Misiek, 4 sierpnia 2021
Podnoszę ku niebu oczy nieprzytomne
lecz to nie tylko z wysiłku i ze zmęczenia
pod drzewem życia jeszcze szukam cienia
jak tych szczęścia chwil których nie zapomnę
***
milczący list piszę dłonią jak osiką drżącą
sensu życia poszukam na nowo
boli w kleksy upstrzone słowo
myśli skołatane w głowie bez litości mącą
Atropos jak co dzień czyjąś przetnie nić
ze śmiechu omal się nie udusi
a serce wytrzyma bo żyć musi
tak długo dopóki ma dla kogo jeszcze żyć
na szybach okien krople deszczu teraz schną
drzewa już szumią i kładą do snu
jesteś daleko tam –a ja jestem tu
niezapisane kartki do mnie jak te sieroty lgną
było i już nie ma – taki obraz od lat się pcha
miał być pean a został jakiś tren
a może życie to tylko zwykły sen
na liściu przycupnął świerszcz i serenadę gra
umarła na chwilę nawet nieśmiertelna wiara
i miłość czeka na przeznaczenie
czy spełni się to jedno marzenie
czy bez obrony czeka niecierpliwa cykuty czara
nadzieja opadła połamana tak bardzo brakuje sił
może ruszy w drogę gdy odpocznie
za horyzontem zobaczy wyrocznię
ułożę o niej wiersz ze słów startych dzisiaj na pył
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 4 sierpnia 2021
"Żywe istoty z samej swojej natury nie rozumieją tego, co wyczyniają".
Philip Kindred Dick
patrzę na mgłę
jest ciekawsza
niż czosnkowy salceson i mortadela
razem urojone w worku na śmieci
i nie śmierdzi
wątróbką cynamonem i baraniną
w cenie jednego przeoczenia
_______________________________________________
Allenstein/Schubertstraße, niedziela, 24 stycznia im Jahre des Herrn MMXXI, 01:17:48
An - Anna Awsiukiewicz, 3 sierpnia 2021
kiedyś odnajdę
zagubione słowa
wśród twoich myśli
zatopię się
w niewypowiedzianych
pragnieniach
tęsknota jest pieśnią
która mnie woła
do bram
przez które wchodzę
nie czując się grzeszną
tam tylko my
podróżnicy czasu
i przestrzeni
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 3 sierpnia 2021
Wczoraj, jutro czy dziś,
zawsze ów Bencal Krzyś!
Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 3 sierpnia 2021
Wrzaskliwość, nieład oraz tajność własnych myśli
to właściwości, których nie można przypisać
niczemu... Los sprawił, iż nacisnąłem przycisk
z symbolem wózka. Wówczas senny inwalida,
skądinąd bezręki, mógł od siebie samego
znów umywać ręce. Dziś chciałbym wlewać w niego
gorącą kawę – te łzy Boga, który oślepł!
„Ufam ci, Krzysztofie, na tyle, że pozwolę
prowadzić się pod ramię każdemu, kogo znasz”.
Moc otarć pod piersią, na którejś mnie hodował,
Panie! Co robię? Staram się zamazać węża
jego własnym pełzaniem. Czy stworzyć mu Eden
jednym chlapnięciem juchą na mur? Będę wieszczem,
póki Franek, smakosz glist, jawnie się nie zesra!
2 sierpnia 2021
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 3 sierpnia 2021
"Jeśli pomylimy szlaki i zaczniemy wspinać się na niewłaściwy szczyt, wówczas żadne piękne widoki nie wynagrodzą nam rozczarowania i świadomości popełnionego błędu".
Aleister Crowley (Edward Alexander Crowley), "Ekwinokcjum bogów", s. 103. 1)
w tym roku na początku kwietnia padał śnieg
jednak tydzień wcześniej ukradziono z zegarków godzinę
wymykały się często opady oklejone coraz bardziej wirusowym lukrem
owocujące podróżującą wszystkimi możliwymi drogami i bezdrożami mgłą jadowitej pajęczyny
zresztą moje dioksyny spływały ze spojrzeń którymi podświetlałem bez opamiętania wszystko i każdego
z których to może wyniknąć tylko groźny koncept śpiącej królewny w jajku na twardo z chrzanem wasabi
co jest zapisane miękkim ołówkiem na starym bilecie do muzeum przypadkowo znalezionym w "Biblii"
być może miał być to banknot niezbędny do zakupu śledzi w musztardzie oraz sałatki ziemniaczanej
zapatrzyłem się w szybę osiedlowego sklepiku z wyrobami alkoholowymi
na pierwszy rzut oka poczułem pragnienie zgłębienia holenderskiego piwa Grolsch Premium Lager
lecz jak uświadomiłem sobie że będę musiał szarpać się z zamknięciem pałąkowym z porcelany
do tego mam jakiś szmatławych pociotów w Królestwie Niderlandów których szczerze nie przetrawiam
więc odechciało mi się browca stanowczo wolę polską wódkę czystą proletariacką naturalną prostą tanią
ale i tak odmawiam jej sobie z powodów medycznych
wiem że sam płodzę gros swoich zaburzeń umysłowych i żeby się nie męczyć zamartwiam się co chwila
muszę odnaleźć się tam gdzie jestem nawet w czas pandemii która codziennie zmartwychwstaje -
czas w przestrzeni i przestrzeń w czasie rzadko łowią ryby w mętnej wodzie na wielkanocne śniadanie
przecież taki posiłek to wypadkowa tego co jest tego co było i tego co może się zdarzyć
jak na przykład mistrzowskie milczenie bliżej nieokreślonego śniegu z pożyczonych skrzyń
wyznań wiary
_________________________________________________
1) Aleister Crowley (Edward Alexander Crowley), "Ekwinokcjum bogów". Tłum. Krzysztof Azarewicz. Wydawnictwo Lashtal Press, Gdynia – Londyn 2012.
________________________________________________
Allenstein/Schubertstraße, piątek, 9 kwietnia im Jahre des Herrn MMXXI, 02:49:51
normalny1989, 2 sierpnia 2021
Zło jest krzykiem rozpaczy
przytakuje To zranione serce
choć uśmiech mu się marzy
sparzone całe ręce
plecy cięższe,
lazurowe spojrzenie takie mętne
chociaż najpiękniejsze
myśli bystre ale takie gęste
wali jak szalone
To zranione serce
A co więcej piękny umysł
zamknięty w szklanej bombonierce
widzi co czyni
jednak brak tam tlenu
dedykuje rytm
który wybijany jest w szaleństwie
tu jest ciepło i tam jest zimno
z siłą nawet jak jest bardzo przykro
Jak te piękne oczy zamykane
nad ranem kiedy jest już widno
bo albo miłe wszystko
albo idź stąd
zaufanie gdzieś tam wyszło
miało wrócić, ale ktoś nabrudził
i nie przyszło,
ta pustka stuka jak kropla
przy cieknącym kranie, więc
ucieczka w ambicje
układa teraźniejszość na przyszłość
a co z tą myślą,
szczęście to nie tylko
nazwa dla statku widmo
delikatny płatek zarośnięty
przeogromną blizną
bo albo miłe wszystko
albo idź stąd
stado najlepszych lekarzy
i nadzieja, że to oni tę bliznę wytną
kobieto, dziewczynko
jesteś istotą nieziemsko silną
uśmiechnij się bo buzie
masz taką śliczną
pozwól dorzucić jakiś konar
razem dogrzać to ognisko
żebyś w nocy sama
nie budziła się spocona nad ranem
kiedy jest już widno
bo dla mnie możliwe jest wszystko
więc przytul się i przeciw złu razem
powiedzmy głośne idź stąd.
Arsis, 1 sierpnia 2021
Noc otula mnie chłodem gwiazd… Na ścianie ― drżący cień trzepoczącej skrzydłami ćmy… Dwa puste fotele
po rodzicach,
kanapa, pufy… ― stół…
… pokryte kurzem termo z wizerunkiem ―
ducha samotności…
Powiedz mi coś…
… powiedz cokolwiek…
Milczenie ―
unosi się
w powietrzu,
Atakuje
mżącą
― szarością…
… wiatr szarpie poluzowanymi oknami, wspina się po ornamentach tapet przeciągły jęk przeciągu…
Kto ma przyjść?
… nie przyjdzie nikt…
Kocham cię,
słyszysz?
… czy mnie słyszysz?
Umieram, pomiędzy ―
każdym twoim
poruszeniem warg…
… pomiędzy szeptem a ciszą…
Na zewnątrz wiatr… ― zimny oddech melancholii…
Wiesz…
… nastawiłem płytę
ze smutną piosenką
― o utraconej miłości…
Niesie się echo
na pustej,
schodowej klatce...
… bieleją zatrzaśnięte na wieczność drzwi opuszczonych mieszkań…
Obejmuję
próżnię…
… rozgoszczoną nicość…
Przyjdź…
Tak ―
po
prostu…
… ― przytul…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-01)
***
https://www.youtube.com/watch?v=nHdUOvlhK3k
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 31 lipca 2021
"Przekroczę i tę moc moją, bowiem i ją posiadają koń i muł (...).
Wyjdę więc i poza tę [moc] mojej natury (...)".
Aurelius Augustinus Hipponensis (święty Augustyn z Hippo Regius), "Confessiones" ("Wyznania") 1)
pozostanę w swoim mieszkaniu nie wiem jak długo niczym Edmond Dantès w Le Château d'If
po to by łykać Furosemid i Spironol czy też inne moczopędne gówna
i szczać przy tym jak koń dalej niż mój wzrok sięgnie bo taka moja kharma i satori
jestem wyłamany z zawiasów biernego spokoju bo zlizałem otwór największej rangi kanału inwazji
i choć chciałem to wymazać bo była akurat w pobliżu jędza na służbie mydeł i pozorów wszelkiej maści
poszedłem do niej i spytałem o czas pracy fizyków usłyszałem że praca i czas to numery stylowego kaca
mogę jeść i przejadać się oraz raczyć pawiami ale od czasu kiedy nie piję alkoholu jest to niemożliwe
umiem rysować do krwi swoje zasrane myśli samobójcze chociaż nie śpieszno mi do Valhǫlli
doświadczam prucia się naczyń włosowatych przeżywam jak duszę się od stryczka
gdy słucham głosów poczucia winy zamurowanych pod podłogą gdy biorę tyle leków że zapominam o śnie
a przecież wyposażono mnie a priori we wszystkie cechy trzeciego szympansa z mordą kata
łącznie z tym nie dającym się wytłumaczyć przywiązaniem do obrzydzania chciejstwa plus próśb węża
czynna czy sporna rzeczywistość zamku jest placem gier gdzie psa z urwaną nogą omijają twoje pytania
i to że gdy jesteś zawekowany nic a nic cię nie ucapi albowiem łączna teza ględzi jeszcze jej się chce
iż każda żywa skamielina czyli praktycznie wszystko albo operuje magią względnie jest magiczne
ale czy jest szansa zaistnienia jednocześnie zdrowia i choroby dnia i nocy biedy i bogactwa kary i nagrody i o to właśnie chodzi bo jakie spustoszenie mogłaby sprowadzić pokraka zwana pomiotem stajni Augiasza
a co nigdy nie jest takie miłe kiedy obrywa się kopniaki w przeróżne terytoria czaszki która ulega trafom
niekiedy nocą staję się wrakiem który jak magnes przyciąga pociągnięte patyną niepotrzebne nożyce
ergo mogę oddawać prawdę moich krętactw ale czy złote rybki są pewne gdzie krążą błystki i kto je ciska -
osadzony musi potrafić odnajdować puszki po ananasie oraz kręgosłup z sytym oddechem a nie szukać ich
wiadomo że myśl jest żółwim tempem racji bytu może nam ofiarować tylko odpowiedzi w kształcie wody
zaś figury perypatetyków które są cokolwiek warte chcą być przeżute do ostatniej kropli szpiku
a nie zrozumiane "wszakże Anaksagoras w więzieniu studiował kwadraturę koła" 2) poddając wszystko całości
a w dalszej części jak maska która zapożycza się i zaćmiewa garnki z niedezynfekowanym umysłem
i dystansem między talerzami serwującymi połamane stoły w soczystej galarecie porzuca palto i kapelusz
nad jeziorem najbliższych błagań o smaku marsjańskiej curcumy
________________________________________________
1) Św. Augustyn, "Wyznania". Tłum. Zygmunt Kubiak. Wydawnictwo Pax, Warszawa 1987, s. 226.
2) Plutarch (Plutarchus Chæroneus [Πλούταρχος]), "Moralia (Wybór) II. O wygnaniu". Tłum. Zofia Abramowiczówna. Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1988, s. 354.
__________________________________________________
Allenstein/Schubertstraße, sobota, 24 kwietnia im Jahre des Herrn MMXXI, 00:10:06
Arsis, 31 lipca 2021
Pamiętasz, jak płonęły wtedy gwiazdy? Szedł z oddali omdlewający zapach łąk, poprzez wieczorną rosę…
… księżycowy, srebrny blask…
Oddychaliśmy sobą, przekazując swoje oddechy z ust do ust… ―
zaskakiwani zawsze bladą projekcją świtu…
… okryci nagością,
jakże wrażliwą… ―
czułą…
Jedyną w swoim
rodzaju
― szatą kochanków…
Wiesz…
… stanęło kiedyś (prawie) ― moje słabe serce, tak, jak serce ― mojej śpiącej już na wieki mamy…
Czułem narastający sen i straszliwą niemoc…
Wystarczyło, żebym zażył ―
jeszcze jedną tabletkę,
abym mógł dostąpić krainy wiecznego lata…
Wybacz mi, że ciebie wciąż kocham…
… wybacz mi ― za moją ― do ciebie ― miłość…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-30)
***
https://www.youtube.com/watch?v=7SABcsrkEzE
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.