Yaro, 15 lipca 2023
co nieważne Bóg skrywa przed oczami
kochamy się dziś od nowa widziałem anioła
mówimy sobie jak bardzo jest nam naprawdę
szanuje ciebie a ty chowasz się w mocnych ramionach
świat piękniejszy rozległy rozkłada płatki róża
zima nie przeszkadza śnieg się topi w dłoniach
pokaż wszystko to czego nie można zobaczyć
tulę ciebie do siebie możesz żyć i się nie bać
Bóg dał nam miłość wszystko od Niego
człowiek spojrzy w oczy widzi niebo
tak blisko ust słowa są najważniejsze miła
teraz gdy przyszłość się śni
klarowny świat jasnych snów
morze barw palety wśród kwiatów
na sztalugach martwa natura obraz nabiera
po całym dniu czujesz jak życie trwa
napełnij dzbanek źródlanej wody
napijmy się niech chwilę trwa
nie martw się naprzód będzie dobrze
słońce wiatr i księżyc kochanie moje
kochane dzieci kochamy całym sercem świat
jest nadzieja nie ma obaw przed nami
Marek Gajowniczek, 14 lipca 2023
Metabolizm kuśtyka do mety.
Czas porzucić uciechy, niestety.
Umęczyła Jowialskiego DNA
i bezsilność, gdy diagnoza zła.
.
Czas podkrada nieprzespanym nocom.
Potem zwraca zwiększoną niemocą
dniom skróconym i zgubionym rankom
chwile ulgi z opioidem na śniadanko.
.
Literówki ośmieszają zwroty.
Z koncentracją i pamięcią ma kłopoty.
Do korekty swoich wierszy wciąż powraca,
gdy mu z nieba życiodajna spada maca.
.
Wtedy, czasem, choć na krótką metę
satysfakcję odnajduje i podnietę,
myśląc, że to obiecany twórcom raj.
Niepewność go fascynuje. Chwilo! Trwaj!!!
.
Takie życie jak pole minowe -
niespodziane, ukrywane, narzutowe
pokonujesz wciąż pełzaniem przez czołganie.
Ślepy los spisze ostatnie zdanie.
.
„Od Sasa do Lasa”- los Franka Dolasa
w rozpętanej wojnie przyjmijmy spokojnie,
gdy na wiele się porywasz, a życie komedią bywa
kończoną dostojnie.
Arsis, 14 lipca 2023
Miałem już ci to wtedy powiedzieć, już wtedy, lecz byłem sam pod tym baldachimem rozłożystych kasztanów.
Na parkowej alei ruchliwe cienie, słoneczne prześwity…
Chrzęst usypujących się spod moich stóp kamyków,
kiedy szedłem, wspinałem się ku nie wiadomo czemu.
Nie było cię, choć czekałem z nadzieją na przyjście
w tej dusznej spiekocie gorącego lata.
W tej melancholii nadciągającego zmierzchu,
w tej woni ociężałej kwiatów,
nieruchomych łodyg, liści trwających, jakby w oczekiwaniu.
Ja ciebie już wtedy kochałem
zabrnąwszy niebacznie
w jakieś niedosłyszenia,
owadzie brzęczenia w trawie.
Gdzieś w załomie
ceglanego muru
na stylowej ławce.
W ustroniu i w pustce
ptaki śpiewały
w Dolby Virtual Surround.
Duszno tu było od tej melancholii.
Pot zrosił mi kropliście skronie…
Duszno tu było i tęsknie. I tak jakoś tkliwie.
Nie było ciebie, bo chyba jeszcze
nie wiedziałaś o tym, o czym ja już od dawna wiedziałem.
Nie było ciebie. Tak strasznie nie było. Trzymałem na tym spacerze za rękę próżnię…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-07-14)
***
https://www.youtube.com/watch?v=Uyc299rg3cQ
Sztelak Marcin, 13 lipca 2023
Życie kłamie trywialnie, jednak najskuteczniej.
Śnieg tańczy fokstrota zacierając ślady
lepszych dni. Przy założeniu, że to nie był sen
o istnieniu kalendarza, słonecznych dni,
grzesznych nocy.
Zimno, szron z wolna wypełnia oczy,
droga coraz bardziej niepewna,
lecz trzeba iść. Do końca.
Wieczna mgła już czeka, cierpliwie
obojętna na słowa, gesty i epitafia.
Życie zabija trywialnie, jednak najskuteczniej.
Misiek, 13 lipca 2023
Chciałbym choćby jeden raz być cud kobietą
Poetką bym wówczas została a nie tylko poetą
Latem nosiła bym sobie króciutkie mini
A na plaży ze sznurków uszyte micro kini
I bym tylko patrzyła jak się tamten pan podnieca
Ale byłby wtedy super numer i byłaby niezła heca
Mój kochany latał za mną jak śmigło helikoptera
A ja bym godzinami wysiadywała sobie u fryzjera
Potem jeszcze manicure u znajomej kosmetyczki
Mój jedyny na obiad by robił pyszne polędwiczki
Dzieci nie mówiły by o mnie wtedy nasz tato
I nie miałabym żadnych problemów z prostatą
Wszystko byłoby inaczej i nie takie samo
Bo bym była żoną siostrą a może i mamą
I wcale nie byłabym tak zwana słaba płeć
Chciałbym… ale mogę sobie tylko …chcieć
Jako kobieta miałabym inne wszak plany
Każdy kawaler byłby we mnie zakochany
Pewnie do tego sławną uczoną bym była
I dłużej od mężczyzn statystycznie przeżyła
Brawa bym też dostawała za wygrany quiz
Byłabym sławną aktorką albo nawet miss
Zostałabym inspiracją dla artystów malarzy
Temat rzeźby by powstał z mojej cud-twarzy
Na plotki bym chodziła z niejednym sekretem
Chciałbym choć raz być kobietą ale wolę
… facetem
sam53, 11 lipca 2023
deszczu wymodlić nie potrafię
nocą rozmawiam sam ze sobą
kawa - ratunek tylko w kawie
jeszcze pocałuj - jesteś obok
nie wiem dlaczego jeszcze nie śpię
i cisza chrapie za kominem
za dnia zrywałem znów czereśnie
a ty trzymałaś mi drabinę
w słodkich owocach czerwiec lipiec
płowieją żyta żółknie jęczmnień
znów pod czereśnię upał przyszedł
a ja jak zwykle tylko tęsknię
sam53, 10 lipca 2023
cóż słowa wysiane nad pustynią
wiersze zatrzymane w bezdeszczowych chmurach
niewyśnione sny na twoim ramieniu
rozmowy szeptem
krzyk
cóż dłonie pełne pieszczot
wrażliwość nagich ciał
noce przyjazne miłości aż po świt
pocałunki upychane z piachem w ustach
let it be
cisza
Arsis, 10 lipca 2023
„Niektóre słowa to muszle w czasie,
być może kryje się w nich
wspomnienie o tobie”.
Jon Kalman Stefansson: „Smutek aniołów”
***
Wróć. Wróć do mnie… Jesteś daleko, tak bardzo…
Spójrz, stąpam po popękanej ziemi ulicy, spękanym asfalcie martwego miasta. Albowiem
jesteś daleko, jakby pochłonęła cię otchłań czasu opierzonego smutkiem.
Nie. Pomieszały mi się epoki
i lata…
Jestem, gdzieś tam,
gdzie indziej.
Wybacz. Pomyliły mi się sny, albowiem w ich nawale gubię się
i spadam na samo dno niepamięci.
Dzisiaj jest wiatr i morze ucieka przede mną.
Odpływają fale białymi językami…
Odsłaniają wilgotny piach lśniący w tej pomarańczy słońca.
Jesteś tu? Byłaś?
Pozostał po tobie jedynie ślad
zagrzebany
natłokiem
minionych chwil.
Wiesz, dzisiaj jest wiatr, co szumi w uszach tym piskliwym szumem samotności, co toczy
moje chore ciało.
I łopocze chorągiewkami
opuszczonych
rybackich kutrów.
Lecz, cóż one, kiedy rdza je zżera.
Drąży puste w środku kadłuby
przesypująca się przez palce pamięć, szarpie za zwisające liny.
W głębokim niebie
biała smuga
po odrzutowcu…
I krzyk mew
przejmujący
od nawoływania…
W natarciu skłębionych fal huk i nawała soli.
W oddechu oceanu.
Perliste rozbryzgi uderzające o dalekie skały, ociekające brunatne, szare ostrza…
Wróć.
Wróć, proszę.
Jestem tu i czekam…
*
Dzisiaj jest deszcz. Nie, to nie deszcz.
To Wielki Wóz jarzy się nade mną
i lśni.
I spada na moje oczy kroplami łez.
W tej ciszy.
W tej nocy.
W tym długim oczekiwaniu…
Podnoszę muszlę,
którą przykładam do ucha
i słucham wspomnienia o tobie
w szumie fal, w słońcu, w liliowej poświacie….
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-07-09)
blue eye, 9 lipca 2023
pokaż jej ten świat, gdzie strach nie zamyka martwych powiek,
przez które już nic nie będzie mogła zobaczyć. nie bój się.
to tylko szepty nieznanego dnia widzą więcej niż ona. krzyczy
wszystko bezbarwnie układa się w całość mokrych kartek
na których już nic nie zapisze tęczą. błogi sen łasi się o zmrok.
świta. łyk gorzkiej kawy smakuje lepiej gdy przestaje myśleć
ile cukru jest w cukrze. a przecież gdzieś tam są tamtamy.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.