ApisTaur, 28 listopada 2021
za oknem zmierzcha – szary wieczór
sen zaprosiłem nie przychodzi
tyle zmęczenia jest w człowieku
że chciałby do Charona łodzi
odłożyć troski serca drżenie
lub najzwyczajniej być kamieniem
za oknem psom się szczekać nie chce
spragniony menel z małpki trąbi
jak hejnalista który wieszczy:
dziś napierdolę się jak zombi
przynajmniej wie jak dojść do celu
ja błądzę niczym wrak bez steru
jutro poranek cmoknie chłodno
w kawie utopię niewyspanie
i wyjdę na tę słotę podłą
choć nie wiem czy wciąż będę w stanie
gestem pozdrowię półzombiaka
bo reszta będzie leżeć w krzakach
Yaro, 28 listopada 2021
nie jestem wolny od ciebie
skłamałbym gdym tak mocno
nie kochał cię wylewał łzy
zbyt mocno utkwiłaś we mnie
czekam wiernie jak pies
chłodno tutaj na mieście deszcz
błąkam się na skórze dreszcz
przyjeżdżasz ostatnim pociągiem
biegniemy razem w tym śnie
wiem nie spełni się
szary dzień budzi jutrzejszy dzień
mocno wierzę życzę szczęścia
ważne że taka jak ty we mnie tkwi
spotkana w podróży na jednej z dróg
nie zapomnę cię zapiszę
każde twoje słowo każdy gest
drachma, 27 listopada 2021
Przechadzałem się gdzie smukły cyprys
i rosły gaje oliwne falowały wzgórza Alpilles
pod ciemnoniebieskim niebem
na którym mgławice spiralne drogi mlecznej
migotały gwiazdy i lśnił pomarańczowy
księżyc otulając do snu miasteczko
to tu urodził się Nostradamus
on posiadł klucz do kosmicznego dramatu
według objawień Janowych
A ja leczyłem tuż obok swoją psychikę
malując wiele i rozmyślając czy dobrze jest
mieć nierówno pod sufitem
Oczami wyobraźni przychodzącej
błyskawicą w olśnienie stworzyłem ten obraz
z pamięci nie zaś z natury jak pozostałe
gdy go wyślę na wystawę
Salonu Niezależnych to współcześni mi
malarze wpadną w osłupienie
ApisTaur, 27 listopada 2021
znowu układam mozaiki słów
z kroplówki wolno życie się wtacza
dawka po dawce następna znów
nic to listopad tylko płacze
za ścianą sto lat gaśnie cicho
halo czy żywi wciąż mnie słyszą
krople jak małe kamikaze
wściekle szturmują okienne szyby
powolny spacer korytarzem
światło świetlówki słońcem na niby
jest świeci ale nie ogrzeje
tu los z ironią w twarz się śmieje
zgniłe mandale na chodnikach
które cierpliwie tak wiatr układał
zgarnia cieć wielki erudyta
łaciną biegle jak mistrz włada
radość jest coraz rzadszym kwiatem
smutek okrywa z kiru szatą
Marek Gajowniczek, 27 listopada 2021
Jeśli łuski spadną z oczu człowiekowi -
to na pewno to jest Covid!
Jesteś zainfekowany
przez szykany i reklamy!
Jeśliś ufał premierowi -
szczepionkom za każdą cenę,
to test zawsze wskaże Covid
zmutowanym patogenem!
Za późno na doszczepianie,
a statystyka poraża.
Przesiewanie było w planie
nosiciela - gospodarza!
Na starych zawsze wypadnie,
bo pożytku już z nich nie ma!
Dnia, godziny - nie odgadniesz.
Polityk nie ma sumienia.
Marek Gajowniczek, 27 listopada 2021
Kołysanka, kołysanka
o wieczorach i porankach
i o zdrowiu pełnym obaw -
kołysanka covidowa.
.
Przesypał się piasek czasu.
Jeszcze życia mały zasób
zatrzymał się nad snu brzegiem.
Zadziwiony pierwszym śniegiem.
.
Kołysanka, kołysanka
przed Mateczką na kolankach,
częstochowskie składa słowa -
kołysanka covidowa.
.
Na sygnale przyjechali
ostrożni i cali biali.
Żele z Paracetamolem
pozostawili na stole.
.
Kołysanka, kołysanka
chce z nadzieją dotrwać ranka,
by Panu Bogu dziękować -
kołysanka covidowa.
sam53, 27 listopada 2021
Twoje milczenie nie przeszkadza wcale
słowom zebranym na końcu języka
wzburzonej myśli gdy na ustach palec
a do miłości nikt się nie chce przyznać
tak jakby serca zamarzły na kamień
a wspólne chwile uleciały w przestrzeń
jakby wspomnienia zawiązały pamięć
po krzyk sam w sobie niespełnionym - weź mnie
nawet gdy w nocy masz otwarte okno
a grudzień drzewom liści pozazdrościł
gdy sen o wiośnie sam się staje wiosną
a czas we dwoje - czasem do miłości
Yaro, 27 listopada 2021
zdobyłem świat świat porwał nas
beztroskie dzieciństwo prysło szybko jak przekleństwo
pochłonął świat dobro co w garściach dziecka
iskrzyło życie miało sens fajna zabawa
za szybko za szybko chcę być gdzieś indziej
lecz nie ma ciekawych miejsc prócz pustych plaż
na zdjęciach jak bohaterowie Jarek Artur Seba
wiedziałem dokładnie że tak będzie dobrze gleba
narzekasz na władze ktoś na to rękę kładzie
łykasz to łykasz mówią tak boisz się
łykasz wszystko łykasz to właśnie twój koniec
szczęście bywa na końcu w strzykawce i te oczy
pochłaniasz to to nie jest dobro
wolność skradziona szyderczy uśmiech
śmierć wita nas szeroko wbita głęboko
im mniej nas tym łatwiej kierować masami
podział pomiędzy nami pomiędzy klasami
mam dość uciekam przed siebie uciekam w las
końcowe dni będą zakręcone pochłonie wielu już czas
nie poddam się walczę do ostatniego dnia
skradam się uderzam znienacka
najlepsza jest zasadzka nie porażka
nie jestem frajerem frajerzy skomlą na dnie
drachma, 27 listopada 2021
Jestem już stary
i zgodnie z kolejnością rzeczy
stanę się zniedołężniały
w tym wieku jakby łatwiej
bezkarnie artykułować myśli
ponad poprawność polityczną
czekania na swoją
kolej która nie nastąpi
Nie mogło mnie spotkać w życiu
większe szczęście
niż to że nigdy moje prace
nie zawisną na targach sztuki
pośród prac zasłużonych
dla kultury
Nad którymi krytyk się pochyla
gdy mu się zapłaci
(bezpowrotnie utracono
umiejętność odczytywania
mowy znaku) został czysty
estetyzm i związek kynologiczny
typ spokrewnienia
Liczy się krzykliwość
wzajemne uprzejmości
kochanie wspólnej sprawy
podział na swój i obcy który
układowi jest nieodzowny
Adepci piękna
powinni wiedzieć komu
warto się kłaniać
a przed kim udawać że się
go nie widzi unikać trzeba takich
jak ja wygumkowanych
ze wspólnego zdjęcia
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.