ukojenie
taniec pierwszy krok
rozpuść włosy
puść wodze fantazji
w wyobraźni miłość
idą słowa baśnie
krew co wrze wodą na ogniu
naokoło biec
ujrzeć światło i uśmiech
dlaczego tak jest wiele miejsc
wszystkich nie odwiedzę
zadzwoń proszę
będę daleko przysypany wspomnieniami
jak drzewo pod śniegiem jak ptak na drzewie
na ustach wszystkich stać się legendą
Misiek, 5 maja 2022
Nie wiem czy światło którym dziś otulę
będzie
księżyca czy od gwiazdy ale na pewno czule
Dla ciebie mogę być nawet demonem
albo choćby paziem królowej
wiernym motylem
Zatrzymasz go delikatnie łapiąc w ciepłe dłonie
wtedy na polanie od kwiatów kolorowej
polecisz za nim na najdłuższą w życiu chwilę
Uśmiecham się do słońca teraz co rano
po nocy coraz krótszej aż do zarania lata
takie serce zasługuje na miłość
bo kochaną
jesteś
początkiem i końcem mojego świata
Niech zabrzmią dziś wszystkie srebrne dzwony
kiedy wypełnię złote serce kwiatami jak szalony
napojone wodą życia nigdy nie zwiędną
w ich blasku najjaśniejsze gwiazdy zbledną
I wtenczas spełnią się zapomniane sny
to nie wiosna mnie obudziła
to twoja jedyna zasługa
------------------------------------
a ona przecież
to ty
Marek Gajowniczek, 3 maja 2022
Dzieje się na naszych oczach
Wielka, Święta i Prorocza
Historia mego Narodu!
Mamy znowu sto powodów -
prócz obchodów i vivatów,
by dać przykład ludziom - światu,
jak lud boży wita Maj.
"Jest takie miejsce... jest taki kraj..."
Yaro, 2 maja 2022
gdy czas zmarszczy twarze
dzieci rosną nam coś ucieka
bogacimy głowy o wspomnienia
za szybko dzieje się to wszystko
zerwane filmy łączę w jeden
zakręceni przy obiedzie
opowiadamy dzieciom o historii
lecą liście lecą latka
jesienią złote włosy się bielą
jak babie lato rozrzucamy ramiona
chwytamy co się da brązem kasztanów
odświeżam pokoje szare
najgorzej gdy o chorobie się już dowiem
kilka chwil na pożegnanie zostanie
łzami pokryję policzki
wyliczę co mam do wyliczenia
podpieram laską krzyż na drogę
czuję w sobie okryte ciałem starca siedemnaście lat
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.