Marek Gajowniczek, 27 września 2020
Zniewieściali panowie
stają w kontrze na głowie,
by ukazać odwrotną stronę -
tą, gdzie panuje zgoda
i tę, gdzie gadać szkoda,
bo w niej wszystko jest podzielone.
.
Odwracanie uwagi
nie wymaga powagi
i zachodu nie bywa warte,
bo na innym kanale
nie przejmują się wcale
w garniturze z rękawem trzy/czwarte.
.
Sezon jest już grypowy -
wcale nie ogórkowy.
Oglądalność notuje straty.
Mija szósta i ósma,
INFO lewacki gust ma -
skisły przekaz i marynaty.
.
Coraz częściej wśród gości
obserwuje się mdłości
oraz stany podgorączkowe -
wciąż widoczne na twarzach.
Program widzów poraża!
O co chodzi? - zachodzą w głowę.
sam53, 27 września 2020
zanim pierwsze dźwięki odfruną w nieznane
każdą nutką pieśni gotowym cię karmić
jesień za kominem jak świerszcz pozostanie
a instrument palce poczuje niezdarne
wieczorem gdy wilgoć głaszcze po gitarze
w niej od dawien dawna niestrojone struny
ale jest nadzieja że zagram ci z marzeń
bez fałszu lecz z pasją wprost z gorącej duszy
na melodię nocy przetykaną świtem
wiarą tak dojrzałą jak dwa jabłka w sadzie
codzienną balladę prawdziwą jak życie
i cichą gdy palce na usta mi kładziesz
Deadbat, 26 września 2020
Kiedy przyjdą pod twój dom
Rozhisteryzowani i nadzy
Z topornie wybazgranymi hasłami
Z wulgarnymi słowami na wydepilowanych twarzach
Zamaskowani barwami i słusznymi celami
Z żądaniem oddania im wszystkiego co posiadasz
na podstawie walki o Równość i Historyczną Rację
kiedy naznaczą twój dom
pisząc faszysta na twoich drzwiach
co uczynisz
Kiedy zaczną niszczyć rabować i bić
nie rozumiejąc że wkrótce nie będzie chleba
który można za te pieniądze kupić
Kiedy podejdą do ciebie w biały dzień
i przytkną lufę do głowy
z pytaniem na kogo głosujesz
i ty wiesz że nie zadrży mu ręka
Kiedy telefon na policję pozostanie głuchy
kiedy nikt nie odpowie po drugiej stronie
co uczynisz
Czy zamkniesz się w swoim lęku
Czy z godnością umrzesz
w godność tą wierząc samotnie
Czy z płaczem tłumaczyć zaczniesz
że nie nienawidzisz nikogo
że ta przemoc wobec ciebie to pomyłka
że popierasz i pójdziesz wraz z nimi
okraść kolejny sklep
spalić kolejne auto
rozbić kolejny bankomat
siać terror
A kiedy stwierdzisz że to ich nie przekona
czy żałować będziesz tej chwili słabości
w chwili swojej męki
Jak te miliony przed tobą
Jak te miliony po tobie
I tylko ten śmiech Stalina
zduszony jakby spod ziemi
Marek Gajowniczek, 26 września 2020
Być poetą, być poetą - wciąż marzyłem będąc dzieckiem.
Być poetą, tworzyć strofy ojczyźniane - mazowieckie.
Być poetą, porównywać, piękne zwroty w sonet składać
Nawet, gdyby komuś w domu, zaczynało to przeszkadzać.
.
To jak wygrać na loterii i myślą przenosić góry.
Wśród układów i koterii zaszczytne zbierać laury
I na giełdach wydawniczych pokazywać się codziennie.
Być poetą - to pragnienie się niezmiennie budzi we mnie.
.
Romantycznym być poetą i rozliczne mieć romanse
Nawet, gdy krytyków beton pogrzebie ci wszelkie szanse,
A ministerstwo wyciszy wszelkie Och!-y tryumfalne,
Jakieś skromne wyróżnienie dostać w mediach - niebanalne.
.
Być poetą w dobrym stylu, choć przez chwilę, Boże daj mi!
O co prosi twórców tylu, a najgłośniej - Nadzwyczajni.
Biegli w sztuce żonglowania koneksjami w interesie.
Podsuń coś do przeczytania, co podziw wzbudzi w Prezesie!!!
.
Być poetą, być poetą - niekoniecznie Majakowskim,
A dziewczętom i kobietom nieustannie sprawiać troski
Żądzy i zaspokojenia, by oddać ciało i duszę...
Mimo sztuk urynkowienia - być poetą kiedyś muszę!!!
Yaro, 26 września 2020
dość kłamstw
nasycony nieprawdą obietnic
uskrzydlony wyprostowane ramiona
zniknąć bez śladu
w obłokach nie zacierając śladów
ziemia zbyt nisko niszczona wokół
dość fałszywych proroków
wiara słaba zgniła gdzieś w środku
zamknięte oczy jak dzień po zmroku
wycinam skrawek skóry na buty dla mojej lubej
zamykam świat w garści więcej nie mam
obiecali mi nową kaczkę i krew niewinnych
upadam nisko by wzbić się ponad ściernisko
kołują jastrzębie gorycz wszędzie
tutaj się urodziłem umrę gdzieś indziej
żegnaj matko żegnaj świecie upadły na grzbiet
nasycony obłudą zacieram ślady
nie znajdziecie prawdy urodzeni w gniewie
Marcin Olszewski, 26 września 2020
Siedzę, w ciemnym kącie korytarza. Oczekując
Czy wszystko u Ciebie już w porządku. Usta milczą
Łzy zastygły na skalnych policzkach. Czekam
Nie ma Cię w Polsce. Jestem myślą w Ukrainie
Na szybach piszesz deszczem „Wszystko w porządku”
Uśmiech słońca na mej twarzy. Unoszę ramiona
Jak skrzydła radości. Latam po korytarzach ufności
W dobro. Byś dobrze się czuła. Jest wspaniale
Śmiech, pogodny śmiech. Moja radość w sercu
Lot na skrzydłach, do Zaporoża, by mieć czuwanie
Na Twoim spokojem, zdrowiem, sercem i duszą
Jest dobrze. Jestem spokojny
sam53, 26 września 2020
kwadrans po piątej sen odpłynął
za oknem chmury w szarej plamie
dobrze że robi się już widno
dziś tak spokojnie cicho - rankiem
nawet biedronka na futrynie
prostuje skrzydła bez obawy
tak jakby sen o srogiej zimie
gdzieś w zakamarkach nocy zastygł
i w pajęczynie srebrnych myśli
wkręconych w nić babiego lata
jeszcze raz zechciał wrzesień wyśnić
lubię gdy jesień ciepłem szasta
melkart, 26 września 2020
Szumią, szumią złowieszczo ludzie.
Nie wpuszczą do serca miłosnych uniesień.
Miłość rośnie daleko, odwiecznie.
Krzyczą: 'Upadaj głupcze!
Nie myśl o wczoraj, nie myśl o jutrze.
Leć w inne strony, bo twe słońce
Pierzchło bezpowrotnie.
Nie męcz się samotnie!"
Mnie tylko łza z oka ścieka – ślad po...
(Dusza ma kaleka, niczym skryta rzeka,
Co drąży skały, lecz słońca nigdy nie dojrzy).
melkart, 26 września 2020
czy jeden mały szary człowiek
może zniszczyć ziemię mrugnięciem powiek?
czy taki szary poniedziałek po niedzieli
jest bardziej męczący niż praca przy kądzieli?
czy pomysł dowolnie sortowany
będzie praktyczny czy też wysublimowany?
czy detal po detalu
stanie się identyczny w każdym calu?
czy pocałunek czasem zbędny
nie jest dziś zbyt natrętny?
czy ten co zapłąnął wielką miłością
w ten sposób chciał zbiec przed podłością?
nie wiem... a może znam odpowiedzi
na wszystkie te pytania,
lecz czy warto odpowiadać
skoro ludzie nie zaglądają w głąb siebie
melkart, 26 września 2020
Nie potrafię myśleć,
jak tylko o Tobie,
gdy czerwienią się truskawki
skąpane poranną rosą.
Ślimak powoli, acz pieczołowicie
wgryza się w ich ciało,
jak usta łase pocałunku.
Tam, w kępce ostów leży kamyk,
milczący niewypowiedzianym ruchem.
Obok zasypia kot całkiem czarny,
mrucząc pieśń o rozkoszy słońca
- kocham twój dotyk.
Tam dalej, sąsiad przewraca siano,
gniewny mrokiem hurczącym błyskawicą.
Świat, żyjący za oknem.
A mnie odwiedza tylko głusza snów,
zmiatając krople rozstania
wszystkie są u ciebie.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.