tolekbanan, 4 stycznia 2014
promienie wymknęły się kontroli
odsłaniając kolejną plamę na słońcu
eksplozja poranka nie poruszyła biegunów
nikogo i niczego nie zatrzymała w miejscu
tylko we mnie łamie wiekowe gałęzie
tylko twój but w błocie drogi grzęźnie
noc rządzi się własnymi prawami
plącze jawy i zjawy obnażając słowa
niepowtarzalnie wypowiadane przez tysiące
pożyczone nie wiadomo na jaki procent
pewnie wstaniesz lżejszy o kilka gramów
pewnie zignoruję ognie wszystkich elmów
nie będziemy oglądać się wstecz
wyznawcy Wielkiej Grawitacji
z wiarą w stateczność dwunastu miesięcy
stworzymy małe sprawy małe stabilizacje
tylko czasami siądziesz do walca na cztery ręce
tylko czasami powieszę drugi ręcznik w łazience
tolekbanan, 24 grudnia 2013
sąsiad taszczy choinkę
na chwilę się zatrzymał
słyszałaś dzisiaj wieczorem
Maria urodzi Syna
dziewczynka niecierpliwie
ciągnie ojcowski rękaw
spokojnie córciu zdążymy
zanim urodzi Panienka
tradycja wypełniona
stół zastawiony rodzina
czego mam życzyć dla nas
Maria dziś rodzi syna
płynie kolęda pod dachy
z cherubinami w zawodach
jak łzy szczęśliwej kobiety
Dziewica zrodziła Boga
w Betlejem mrok zapada
anioł zapala świecę
prowadzi mędrców by mogli
odnaleźć Marię i Dziecię
tłoczno się robi w stajence
Józef aż głową kiwa
wracają do bydła pasterze
niech Maria odpoczywa
i goście się rozchodzą
wraz z nimi idzie nowina
do wiosek miast do ogrodów
słyszałeś Maria ma Syna
tolekbanan, 20 grudnia 2013
przynosisz plotki i nową sukienkę
wiosenna nawet w grudniu
lustra nie kłamią
podaję szarlotkę
przykrytą warstwą puchu
odsuwasz talerz słodyczy nie przełknę
siedmiu byłych w jutowy worek wiążesz
gbury podszyte trwogą
śpią albo liczą
ty to masz szczęście
częstuję konfiturą
nie jest inny herbatę słodzisz miodem
kolejny raz płaszcz zakładasz
w uściskach toną rozmowy półnagie
bezwiednie podrzucam jabłko
dokoła pachnie sierpniowym sadem
tolekbanan, 7 grudnia 2013
od kuchennego blatu
tak jak cię uczono
zaczynałaś wędrówkę
dniem i nocą znaczoną
do chwili gdy przyklękałaś
przy krawędzi łóżka
dziękując za wszystko
zmęczone plecy schylałaś
nad córki kołyską
nikt oprócz ciebie nie widział
jak dokoła jest czysto
kuchenny blat krawędź łóżka
pojęcia pomieszały
kołtuneria z bohemą
mentalność kształtowały
nie modlę się i nie miotam
po ścianach naszego trójkąta
pewna miejsca na świecie
chociaż brwi unosicie
celebruję ciszę
kołyszącą jak pustka
od kuchennego blatu
aż do krawędzi łóżka
tolekbanan, 30 czerwca 2013
w twoim kraju płomienie świec
pną się wyżej niż wieże kościołów
nie na tyle wysoko żeby spojrzeć w oczy
liżą stopy w klapy marynarek przypinanej
królowej której nikt nie pyta o zdanie
może nie potrzebujesz pielgrzymek i sztandarów
ani miejsca w walizce między pętami myśliwskiej
żeby nad renem czy nad tamizą
stać się łączniczką z krajem domem i rodziną
spal nas lub ogrzej w ogniu świec
władczyni nadwiślańskich lasów
i miast w których za bierność
człowieka wyrzucają z pracy
tolekbanan, 2 czerwca 2013
nie ma takiego miejsca w świecie
gdzie nie postawisz stopy
najlepiej bosej po co buty
tylko krępują ruchy
ciekawość świata jest silniejsza
niż bezpieczeństwo bliskie
najczęściej jednak oczu błyski
zdradzą diable pomysły
kiedy wtulony w moje ramię
przemierzasz tomka szlaki
jesteś odkrywcą wielkim
a przecież mały taki
czasami westchnę żywe srebro
lecz każdy dzień osłodzisz
o wszystko możesz prosić
dzisiaj to chciałbym lody
tolekbanan, 27 maja 2013
lekarz poprosił cię o rozmowę
chociaż ciągle jestem czuję myślę
to tylko ciało zaabsorbowało się życiem
którego nie powinno w nim być
rozmawiasz z lekarzem
chociaż przestałam wierzyć
wszystko co mówisz brzmi jak
piosenka z winylowej płyty
popiskiwanie aparatury nie uspokaja
otwieram i zamykam oczy
zaciek na suficie nie chce odsłonić twarzy
ciągle ma kształt czarnego worka
tolekbanan, 10 maja 2013
gdybyś Ty chociaż wiatrom kazał
wiać siać i żąć w ugorze
mógłbyś ze światem się dogadać
jeśli zapomniałby o głodzie
prawdopodobnie jeden umysł
wzorem na zdrowie oświecony
zgiąłby kolana osób dumnych
ale to Ciebie nie obchodzi
a może jeśli arsenały
wyczyścisz z ostrej amunicji
to zamiast przekleństw starej wiary
usłyszysz śmiechy dzieci
gdybyś Ty chociaż swoje sługi
(tu w język się ugryzłam)
ubierał jak zwyczajnych ludzi
może i ja bym przyszła
tolekbanan, 29 kwietnia 2013
uszczypnąłeś mnie w tyłek
taką pieszczotę ona chętnie by przyjęła
dostała kwiaty
w nich list za którym tęskniłam
nie dostrzegasz w mych oczach
co w kobiecie najświętsze
w jej oddechu nie czujesz
co oddałaby chętnie
codzienne się myląc budzisz zniechęcenie
obojętnym się staje
twoje niespełnienie
tolekbanan, 25 października 2011
wyciągnęło
mnie za rękę z chaosu
objęłam złożoną
ufnie na ramieniu głowę
niepotrzebne
ostrogi ani wodze
nie chce iść
wzdłuż strumienia pod górę
jakby temat był
nieco wstydliwy
i ulegam gdy
obiecuje że pokaże mi połoniny
czasem w
żagle zawinę się myślą
czy im dane odnaleźć
przystań
toczy pianę
lub rży ze śmiechu niesie na wrzosowiska
kostką cukru
zamyka usta
nagradzając za wiarę że życie
jest
odkrywaniem tego co dawno odkryte
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.