19 września 2011
niepamiętnik wyryty na ścianie lochu
od kiedy skurczyłem się do rozmiarów
dobrze skomponowanego algorytmu
wymyślanie ścieżek odwrotu straciło sens
to nieprawda że tutaj słońce jest niżej
i świeci bardziej- tutaj tylko jest więcej
czasu zeby je dostrzegać mimo chodem
może mógłbym się wmieszać w tłum
tych nieodkrytych i niebyłych- u nich pada
częściej- wtedy więcej uchodzi na sucho
albo powinienem wrócić do słania kartek
z datownikiem że tego to a tego dnia
tam a tam również ciebie nie odnalazłem
nie ja to powiem pierwszy i nie najwyraźniej
ale naprawdę ciężko sie lata bez skrzydeł
chociaż żaden ikar się pod tym nie podpisze
każdy człowiek ma głeboką fose wokół głowy
po mojej pływają jak Charon przez Styks
różnej maści Titaniki, Lusitanie, Gustloffy
widzę jak kruszą i niszczą dziobami butelki
z mokrymi nie tylko od łez listami w srodku
tak nachalnie wysyłanymi pomimo bogów
może czas juz wmówić w wielką bryłę lodu
brakujące słowa że miedzy tym pewnym że byłem
a tym chwiejnym że będę jest wciąż stos słów
że jestem
jestem
jestem
tylko niełatwo mnie dostrzec zza paranoi spojrzeń