Proza

Marek Jastrząb


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

6 maja 2025

O dotrzymywaniu słowa i dawaniu obietnic

Mówimy, obiecujemy. jesteśmy przekonani, że są prawdziwe i mogą służyć jako drogowskazy właściwego postępowania. co w pewnym sensie jest logiczne, a nawet zrozumiałe. są więc słowa wzięte wprost z dekalogu. Prawa nie poddające się jednoznacznemu zakwalifikowaniu, bo raz można je zastosować a innym razem nie pasują do sytuacji. przytoczę niektóre, łamane nagminnie.

Nie zabijaj

Powiedzmy, że jako sędzia mam wydać wyrok w sprawie wielokrotnego mordercy. Zabił całą rodzinę, a zanim tego dokonał, pastwił się nad nią ze szczególnym okrucieństwem. Z czego był dumny.`Z lubością zagłębiał się w detale swojej zbrodni, a w swoim ostatnim słowie rzekł, iż gdyby dano mu szansę, zrobiłby to jeszcze raz, bo kocha zabijać.

Nie kradnij

Znaczy to: nie kradnij WCALE. Jednak jeśli nie kradniemy samochodów, rowerów i sakiewek, to czy możemy mówić, że jesteśmy uczciwi? A co z internetowym oprogramowaniem, co z piractwem płytowym lub beztroskim wynoszeniem z pracy różnych materiałów biurowych?

Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.

Czy mam kochać mordercę mojej rodziny, pedofila gwałcącego moje dziecko, faceta, który z dzikim entuzjazmem życzy mi śmierci, bo dowiedział się, że mam raka?

Żyjemy w społeczeństwie. Mordercy, pedofile, terroryści, bytują poza nim: na na marginesach dla szubrawców. nie są ludźmi. nie są moimi bliźnimi.
*
Od czasu do czasu, jak uporczywy giez, prześladuje nas chętka na prędziutkie dokonywanie zmian. chcemy dokonać w sobie jakiejś modyfikacji, jakiejś gwałtownej naprawy. coś nas męczy i nie pozwala patrzeć na siebie, jak na ludzi wolnych od wyprysków na sumieniu.

Za dużo palimy, kaszlemy coraz częściej, dusi nas, z trudem łapiemy smogowe powietrze, a na dodatek ciągle słyszymy, że ten przestał, tamtemu się udało, więc kombinujemy, że chyba i nam nie zaszkodzi spróbować, bo a nuż;

pijemy też. pociągamy nieźle, bo jak bez jednego na zapęd, tak całkiem na trzeźwo przetrwać z tym wybrakowanym światem, argumentujemy. w pracy jest nam również nie tak, jakbyśmy pragnęli. szefostwo wymaga, byśmy byli aktywni, kreatywni, dyspozycyjni, co nie zawsze jest możliwe. mamy więc zgagę i poczucie winy. ale jest sposobność, by pozbyć się moralnego kaca. sposobność ta ma tytuł: obietnice;

przy lampce szampana, rozbawieni, roztańczeni, uniesieni powszechną euforią, składamy solenne śluby: od jutra won z przywarami, od jutra będziemy zacni do ostatniej kropli krwi. będziemy dbać o zdrowie, imć pan Szef odzyska do nas zaufanie, da nam premię, podwyżkę i może awans.

Lecz euforia kończy się bladym świtem i, jak w piosence: wszystko przemija mi, dopada mnie refleksja: wszak obietnice składamy częściej. a to żonie, że przestaniemy ją bijać regularnie co tydzień i ograniczymy się do jednego razu na miesiąc, a to narzeczonej, że nie spojrzymy na żadną inną w każdy wtorek.

Przykładów mamy po grdykę, a dni obiecanek frygają po kalendarzu i coraz nam ciaśniej w krainie przesadnych deklaracji i coraz nam bardziej żal tych naszych wygłupów z dotrzymywaniem słowa.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1