Misiek, 14 czerwca 2023
Leciałem do nieba aż pod chmury
znajomy obraz był już taki maleńki
górskie szczyty tonęły w gęstej mgle
żegnaj ziemski mój świecie ponury
od dzisiaj aniołów podziwiać będę wdzięki
patrzę w głąb duszy a tam na samym dnie
spokojne sumienie sobie śpi
Ile to miesięcy tygodni i dni
ileż czekałem długich lat
okrutny czas marzenia kradł
teraz z góry nic nie jest takie same
tak to przecież to jest tu
już widzę złotą rajską bramę
przed nią stoi anioł Bonifacy
***
łyk kawy całkiem wybudza ze snu
pora wracać do pracy
Arsis, 14 czerwca 2023
Przepraszam, że cię znowu zbudziłem. Budzę. Przepraszam cię po stokroć, po tysiąckroć.
Wiem, nie powinienem. Nie mogę…
Spójrz, moja dusza snuje się w półmroku, w nikłym świetle mrugających gwiazd.
Jesteś
tam?
Ja, jestem.
Jestem wciąż w tej dolinie rozpaczy,
która mnie tłamsi i niszczy.
Która rozdziera moje serce.
Nie wiem ile jeszcze…
Do kogo one tak mrugają?
Powiedz. Przecież ty wiesz wszystko. Ty wiesz.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko tęsknić. Jak tylko nadaremnie czekać.
Wiesz, tak jakoś ogarnął mnie smutek.
Jakaś melancholia pali wewnątrz i łka.
Tak mi
jakoś,
właśnie tak…
*
W otwartym oknie deszcz.
W otwartym oknie łzy.
W otwartym oknie noc…
Spotęgowana po wielokroć
pustka opuszczenia
niesie się zapachem omdlewającą wonią…
… tych jaśminów,
tych róż,
co miały być
— dla ciebie, jedyna.
Widziałem cię jak tańczyłaś we śnie nad brzegiem morza, na piasku…
Widziałem cię, ukryty za zasłoną ciszy.
To było piękne. To było takie piękne,
choć nierealne zarazem.
Los mi ciebie wtedy podesłał,
zachodząc znienacka drogę.
Lecz uskoczył w bok, i zabrał,
tłumiąc w sobie drwiący śmiech.
Po co to i na co?
Ja już tak
dłużej
nie mogę.
Nie chcę…
Nie mam już sił,
aby powstrzymać tę miłość.
Nakrzycz
na mnie.
Uderz w twarz…
Mimo to będę wciąż stał
pod twoimi drzwiami w deszczu.
.
Ze złamaną różą, z pękniętym na dłoni sercem.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-14)
***
https://www.youtube.com/watch?v=nVpHCwuVL9M
violetta, 13 czerwca 2023
w wysokiej trawie drzemię
pod kwiecistym konfetti z głogu
pielęgnujesz bardziej niż łóżko
taki domek będę miała i pójdę
tam pisać opowiadania szeptane
przez powietrze odurzające od ciebie
Arsis, 12 czerwca 2023
Do kogo ja mówię? W nocy, w pokoju bez światła. Przez otwarte okno wpada zapach
jaśminu.
Słyszę szept, jakieś szepty w głowie. Do kogo tak mówię?
Do melancholii, która weszła
z burzą czarnych włosów.
I owiała mnie tkliwością smutku, nostalgii i ciszy.
Już nie muszę
nic mówić,
bo i do kogo?
Ale mówię, mówię wciąż.
Zwierzam się półgłosem, zadaję pytania. Nie kończę, urywam w połowie zdania.
Odpowiada mi jedynie milczenie rzeczy,
piskliwy w uszach szum.
Skąd to nadpływa?
Znad jakich pól i łąk?
Otaczają mnie zakurzone popiersia.
Porzucone wokół dłuta, młotki…
Czyje to wytwory geniuszu? Zapomniane. Niczyje…
*
To znowu
mnie
dopada.
Czerwcowe widma zwątpienia
snują się po domu.
Przepływają przez ściany.
Nie patrzą wcale na mnie.
Nie widzą, nie dostrzegają.
Idą ze spuszczonym wzrokiem dalekie echa jakiegoś dawnego życia.
Pełno ich tu,
utraconych
na zawsze,
zagubionych.
Gdzieś tutaj i tam, i tam
skrzypnięcie podłogi,
gong stojącego zegara…
W bezkresie nocy czas stanął w miejscu,
pośród kamiennych twarzy z zastygniętą bielą warg.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-12)
***
https://www.youtube.com/watch?v=LisTlkrl6Oo
Marek Gajowniczek, 11 czerwca 2023
Już na ofensywę szykuje się Rambo.
Przez las zębów smoczych
przeskoczy, a znam go.
Pociągnie a sobą i doda odwagi
tym, którzy nie mają powietrznej przewagi
i jedynie mogą Pioruny wystrzelić,
gdy im samolotów dać jeszcze nie chcieli.
.
Ofensywa wolniej postępować musi,
bo zamiast nalotem obronę przydusić,
zygzakować trzeba na polach minowych,
gdzie pójść czasem trudno po rozum do głowy.
i poderwać w niebo bomby szybujące -
ciężkie, półtonowe, skrzydlate, burzące -
siejące zniszczenia i straty dotkliwe.
Nie musiałby Rambo napinać cięciwę.
.
Nikt nie jest dziś w stanie przewidzieć zamiary,
czekać przesilnenia i liczyć ofiary,
gdy wszystkim na świecie kończą się zapasy
broni, amunicji, paliwa i kasy,
a są scenariusze przynoszące krocie
po filmowej akcji, a nie po nalocie.
Znają je szturmowcy i pamięta wróg,
że gdy wszystko padnie, bój rozstrzygnie łuk!
sam53, 10 czerwca 2023
widziałem ją po drugiej stronie ulicy
a może mi się zdawało
minęła mnie na przejściu dla pieszych
a może to był tylko jej cień
gdy zatrzymałem się przy wystawie sklepowej
stanęła tuż za mną nieruchoma tajemnicza
blisko na wyciągnięcie ręki
w jej spojrzeniu czuło się zdecydowanie
namiętne usta pachniały zdobyczą
to nie mogła być dziewczyna o nieswoich oczach
z wiatrem we włosach z rozpiętą bluzką
to nie była Magdalena z obrazu
ani hostessa z ostatniej firmowej gali
w sypialni kupiła mnie krótkim - chcę jeszcze
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
umyłem kolejną porcję czereśni
Andrzej Talarek, 10 czerwca 2023
Biblia Tysiąclecia: Majestat Boga wśród burzy
Jan Kochanowski: Nieście chwałę, mocarze, Panu mocniejszemu
Księga Psalmów Dzisiejszych: Zabieramy ci, Panie, kolejne przymioty,
Zabieramy ci, Panie, kolejne przymioty,
redukując Twój obraz wszechmocnej istoty.
Wszystko co rozumiemy, bierzemy dla siebie,
stając się wciąż większymi w swych oczach od Ciebie.
Karzący ogień z nieba zwiemy piorunami,
moc morza niezmierzona to sztorm i tsunami,
siły trzęsące górą to trzęsienie ziemi,
czarny pomór leczymy siłami swoimi.
O deszcz Cię nikt nie prosi, bo to układ niży,
suszą także nie rządzisz tylko pan od wyży,
Twój głos ponad wodami to wichry wściekłości,
a morza zmierzyliśmy w głąb i w szerokości.
Nie łamiesz dzisiaj cedrów Libanu i Syrii.
To huk armat, szum rakiet w ludobójczej arii
wrogie wojska rozprasza, na nic w górze dłonie
proszące o przewagę, o zwycięski koniec.
Siedzisz na swoim tronie tylko symbolicznie,
w bajkowe królowanie przystrojony ślicznie.
Wyzbywasz się materii, którą ludzie widzą,
tak głupi, że w emfazie z Ciebie sobie szydzą.
Wycofałeś się w ciszy kosmosu na z góry
pozycje upatrzone, za niebiańskie mury
z niewidzialne materii i energii czarnej,
zbudowane zawczasu i elementarnie.
W głębi mózgu człowieka schowałeś tajemne
kody dostępu, klucze naszej duszy ciemnej.
Elementarne władztwo nad życiem rozpiąłeś,
wciąż dalej, mniej, wciąż więcej i głębiej nas wziąłeś.
Mimo, że wycofany, spotężniałeś Panie.
Żaden już głupiec Ciebie nie zje na śniadanie.
Tym mądrzejszym wciąż stawiasz trudniejsze pytania,
tym głupszym dajesz bajki Twe do oglądania.
Jesteś tak niemierzalny - Heisenberg miał rację -
że złapać Cię nie może w żadnej kombinacji.
Jesteś tak niepojęty, że i filozofa
wiedza mi nie pomogła ani apostrofa.
Więc siedź wciąż nad potopem tym naszym na wieki
jako Król, Pan i Władca, kosmicznie daleki,
a kiedyś twój największy wynalazek Panie,
Jezus, Posłaniec, Mesjasz, da nam zmiłowanie.
Sztelak Marcin, 10 czerwca 2023
W menu zupa ze skór
pomarańczy gotowanych na nagich
czaszkach tak zwanych naczelnych.
Wesoło bulgocze w garnku,
tym z drugiej strony tęczy.
Niestety złoto zmieniło się w ołów,
alchemik nie był zbyt rozgarnięty.
W końcu karnie zgolono mu brodę
i nakazano kopać doły na opuszczonym
cmentarzysku bardzo niedobrych wynalazków.
Tam spotkał zdetronizowaną księżniczkę,
bezrobotnego smoka, trzy ziarna grochu.
Wszystko zakopał licząc na obfitość.
Wzeszły tylko plewy i opowieści
pozbawione części mowy.
Umilkł i zasnął, wyśnił raj i piekło,
w żadnym z nich go nie było.
Na pocieszenie zupa dochodzi, słońce
umarło. Spotkanie zgodnie z tradycją
uznano za zakończone,
jeszcze zanim się zaczęło.
Yaro, 10 czerwca 2023
całuj mnie biologia puls chemia
rozbierz na pierwiastki z tablicy Mendelejewa
wyznacz współrzędne z geograficznego punktu widzenia
siłą napędową prawo dynamiki Newtona
mów ładnie zdaniami polskim językiem
Mickiewiczem, Stachurą
francuskimi znad mostu w Avinioą
miłość jest muzyką im więcej się słucha
tym bardziej zanurzony po uszy, po pas i szyję
Vivaldi, Bach odrobinę Mozarta
w końcu czuję, że żyję w pełnym blasku
na łąkach wśród kwiatów niezapominajek
pośród zapachu tataraku
chowamy się przed oczami wścibskich sąsiadów
Misiek, 9 czerwca 2023
Co dzień się skarżysz na życie bo takie drogie
Każda świeca pali się długo zanim zgaśnie
Ale życie jest najdroższe w życiu właśnie
Jak bochen chleba dla biedaka przed progiem
Multum spraw się wokoło cały czas zmienia
Nowe masz wyzwania nowi spotkani ludzie
Liczysz na sukces i o nim marzysz w ułudzie
Ale to ty przecież jesteś sekretem stworzenia
Gdy coś się miesza i nowe węzły gordyjskie plecie
Często rozwiązujesz jakieś zagadki i szarady
Nierzadko masz dość i nie dajesz sobie rady
Ale wszak nie wszystko się kończy na tym świecie
Upajasz się wygraną bitwą a obrazy szlochem
Wymazujesz fałszywym ze swej pamięci
Chciałbyś być tam gdzie mieszkają święci
Ale ta droga doń usypana jest ludzkim prochem
Milczysz tam gdzie inni są za bardzo rozmowni
Dobro i prawda giną za twoje grzechy i winy
Godne uczynki usychają jak bez wody rośliny
Ale czystych i sumień i serc brakuje w hurtowni
Dlatego zaczekaj zastanów się nad sobą chwilę
Popatrz dlaczego księżyc świeci tylko nocą
Jeśli masz coś zrobić pomyśl najpierw po co
I podziękuj za dar życia choć kosztuje Ciebie tyle
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.