Yaro, 6 listopada 2023
oceany błękitem płoną
fale się pienią łodzie kołyszą
w twoich oczach zakwitło niebo
łąki zielone lasy zmieniają kolory
boso biegniemy po rosie
ognisko na brzegiem
dym na jeziorze
całujemy usta nabrzmiałe
młodość płynie w niezbadane
czasy takie same przez cały czas
zmieniające się postacie jak u Szekspira
jesteśmy młodzi odbijamy daleko od siebie
leć wietrze wiej cisza boli mnie
deszcz moczy zamiast łez
szkło za mgłą na więcej mnie stać
starzejemy się każdym szarym dniem
nadzieją krem cienka warstwa na Facebooka
Marek Gajowniczek, 6 listopada 2023
Tajemnica gdzieś leży w sposobie,
jaki każdy z nas podejmuje,
by najdłuższą po sobie opowieść
pozostawić, gdy się wyprostuje.
.
Pamiętaną, przypominaną.
Niezwykłością zmienioną w legendę.
W homeryckich strofach opisaną.
Jaki byłem? Jestem? Czy będę?
.
Odrobinę tej świadomości
rozproszonej - promieniowanej
artystyczną manią wielkości
czas wciąż w nicość odsuwa najdalej.
.
A bogowie komunikacji
w cybrnetycznej wiedzy ukropie
przekonani są do swych racji,
że mogą przeżyć po Potopie!
Znając już algorytmy życia
finansują pandemie i wojny
z wirtualną gwarancją przeżycia,
kiedy zginie świat bogobojny.
.
Niedościgli, potężni, bezkarni,
mając wszystko, co człowiek mieć może.
czują się jak cyborgi w owczarni.
Czy pozwalasz im na to Boże?
.
Dziś protesty, modlitwy, błagania
są jak liście rzucone z wiatr.
Dość już tego globalizowania!
.
Pierwszy śnieg już gdzieniegdzie spadł.
Arsis, 6 listopada 2023
Jestem tutaj. Jestem tu… Gdzież ty? Mów do mnie. Nie milcz! Mów. Pełna tej miłości, która,
którą…
… której…
W kaskadzie blasku, w migoczących prześwitach na liściach wierzby, kasztanu…
Mów do mnie. Nie milcz! Mów…
Jesteś i milczysz, mając kamienne usta zimnego posągu.
Milcząc jak przedmiot,
jak popiersie w zapomnianym muzeum czasu.
W którym słychać ciche trzaski rozsychającej się,
ułożonej w jodłę dębowej klepki o zwietrzałym zapachu woskowej pasty.
Jestem tutaj i czekam.
W samotności,
w przedpokoju…
W pokoju pełnym pomarańczowego światła.
W tym właśnie, w którym umarła przed laty moja matka,
patrząca teraz oczodołami zasklepionymi ziemią spod lastrykowej płyty zimnego grobu.
*
Za oknami szum zielonych liści
spętanych jakimś przesileniem,
szeptem liściowego bożka.
I ta łuna nadciągającego zmierzchu, co mami i kusi
tęsknotą, melancholią, smutkiem…
W którymś ostatnim dniu lata
na ścieżce, na asfalcie parkowej alei…
Pośród stąpań,
chrzęstu kamieni.
Czy mnie
słyszysz?
Ja słyszę i czekam,
płynąc powietrzem w przezroczystej aureoli nieba.
Czy ty mnie…
Powiedz, czy mnie…
Ja —
tak.
Ja —
wiem.
Ja —
czuję…
W koegzystencji szeptów i cieni,
co wydłużają się
pod wieczór,
przerastając drzewo.
W nieostrej widzialności kształtów. Tam, nad łąkami w awangardzie snów.
Płynących
jak dym
nad ziemią…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-05)
***
https://www.youtube.com/watch?v=wR4pOKc3E_M
drachma, 5 listopada 2023
Wyautować się z Shoah
dopłynąć do bram ziemi obiecanej
otrzymać azyl bo jest prawdą
co na cokole statuy wolności widnieje
na spiżowej tablicy
„Dajcie mi tylko swoich biednych
tłumy całe, Obejmę ich gościnnie
mymi ramionami. Przyślijcie mi
bezdomnych gromady niemałe,
Dla nich podnoszę lampę
nad portu wodami”
Yaro, 5 listopada 2023
kołysał czas biodrami w tle szał muzyki
nasz świat już na początku był skazany na
wiele długich chwil
skończył się jak po nocy dzień
dlatego warto obejrzeć się wstecz
nie połączył nas Bóg za słodkie było by życie
mogliśmy przesłodzić własny los
dane nam było spotkać się na ulicy
czułem jakbym ciebie znał z innej epoki
z innego snu z mojej bajki
z innej strony z innej nocy
może w wymiarze marzeń są schody
nie było dla nas szansy
zbyt wysoko bez silny by się wspiąć
w środku miłość prosto od samego Boga
natchniony kocham jak szalony małolat
iść z uśmiechem mimo wielu strat
z ciepłem w dłoniach
przepraszam za miłość mą
Sztelak Marcin, 5 listopada 2023
Z upodobaniem kalał gniazdo,
do którego został podrzucony.
Na przednówku, gdy bieda szczerzyła
zęby z każdego kąta chaty.
Później bywało o jakieś półtora nieba
lepiej, stabilizacja w zakresie chleba,
nawet dwa razy dziennie.
I niedopałków wypalanych na strychu.
Dziury w pościeli sąsiadki
zakończyły ten świetlany okres.
Nawet uwierzyłby w ingerencję z wysoka,
jednak anioły upadały zbyt często.
Skrzydła na bazarze były tanie,
w aureolach starsze kobiety uparcie
sadziły kwiaty chociaż te nie rosły.
Może z powodu klimatu, może błota.
Wciskało się wszędzie,
ze szczególnym uwzględnieniem życia.
Andrzej Talarek, 5 listopada 2023
Biblia Tysiąclecia: Błaganie odrzuconego chwilowo Izraela
Jan Kochanowski: O Panie, w swoje własne uszysmy słychali
Boże, to słyszeliśmy swoimi uszami,
Kiedy ojcowie starzy rozmawiali z nami,
Że czynów dokonałeś w przeszłości odległej,
Dając Rzeczpospolitej miano niepodległej.
Że wrogów z niej wygnałeś siłą swojej woli,
A nam wiek złoty dałeś i chamów w niewoli.
Na kresach ziem bez liku żyznych i rozległych
I w stanicach kresowych obrońców przebiegłych.
Choć niejeden dla Ciebie w krwi wrażej się nurzał,
Lecz to wszystko by bronić świętego przedmurza
Przed zgrajami pohańców, Tatarów, Kozaków,
Którzy na Polskę Matkę czyhali zza krzaków.
Przodków umiłowałeś naszych w dawnych czasach,
Twe imię ryli na swych tęgich kordelasach.
Bo tylko z Twojej woli Polak był tam panem
I wrogów trzymał krótko pod butem, kolanem.
Dlatego imię Twoje na wszystkie sztandary
Nasi przodkowie brali, wierząc Ci bez miary.
Tyś naszym królem, Boże, do dzisiaj i wtedy.
Tyś nas wybawiał nawet z najstraszniejszej biedy.
Z tobą nacieraliśmy na zdrajcę, na wroga,
Deptaliśmy ich głowy krzycząc imię Boga.
Lecz ani nasze miecze, ani święte znamię,
nie ocaliły by nas gdyby nie Twe ramię.
Tyś nas od wrogów zbawił, karząc ich złowrogo,
A my w swoich zagrodach mieszkaliśmy błogo.
A jednak przyszła chwila, że nas porzuciłeś.
Nie byłeś z nami w walce i nas zawstydziłeś
I sprawiłeś, że wróg nas pogonił jak sarny,
Złupił nas z majętności, kraj zostawił marny.
Na rzeź nas wystawiłeś dla Szweda, Tatara,
W jasyr naszych zabrali, żadna dla nich kara.
Sprzedałeś nas za bezcen, zyskałeś niewiele.
Kalwin ci razem z popem świętują niedzielę.
Staliśmy się przedmiotem śmiechu, urągania.
Sąsiad o nas nie powie pochlebnego zdania.
Kpią z nas i przysłowiami tłumią duch w narodzie:
Głupi Polak przed szkodą, głupszy i po szkodzie.
Wstydzić się musieliśmy i chodzić jak z garbem,
Każdy mógł nas znieważać, pleść szyderstwa marne.
Zniewaga szła przed nami, wstyd nam twarz okrywał.
Nie było blisko ciebie, każdy nas wyzywał.
Miotał obelgi wobec wrogów i mścicieli,
Tak tydzień po tygodniu i każdej niedzieli.
Wszystko to na nas przyszło, ale my trwaliśmy
Przy Panu i Twych wskazań nie zapomnieliśmy.
Nogi nasze i serca śniące sen zwycięski,
Strudzone, szły Twą ścieżką od klęski do klęski.
I patrzyliśmy z trwogą na Twej wagi szale,
Odkąd w mrok nas rzuciłeś na pastwę szakali.
Do dzisiaj pamiętamy Twoje imię Boże.
Żaden bóg obcy na nas polegać nie może.
Czyżbyś tego nie dostrzegł, który wszystko widzisz
I znasz tajniki serca, i z ludzi nie szydzisz.
Lecz to przez wzgląd na Ciebie jak owce nas strzygą
Ze wszystkiego. Intrygę knując za intrygą.
Prawa obce nam piszą z Twą wolą niezgodne,
W butach nam każą chodzić, chociaż niewygodne
I robactwem się żywić, gdy wolimy świnie.
Wierzymy, że szaleństwo niedługo przeminie.
Więc ocknij się nasz Panie, nadeszła godzina,
Nich przestanie panować nad nami gadzina.
Nie śpij, gdy my giniemy, kiedy wokół potop,
A nam dziś każą chronić robakami biotop.
Dlaczego twarz Swą kryjesz, ucisku nie widzisz
Naszego i wygląda na to, że się wstydzisz
Nas, Twoich wiernych zawsze. Okaż nam łaskawość
Wyzwól nas i na wieki zlikwiduj nieprawość.
drachma, 4 listopada 2023
„Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny,
jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego,
co nie istnieje”
Ten stary satrapa to ciemność
opisana w mitach bajkach na kartach historii
z obawy o utratę władzy nad światem
pożera swoje dzieci
jest pochłonięciem wszystkiego
co indywidualne i odmienne
a wyznawcy otchłani których uwiódł
są pełni euforii bo to czas zaślubin
(a nie sądu w dniu upadku)
i owacjom nie ma końca że wreszcie
wyzwoliliśmy się z okowów i nasz marsz
nie ma granic utopimy świat w krwi
Złota Orda Flecista z Hameln
„Żydzi to szczury szkodniki wszy”
- przenoszą dżumę finansują wojny
a my jesteśmy partią pokoju
i odnowy moralnej
Badiucao, 'Devouring Children No. 1' and 'Devouring Children No. 2' 2023
https://tiny.pl/cl3pk
https://tiny.pl/cl3p8
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.