Poezja

Zygmunt Ryznar


Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 12 października 2022

Zapach czasu

Zapach czasu
Unosi się
wszędzie
w powietrzu i marzeniach sennych
w woni dzieciństwa
w dymie nadpalonych nadziei
jak kleszcz wkręcony
śpi
dla zmylenia
w myślach
a potem wyrusza na żer


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 1 lipca 2020

Muzyczne kolory życia

ćwr-ćwr-ćwr
   ptaszek poranny
         wita             
                perliście

puk-puk-puk
  deszcz wiosenny
         budzi
                 do działania

sz-sz-sz
  wiatr jesienny  woła
         że pora
                zawijać do portu
  
grz-grz-grz
   grzmot każe
          robić
                 rachunek sumienia

Instrumenty życia
   grają rozmaicie
          ale kończą zawsze
                tak samo
             ....  ciszą


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 12 listopada 2017

Bezsilność


Bezsilność
zaglądasz w każdy kąt
odkrywasz zakryte i juz odkryte
    oczy krążą
    kroki wiodą
znanymi i mniej znanymi ścieżkami
nie omijając śmietnika

ale nic z tych rzeczy
nie licz na to
że przypadkowy wiatr ci podrzuci

możesz zadawać pytania
bez odpowiedzi - retorycznie
to świat hałaśliwy ale głuchoniemy

tak jest
    jak zgubisz
    jedyny klucz do mieszkania
    młodość
         albo jeszcze gorzej
    żonę
         albo najgorzej
    siebie

coś ważnego co zgubisz
nie wiedząc kiedy i po co
nie zakiełkuje po raz drugi
mimo iż tli się w tobie
i spala nie siebie a ciebie


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 15 marca 2017

FRASZKA ZAGADKA

W nocy jestem wojowniczym kotem
po przebudzeniu szarą myszką
kto kogo pożarł ?
mocą
czy tylko myślą ...

P.S. Sami siebie zjadamy
nie wiedząc o tym.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 1 lutego 2017

sen-nocy-letniej

sen-nocy-letniej

gdy otworzyłem oczy
na plaży  morze ludzi
pusto u mego boku
a pełno niepokoju

potem nic i nikogo
tylko kępy traw
śmieci   rozrzucone
bełkot fal
zamki już podmyte
wieże wywrócone

słońce śle całusy
coraz bledsze -
szukam niecierpliwie
w tą i tamtą
i tak w kółko ....
póki jasno jeszcze

bez adresu nie trafię
bez biletu nie dolecę
bez ciebie się rozpłynę

ty
syreno
z głębin wołasz
na podwodne zgubne rande-wu

nie wiem jak się nazywam
i gdzie mieszkam
zapomniałem jak wyglądam
zapraszasz - więc  ....

Post Scriptum:
-------------
gdy otworzyłem oczy
nie ma plaży
ty u mego boku
i zapach spokoju


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 5 października 2013

Czym jest poezja


Poezja nie jest muzyką
ale
obdarzy nas rytmem
uzbroi nastrojową melodią
zaniepokoi zgrzytem literowym
zamknie lecz otworzy
nowe horyzonty

Tak naprawdę
daje nam wszystko od razu
jak płomień
po czym gaśnie
nie zostawiając popiołów
lecz
zasiewając ziarna


liczba komentarzy: 6 | punkty: 8 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 22 kwietnia 2013

kanion czasu

Tam skąd wypływam
drzemiąca ciepła woda
liny leniwe wędką-patykiem łapane
na rozlewisku raj ślizgania i tarzania
role diabłów morskich grane

Igraszki igraszkami
ale wreszcie bujam w płynnych zawirowaniach
maturalnego balu
poczym odpływam na tratwie dorosłości
kończąc ze snami

Aby pierwszy dobiec do mety
dżwigam w głowie
grube akademickie tomy
niepotrzebnie
tak jakby coś z tego wynikało pewnie

Na szczęście u brzegu nimfa
mnie wita
a potem gwar dziecinny
rozświetla dalszy szlak życia

Płyniemy biegniemy tą drogą
jakby nie miała końca
ale przecież nawet wielka rzeka
po wielu zakrętach
dokądś ucieka

Butelkę wrzućmy do oceanu w dali
w niej spojrzenia niedokończone i zdania
przeprosiny zapomniane
przytulenia tkliwe wnucząt
niech to płynie do wszystkich
po wsze czasy aż każdy adres się ustali

W nurcie rzeki
krok  taneczny  małżonki wyczuwam
plusk plusk plusk
potem
ostatni wodospad
szum i wrzask
ale
jeszcze nie czas...


     Kraków 21 kwietnia 2013r.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 19 lipca 2012

Pani Wisława

Szara Myszka
czmychająca przed gwarnym światem
schowana we wnętrzu
ale ma drzwi otwarte
 
W "ciemności" widzi to czego nie widzi nikt
podgląda drobiazgi
żadne wcielenie natury nie jest jej obce
oczyma cebuli i kota
pyta o sens życia
formułuje to co niedefiniowalne filozoficznie
a najważniejsze
 
ma w sobie wiele sprytnych zakamarków
pełnych zadumy, ciszy i chichotu
oraz ciepłego klimatu dobroci
 
krucha ale płynąca lekko
jak łagodny podmuch wietrzny
 
Teraz
gdzieś Wysoko
 
a jej Dzieci-Myśli
jak drobne myszki
rozbiegły we wszystkie strony świata
niczym echo
które ciągle powraca....
 
Post Scriptum.
Post ten zamieściłem "na pamiątkę" spotkania Pani Wisławy na spacerowniku Młynówka Królewska w Krakowie niedaleko jej miejsca zamieszkania. Było to parę miesięcy przed jej odejściem. Ubrana skromniutko w odcieniu szarości ("szara myszka") szła lekkim krokiem. Nie zdawałem sobie sprawy, że już wtedy chorowała. Miałem ochotę podejść do niej - pozdrowić i zamienić parę słów...  Miałem nadzieję, że będę miał jeszcze okazję do napotkania jej na często uczęszczanym przeze mnie szlaku. Ten wpis  zastępuje mi tę nieodbytą rozmowę.
Kraków luty 2012


liczba komentarzy: 3 | punkty: 5 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 10 października 2011

Dwuwersy - zbiorek1

0.
Nie musisz byc piękna, ale bądź jedyna - jak wtedy - wyśniona
gdy kusisz kącikami ust i płyniesz tanecznym krokiem w me ramiona
1.
chude nastroje i monotonny stukot dnia codziennego
od niego kołyszą się  przytulenia na ścianie pokoju mego
2.
im  bardziej   tęsknisz  -  tym radość większa
spijasz ją z tych ust - to kropla najcenniejsza
3.
Odwiedź  ciszę
Ona  więcej powie niż gwar

Odwiedź ciszę i przebij chmurę
na horyzoncie zobaczysz siebie
4.
Jestem  - jestem -  obok ciebie
aby podać ci rękę i nawet siebie
5.
skowyt wiatru  boli  -  cisza  staje się  słyszalna
zaś błysk pioruna zamyka drogę - oto burza.
P.S. Zamierasz  wtedy mimowoli
        ale wiesz  że jesteś cząstką przyrody
        oraz
        świadkiem panem i niewolnikiem
6.
Wlatujesz Ikarze w przestworza z dziecinnym uśmiechem i pełen słońca
Żyj jednakże pogodnie i z powagą - aby nie odleciały skrzydła
       
7.
Niefortunny krok i  łza nabrzmiała spływa lawiną.
Zabiera ze sobą nie tylko wzajemne żale ale i nas samych.
P.S. Zapewne każdy dźwiga w pamieci obraz kropli,
która jak lawina pogrzebała coś, czego już nie pamiętamy
a co uważaliśmy za cenne.
8.
Jak nie spaść wchodząc między ludzi
gdy przepaść ich rozdziela
9.
Myślisz jak najprościej trafić do celu
ale czy to wyprostuje Ci zakręty ?
10.
Oto człowiek: słabi wierzą w siłę woli
Brzydcy uwielbiają tylko piekne twarze
11.
Im tęsknota większa,  tym radość pełniejsza
Nie przesadzaj jednakże z tęsknotą, gdyż radość może chodzić swoją własną drogą
12.
Patrzeć, to nie to samo co widzieć,
znaczyć może: uwielbiać najpierw potem nienawidzieć
13.
Nie depcz butami ciszy zamkniętej między nami
Pomerdaj ogonkiem lub klaszcz radośnie jak motyl skrzydełkami
P.S.Nie depcz tego czego nie widać - Nie każda cisza jest zła
14.
mostów nie trzeba  budować, bo oczy  przetną nawet góry
- wystarczy tylko patrzeć i kochać choćby poprzez chmury
15.
Trwaj - Nie odchodź w ciemność bezgłośną - Posiej ziarno i rośnij z nim
niech pali się w Tobie płomień nadziei i trwa szum życia
16.
ludzie odlatują jak samotne młode ptaki
w pojedynkę i w nieznane sobie szlaki
17.
Podaj na talerzu strawę niecodzienną pozbawioną ości
a na deser dobre słowo i trochę radości

18.
Wersja1
       miłość to sen nocy letniej
      nie otwieraj oczu bo zamieni się w sen zimowy
Wersja2
     nie budź miłości gdyż to  letniej  nocy  sen
     jak oczy otworzysz   zapadniesz w  zimowy  sen
 
19.
Jeśli życie jest potem - to Śnimy na jawie
a jak jest naprawdę  - nikt nie wie prawie
20.
Jeśli życie i śmierc są  snem
to czym jest zwykły sen?


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Zygmunt Ryznar

Zygmunt Ryznar, 25 grudnia 2010

KONCERT NA 4 PORY

KONCERT NA CZTERY PORY ROKU 

           
              WIOSNA  [ Allegro assai] 
          
narrator:
[wiosną
światłość króluje nad ciemnością
dzień nad nocą
życie nad śmiercią
miłosć nad nienawiścią]

słoneczny  błysk-błysk po oczach
owiewny  pac-pac na policzkach
w uszach bzyk-bzyk zbłąkanego owada
w nozdrzach woń świeżej zieleni
a w sercu...? 
        pukpuk-bachbach ! 
to nadzieja wali jak młot 
        to-nic-to-nic
uspokaja rozum
przyjdzie na to czas
         przyjdzie czas 
  
plamy z wielkimi ślepiami
 wzlatują znad deptanych kałuż 
powieka na oczach szczelnie stulona 
przykrywa blask ziemi 

czuję nieśmiały dotyk promieni 
chwytam łagodne wiatru spojrzenie 
kosmyki moje flirtują nade mną 
upojony jestem strojną harmonią dźwięków. 

        [swiergolenie]  śwr-śwr-śwr-ćwr-ćwr-ćwr-ćwr -ćwr-ćwr-ćwr                    
        [żuczenie] zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż                            
        [chrząszczenie] chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz                         

Słucham burzy świergotu
perkusji dzięcioła 
krakania wrony 
słońce ciepło opada na skronie. 
światło rzuca kolorowe zasłony
a wiatr rozdaje słodkie pocałunki

jam spokojny 
tęsknoty tylu wiosen
wypaliły się na twoich wargach 
uciekły przez twoje oczy 
zasnęły na twoich piersiach 
ale chyba wolno mi 
nadstawić policzek
 na pocałunek wiosny 
-może rozwinie się w miłość. 

            "gę-gę-gę"
 zawołał wiatr "
            ę-ę-ę" 
odpowiedziało echo

 i gąska moja nadeszła 
ładna sukienka fioletu
czarne oczęta 
ciemna szyjka
bluzeczka lekko rozpięta
na butkach szpilęta
zgrabna
pełna dąsów, wyobrażeń
niby skromna małorozmowna 
jak święta mumia spokojna

a za nią 
[nadchodzi..........]

      kle-kle -kle KLE-KLE-KLE  

Malutka królewna z zadartym noskiem 
Słucham klekotu pantofelków
 
[ mija - przefruwa obok..... 
udaje że nie widzi mego spojrzenia 
ale spowalnia krok ]

          kle---kle------kle---------kle 

czuję ten powiew
 to faliste drżenie powietrza
 gdy przechodziła obok
 
[odchodzi.... ]
KLE --  kle - kle - kle - kle- .......
[na chwilę odwraca głowę 
uśmieszek w kącikach ust 
wie,  że się podoba 
i to jej na razie wystarcza ]
 
często powracam
do tych wrażeń
przejęty
wsród  nocy   bezsennych 
z zielenią wiosny 
rosną i moje pędy


LATO  (Concertino)

narrator:
[ W lecie
światłość prawie bez końca
Miłość rozkwita w promieniach słońca
a na nienawiść nie ma czasu -
to życie samo nas niesie
jak wiatr w górach
i jak fala morska] 

[któż nie lubi szumu fal lub powiewu na szczycie góry] 

nad Morzem Czarnym 
ulice światłe 
poobrzucane w kwiaty i palmy 
a dalej 
drgawki zielono-sine morza 
w wodzie bzikują matrony i panny 
a w nocy czarne przestworza 

gdy nad Bałtykiem jestem
z powodu wspomnień
smutno mi na tej plaży 

Po co niknące na piasku ślady
po tej postaci jednej
po tym tłumie na promenadzie 
Po co uśmiech po tym śmiechu gromadnym 
Po co uciekłem w ciszę i w burzę zarazem 
w bełkot morza i ludzi
świstów pełen i grzmotu powracającej fali 

szszszsssssszzzzzz-uuuuuuuuuu

potem chwilowe wyciszenie i zamierające

plum-plum-plum

a czasem łopot skrzydeł mew
i wrzaskliwe 
kre-kre-kre 


a w górach
pokłony traw
silnie dmucha wiatr

FiiiiiiiiiiiiiiiiFyyyyyyyyyyyyyysssssssssssss

ponad grzbiety mgliste
przelewanie chmur  

na pijanych obłokach nieziemskie abstrakcje
w oddali oblicze pogodne księżyca

stąpam po dachu świata
pływam po morzu wzburzonym 
gdy wypadnę przez burtę marzeń
kto rzuci mi
koło ratunkowe?

stawy mgieł 
śpiąca karawana grzbietów 
błądzące rytmy melancholii 
spokój świata 
w ktorym ludzie rozgrzebują 
własne niepokoje

nic nie mamy do powiedzenia 
gdy przemawia piękno bieszczadzkiego lata 
słuchac, patrzeć
pomarzyć
i kochać tylko


JESIEŃ  (Presto)

narrator:
[ Jesienią 
ciemność wkracza do światłości
Noc zrównuje z dniem 
Owoce miłości ważą przeciwko 
ukrytemu ziarnu nienawiści] 


liść szur-szur 
przędzie się żółty dywan
na dole 
a przedtem
fiki-miki
fikołki na wietrze
gdzie zdarzyć się może
muśnięcie liścianego brata
który kiedyś 
się kłaniał z naprzeciwka
liść klap-klap
a jeszcze przedtem 
wytrzymywał każdy huragan ...

Nie upadaj bezsilnie jak ten liść
 i nie narzekaj
że podmuch był za silny 
Skoro istniejesz 
to cierp i ciesz się jak Grek Zorba 
śmiej się pajacu
bo w życiu jak w operze 
płacz i twórz 
przeklinaj a żyj 
i miej nadzieję... 
kochaj kochaj bo życie tak krótkie
to zaledwie błysk 
a potem tylko 
ciemność 
milczenie
wspomnienie 
i cisza 

W życiu jak w kuźni 
Plamy żółte białe zielone tu i tam. 
Głuche gromy walących młotów kolosów
 szeptanie ciał. 
Rozwrzeszczana czerwień żelaza 
dymu grające obłoki 
Z iskier i żaru poezji czar 

Nie walcujmy więc siebie na szarą blachę życia. 
Nie krzycz ! 
Wyszeptaj do mnie cokolwiek.... 

jestem obok Ciebie ! 
aby podać Ci rękę 
a nawet siebie.


 ZIMA  [Adagio] 

narrator:

 [w zimie
nie starcza światłości
żar serca ogrzewa zziębniętą miłość
a nienawiść zapada w sen zimowy]


[brrrrr...jak mroźno! 
chrzęści krzepki mróz 
chrz-st chrz-st chrz-st chrz-st
nogi zaczynają nieść jak oszalałe konie]

Iglaste panny w bieliznie śnieżnej 
słuchają z przymrużeniem ucha
jak my - ciemne plamy na dole -
szukamy słów jeszcze niewypowiedzianych
a już wędrujących do ujścia

[mówienienamroziejestszkodliwenagardło] 

nie mówmy więc za wiele 
w słowa nie można zamienić 
kruczych włosów 
otulających całunem wdzięku
smaku oczu 
w które można się wtapiać 
jak w ciemność bez końca 

w słowa nie można zamienić 
zarówno własnych cierpień
 jak i własnej rozkoszy. 

Lekko powiedzieć tęsknię 
Trudno wyrazić tęsknotę
Niezdarnie zabrzmi
gdy powiem
brak mi twych oczu 
twego ciepła 
twego uśmiechu
i naszych rozmów 

tęsknota jest snem o szczęściu
rozstanie jest łożem 
na które układa nas życie 
Dobranoc ! 



FINALE            [Grave ] 

narrator:
[tam
ciemność króluje nad światłością
noc nad dniem
miłosć nad życiem 
i nie ma miejsca na nienawiść]

Jeśli obudzę się na drugim brzegu 
Rzeki Przemijania 
nie będę sam 
nikt nie odbierze mi 
Naszej melodii 
która trwa od chwili 
kiedy zaszemrały 
Nasze wargi 
zatrzepotały
spłoszone rzęsy

Nikt nie odbierze mi Twojego zapachu 
tej części  Naszego ducha
który
towarzyszył zawsze Naszym rozstaniom.

Zycie jak pieśń serca... 
najpierw pełne porywów 
potem zadyszane 
a w końcu... 
ciche 
cyt cyt cyt 
to wszystko i nic
 [???] 
..........
  


------------------------===============================================
KONCERT NA CZTERY PORY ROKU 
           

              WIOSNA  [ Allegro assai] 

          


narrator:
[wiosną
światłość króluje nad ciemnością
dzień nad nocą
życie nad śmiercią
miłosć nad nienawiścią]


słoneczny  błysk-błysk po oczach

owiewny  pac-pac na policzkach

w uszach bzyk-bzyk zbłąkanego owada

w nozdrzach woń świeżej zieleni

a w sercu...? 

        pukpuk-bachbach ! 

to nadzieja wali jak młot 

        to-nic-to-nic

uspokaja rozum

przyjdzie na to czas

         przyjdzie czas 

  

plamy z wielkimi ślepiami

 wzlatują znad deptanych kałuż 

powieka na oczach szczelnie stulona 

przykrywa blask ziemi 




czuję nieśmiały dotyk promieni 

chwytam łagodne wiatru spojrzenie 

kosmyki moje flirtują nade mną 

upojony jestem strojną harmonią dźwięków. 




        [swiergolenie]  śwr-śwr-śwr-ćwr-ćwr-ćwr-ćwr -ćwr-ćwr-ćwr                    

        [żuczenie] zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż-zzżżżżż                            

        [chrząszczenie] chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz-chrzszcz                         




Słucham burzy świergotu

perkusji dzięcioła 

krakania wrony 

słońce ciepło opada na skronie. 

światło rzuca kolorowe zasłony

a wiatr rozdaje słodkie pocałunki




jam spokojny 

tęsknoty tylu wiosen

wypaliły się na twoich wargach 

uciekły przez twoje oczy 

zasnęły na twoich piersiach 

ale chyba wolno mi 
nadstawić policzek

 na pocałunek wiosny 

-może rozwinie się w miłość. 




            "gę-gę-gę"

 zawołał wiatr "

            ę-ę-ę" 

odpowiedziało echo

 i gąska moja nadeszła 




ładna sukienka fioletu

czarne oczęta 

ciemna szyjka

bluzeczka lekko rozpięta

na butkach szpilęta

zgrabna

pełna dąsów, wyobrażeń

niby skromna małorozmowna 

jak święta mumia spokojna




a za nią 

[nadchodzi..........]

      kle-kle -kle KLE-KLE-KLE  

Malutka królewna z zadartym noskiem 

Słucham klekotu pantofelków

 

[ mija - przefruwa obok..... 

udaje że nie widzi mego spojrzenia 

ale spowalnia krok ]



          kle---kle------kle---------kle 




czuję ten powiew

 to faliste drżenie powietrza

 gdy przechodziła obok

 

[odchodzi.... ]

KLE --  kle - kle - kle - kle- .......

[na chwilę odwraca głowę 

uśmieszek w kącikach ust 

wie,  że się podoba 

i to jej na razie wystarcza ]

 




często powracam

do tych wrażeń
przejęty

wsród  nocy   bezsennych 

z zielenią wiosny 

rosną i moje pędy






LATO  (Concertino)




narrator:
[ W lecie
światłość prawie bez końca
Miłość rozkwita w promieniach słońca
a na nienawiść nie ma czasu -
to życie samo nas niesie
jak wiatr w górach
i jak fala morska] 


[któż nie lubi szumu fal lub powiewu na szczycie góry] 

nad Morzem Czarnym 

ulice światłe 

poobrzucane w kwiaty i palmy 

a dalej 

drgawki zielono-sine morza 

w wodzie bzikują matrony i panny 

a w nocy czarne przestworza 

gdy nad Bałtykiem jestem

z powodu wspomnień


smutno mi na tej plaży 

Po co niknące na piasku ślady

po tej postaci jednej

i

po tym tłumie na promenadzie 

Po co uśmiech po tym śmiechu gromadnym 

Po co uciekłem w ciszę i w burzę zarazem 

w bełkot morza i ludzi

świstów pełen i grzmotu powracającej fali 

szszszsssssszzzzzz-uuuuuuuuuu

  

a w górach

pokłony traw

silnie dmucha wiatr

FiiiiiiiiiiiiiiiiFyyyyyyyyyyyyyysssssssssssss

ponad grzbiety mgliste

przelewanie chmur  


na pijanych obłokach nieziemskie abstrakcje

w oddali oblicze pogodne księżyca


stąpam po dachu świata

pływam po morzu wzburzonym 

gdy wypadnę przez burtę marzeń

kto rzuci mi
koło ratunkowe?



stawy mgieł 
śpiąca karawana grzbietów 
błądzące rytmy melancholii 
spokój świata 
w ktorym ludzie rozgrzebują 
własne niepokoje



nic nie mamy do powiedzenia 

gdy przemawia piękno bieszczadzkiego lata 

słuchac, patrzeć
pomarzyć
i kochać tylko





JESIEŃ  (Presto)



narrator:
[ Jesienią 
ciemność wkracza do światłości
Noc zrównuje z dniem 
Owoce miłości ważą przeciwko 
ukrytemu ziarnu nienawiści] 


liść szur-szur 


przędzie się żółty dywan

na dole 

a przedtem

fiki-miki

fikołki na wietrze

gdzie zdarzyć się może

muśnięcie liścianego brata

który kiedyś 

się kłaniał z naprzeciwka

liść klap-klap

a jeszcze przedtem 

wytrzymywał każdy huragan ...




Nie upadaj bezsilnie jak ten liść

 i nie narzekaj

że podmuch był za silny 

Skoro istniejesz 

to cierp i ciesz się jak Grek Zorba 

śmiej się pajacu

bo w życiu jak w operze 

płacz i twórz 

przeklinaj a żyj 

i miej nadzieję... 

kochaj kochaj bo życie tak krótkie

to zaledwie błysk 

a potem tylko 

ciemność 

milczenie

wspomnienie 

i cisza 




a w  życiu 

jak w kuźni 

plamy żółte białe zielone tu i tam

gromy walących młotów 

szeptanie ciał. 

Wrzaskliwa czerwień żelaza 

dymu grające obłoki 

Z iskier i żaru poezji czar. 

Nie walcujmy więc siebie na szarą blachę życia. 

Nie krzycz ! 

Wyszeptaj do mnie cokolwiek.... 

Jestem

jestem obok Ciebie ! 

aby podać Ci rękę a nawet siebie.

.






 ZIMA  [Adagio] 



narrator:

 [w zimie

nie starcza światłości

żar serca ogrzewa zziębniętą miłość

a nienawiść zapada w sen zimowy]

 

[brrrrr...jak mroźno! 

chrzęści krzepki mróz 

chrz-st chrz-st chrz-st chrz-st

nogi zaczynają nieść jak oszalałe konie]



Iglaste panny w bieliznie śnieżnej 
słuchają z przymrużeniem ucha
jak my - ciemne plamy na dole -
szukamy słów jeszcze niewypowiedzianych
a już wędrujących do ujścia



[mówienienamroziejestszkodliwenagardło] 



nie mówmy więc za wiele 

w słowa nie można zamienić 

kruczych włosów 

otulających całunem wdzięku

smaku oczu 

w które można się wtapiać 

jak w ciemność bez końca 



w słowa nie można zamienić 

zarówno własnych cierpień

 jak i własnej rozkoszy. 



Lekko powiedzieć tęsknię 

Trudno wyrazić tęsknotę

Niezdarnie zabrzmi

gdy powiem

brak mi twych oczu 

twego ciepła 

twego uśmiechu

i naszych rozmów 



tęsknota jest snem o szczęściu

rozstanie jest łożem 

na które układa nas życie 

Dobranoc ! 






FINALE            [Grave ] 



narrator:
[tam
ciemność króluje nad światłością
noc nad dniem
miłosć nad życiem 
i nie ma miejsca na nienawiść]


Jeśli obudzę się na drugim brzegu 

Rzeki Przemijania 

nie będę sam 

nikt nie odbierze mi 

Naszej melodii 

która trwa od chwili 

kiedy zaszemrały 

Nasze wargi 

zatrzepotały
spłoszone rzęsy



Nikt nie odbierze mi Twojego zapachu 

tej części  Naszego ducha

który

towarzyszył zawsze Naszym rozstaniom.



Zycie jak pieśń serca... 

najpierw pełne porywów 

potem zadyszane 

a w końcu... 

ciche 

cyt cyt cyt 

to wszystko i nic

 [???] 

..........

  


liczba komentarzy: 1 | punkty: 9 | szczegóły


10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1