23 stycznia 2025
Na gapę
Pada, kropelki na szybach łączą się w strugi, jak ludzkie łzy. Dzisiaj już mogę otworzyć oczy. Opuchlizna schodzi, został koloryt iście jesienny, żółcie, fiolety a nawet paleta brązów. Patrzę w lusterko, które zostawiła mi Elka, nie dowierzam, że mam taki ogromny nos. Czerwony i kształtem przypominający kulę. Nos klowna. Naderwane uszy i złamana szczęka goją się jak na psie. Nie wiem, czy się cieszyć, czy zawyć z bólu.
Kroplówki tykają w rytm zegara, nadal nie mogę samodzielnie jeść przez tą cholerną żuchwę. A niżej? Połamane cztery żebra, każdy oddech bez środków przeciwbólowych, to gehenna. Wybity bark, to drobiazg. Plecy jak po bańkach, tyle że to ślady kopnięć bez ograniczenia siły, darczyńca był szczodry. Ogólnie jestem jak siedem nieszczęść. To nie koniec mojego upokorzenia, jednak resztę obrażeń zachowam dla siebie.
Najgorsze jest to, że we wszystkich kanałach informacyjnych pokazywano film nagrany z tego zdarzenia. Dzieciaki nie mogły znieść, że nikt mi nie pomógł, że ja nie okazałem się Supermenem, tak jak w domu, i nawet się nie broniłem, bo brzydzę się przemocą!
Doszła mi dodatkowa trauma, znają mnie, to małe miasteczko. Teraz każdy wie jakie dostałem manto!
A za co?
Moim błędem było podejście do młokosa i zachciało mi się, żeby okazał ważny bilet na przejazd. Nie wziąłem pod uwagę faktu, że może trafiłem na jego zły dzień.
Nienawidzę kanarków.
*
https://gk24.pl/makabryczne-sceny-w-autobusie-mzk-w-koszalinie-19latek-skatowal-kontrolera-biletow-wideo-18/ar/c1-18709321