Marek Gajowniczek, 22 czerwca 2020
Ktoś chce nas nabrać
w medialnym sporze:
"Nie może zabrać"???
I dać nie może!??
Może podpisać, albo pojechać,
lecz taki nam się już nie uśmiecha.
.
Namiotowe szpitale
nie wstrzymają powodzi.
Wirus dalej i dalej
po kraju się rozchodzi.
Przesuwanie terminów
okazało się złudne,
a testy egzaminów-
dla strategów za trudne!
.
Zbyt daleko nas poniósł
powrót na białym koniu
i na pstrym nic dobrego nie jeździ.
Źle wpływają poślizgi
na wyborcze umizgi,
gdzie się tupet wraz z pychą zagnieździł.
sam53, 22 czerwca 2020
nie maluj czerwienią bladych liści klonu
zanim błysną w słońcu dopadnie je karmin
domaluj im skrzydła na których do domu
wrócę głodny ciebie a ty mnie nakarmisz
wśród złotych nawłoci upleciesz posłanie
ciała nam przykryje niebieski baldachim
a kiedy wieczorem srebrny księżyc wstanie
roztańczymy gwiazdy - jeszcze nam nie spadły
z ust wilgotnych rosą tak hojnych w purpurę
zerwę szept pragnienia jak kwiaty przed deszczem
lubię gdy całujesz albo chwilę później
kiedy ciało krzyczy jeszcze jeszcze jeszcze
jesienna70, 21 czerwca 2020
pejzaż za niedomkniętą furtką
czerniał od zmierzchu
jak futro kota
wierzchołki buków
tańczyły na wietrze
kołysząc do snu
znużone drozdy
bursztynowy pies
zszedł z posterunku
i zwinął się w kłębek
przy wystygłym piecu
jeszcze tylko świetliki
wysyłały gwiezdym siostrom
ostatnie wiadomości
zerkałam zza firanki
stałeś na końcu ścieżki
jakby nie minęły lata
od kiedy zabrałeś
kapelusz z wieszaka
jeszcze nie wszystko
spłukały jesienne deszcze
ale już nie bałam się ciszy
zaległej między nami
Marek Gajowniczek, 21 czerwca 2020
Kropi w niecki z chmur wysokich
w przekop i podział głęboki.
Na awariach - pompuje Straż.
Anna Maria smutną ma twarz.
.
Choć to jeszcze nie tornado -
Zew - "Jedziemy!" Ostro jadą
przez meandry polityki -
nawet i do Ameryki!
.
Mokry czerwiec przed wyborem
grzeje rano, grzmi wieczorem,
a nocą zbiera w kanały
wodolejstwa nadmiar cały.
.
Nie rozpieszcza nas aura.
W koszuli prezydentura
rozpięła guzik pod szyją.
Wciąż złośliwcy do niej piją.
.
Tarcze będą uchwalone
żeby władzę wziąć w obronę!
A najnowsza: "Cztery. Zero."
Zamknąć ma usta przecherom!!!
Yaro, 20 czerwca 2020
mimo moich starań
ty mnie nie chciałaś
kocham cię bo jesteś wspaniała
byłem blisko ciebie
widziałem jak twoje słowa nas odpychają
ta noc utknęła mi w pamięci
była ciepła jak dłonie które dotykałem
pragnąłem pocałunku lecz się powstrzymałem
nie rozumiałem czego chciałaś
wspomnienia zatrzymały czas w przestrzeni
nie potrafię się otrząsnąć zaczarowany ołówek
jestem sam bo zawsze byłem nawet gdy się urodziłem
nadeszła jesień zegar się zatrzymał
wysiadłem na stacji ciebie już nie było
ta noc utknęła mi w pamięci
była ciepła jak dłonie które dotykałem
pragnąłem pocałunku lecz się powstrzymałem
nie rozumiałem czego chciałaś
Towarzysz ze strefy Ciszy, 20 czerwca 2020
Bez spowiedzi nie przejdziesz
Krok dalej
A każdy krok
Który macałeś
Wymyj
Z pamięci
Spłukując z duszy plamy
Czystą
Bez komunii jesteś tylko odpryskiem
Zwalanych z nisz katedralnych
Rzeźb artystów wielkich anonimowych
Gdy łbami o ziemię z wysoka
O bruk
Niech zstąpi duch twój
Wraz z ich czerepami
Na gruzu hałdę
Gdzie słońce wypali a deszcze wystudzą
Bez dnia świętego święcenia
Kierat domysłów
Pętla
Spirala nienawiści
Tętęt w żyłach krwi nieczystej
Żył żył póki żył
Nie naznaczył poziomem przesytu
Brak życia matters
Bez cudzołożenia
Bez grzechu poczęty chociaż
Z wszechgrzechem urodzony
Dwie trójki z trzech
Dwa trójkąty zboczeń
W gwiazdę skrzyżowane
Wodom pogańskim poświęcony
Rozdrapany przez powietrze i ziemię
I tylko ognia orgii brak
Bez cudzołożenia
Na nieswoje - wiec: ognia! Ognia! Ognia!
Zanim postawimy na nim krzyżyk
Nie będziesz miał
Waluty cudzej przed euro
A z zazdrości czerwonej
Sierpem i młotem wykute
"zgub honor w obczyźnie"
Na najwyższym z kopców
Kości i uszek z barszczu czerwonych
Na stos
Bez zrozumienia głębi rowów
Fallicznie ironicznie i roniąc
Z hard-serc ciężkich pozdrowienie
"huj ci w dupę jak nie skoczysz"
W ogień
A tu woda woda
Wszedzie woda do bezrozumnego
Zrozumienia do przesytu
Brudnych od oskarżeń rąk
Z listu do covidian odczytane
"dał wam przykład Bonaparte"
Z bękartem
Bon - w zaparte
Na zatracenie w bagnie
Gdzie wody w ziemi za dużo
Walka wieczna trwa
O wodę czystą wódę
Z bagnem walka - ze złą ziemią
O powrót do chrztów pogańskich
Z mułem na rękach
A przecież pokazał wam jak wracać
Osobiście był we własnej osobie
Namiestnik
Z Pontu Piłat
sam53, 20 czerwca 2020
i chociaż deszcz na horyzoncie
a myśl przy twoich tęsknych ustach
dwa słowa magią w wiersz zaplączę
przyniosę z kawą wprost do łóżka
i niechaj wiatr nas wycałuje
z najmilszych kropel tego lata
w wilgotnych ustach dasz mi uśmiech
w pieszczocie radość która wraca
jak słowo kochaj choćby w szepcie
i pocałunek tuż nad ranem
wiesz ile szczęścia w tym że jesteś
lubię to nasze zakochanie
Yaro, 19 czerwca 2020
narodziłem się się jak każdy z ojca i matki
ulica była domem czarny asfalt piłka i pięści
ławki wieczorem pierwsze fajki wino i flaszka
byliśmy jak jedna paczka osiedlowe stado
biegnij przed siebie dokąd ta droga wiedzie
na pewno nie na szczyt na końcu jest wiele dróg
wybierz dobrze byś dobiec mógł w każdy punkt
każdy z nas ma w sobie czas na wszystko
gdy jest ci kogoś brak odwiedź go ot tak
porozmawiaj napij się kawy nie biegnij jesteś zbyt stary
każdy twój ruch nie cieszy jak nic prócz ciszy gdy milczysz
biegnij przed siebie dokąd ta droga wiedzie
na pewno nie na szczyt na końcu jest wiele dróg
wybierz dobrze byś dobiec mógł w każdy punkt
Bozena Nitka, 19 czerwca 2020
W starym domu wszystko uśpione kurzem
snują się duchy przodków cieniem po podłodze
mży nikłe światło przez wybite witraże
układając mozaiki i nikłe obrazów miraże
deskami czar wspomnień wiatrem połatany
zapachem naftaliny prószy stara szafa
zagubione mantry w różańcowym sznurze
jeszcze słychać modły tamtych przeszłych kobiet
mosiężne lichtarze żywią się resztkami świec
wbijając nogi we fragmenty posadzki marmurowej
smutek i rozpacz spogląda z każdego kąta
tylko wierzba jeszcze nad tym domem szlocha
jesienna70, 19 czerwca 2020
przyszłam o świcie
otulona chustą
nadrzecznej mgły
wzdłuż brzegu płynęły
chmury rozświetlone
zaspaną jutrzenką
obserwowałeś jak wiatr
bawił się rąbkiem
mojej sukienki
szumiały wierzby
skowronki w trelach
zawisły nad łąką
dom wrósł w ziemię
niezmienny niczym bóg
na poczerniałych ikonach
niosłam w darze
ciszę sowich skrzydeł
rozpostartych nad doliną
czekałeś w milczeniu
trzewiki zostawiłam u progu
sień pachniała chlebem
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.