Towarzysz ze strefy Ciszy, 19 lutego 2011
wciąż wysyłam do ciebie listy
z czasów gdy byłem jeszcze
trochę starszy niż ty
wszystkie bez wyjątku wracają
z adnotacją że adresat
zbyt dobrze znany
wariaci z naprzeciwka
powtarzają wyprowadzając psy
że nigdy nie mogłaś uwierzyć
że jeden medal może mieć
tyle stron
czy to reszki czy orzełki to inna historia
(z orzełkami zawsze jest inna historia)
często patrzę w morze
i wspominam twój
niesymetryczny uśmiech
symetria to podobno
poezja przestrzeni
ale ty przecież dobrze wiesz
abstrahując gdzie i kim teraz jesteś
że zawsze mi w tobie bardziej
imponuje proza życia
niż poezja niespełnień
Towarzysz ze strefy Ciszy, 17 lutego 2011
póki ktoś za tobą stał
krzyczałeś
że najlepiej twardą ręką
trzymać krótko przy ryju
teraz szklanym spojrzeniem
nie bardzo już rozróżniasz
czy wracasz do życia
czy do śmierci
twarda ręka zacisnęła się
na gardle zaskoczonym
ostatnie postaci tańczą
z duchami- obraz zanika
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 lutego 2011
znów wystąpiło z brzegów
morze wódki
podtopione zostało kilka rozmów
ewakuowano kalejdoskop głów
zniszczeniu uległo kilka domów
bez dachu nad głową
pozostały dwa pokolenia
i poetka pomięta
Towarzysz ze strefy Ciszy, 15 lutego 2011
zaczynał nieśmiało
po kątach po ciemku
jakieś języczki- coś w ten
deseń- tak żeby
żona nie widziała
potem już bez ogródek
obciągał przy ludziach
do końca z połykiem
czasem na kolanach
niekiedy pod stołem
aż do rzygania nadmiarem
a ostatnio podobno
gdzieś przy szybkim
numerku w bramie
wypróżniło mu się do ust
jakieś trzy czwarte litra
Towarzysz ze strefy Ciszy, 8 lutego 2011
znikał
a w trzasku rwanych korzeni
białe chusty falowały
na gałęziach drzew
świętych- ściętych, nieściętych-śniętych
świat jest szerszy niż osiemdziesiąt dni
a osiemdziesiąt dni dłuższe niż lata
i nie trzeba wielu lecz wiele
by pod Troją pokój podpisać
węzeł gordyjski rozwiązać
i odnalezć Atlantydę
powrót z tarczą lecz nie jak Odyseusz
ni biesiadników ni czerwonych dywanów
miast fanfar goryczy tyle co starczy
bo przecież witać kazali tych marnotrawnych
drugie znikanie
w milczeniu zabliźnionej kory
nie zostawia miejsca
na pamiątki ni zdjęcia
a kurs na długie wieczory
tylko materia czasu mile widziana
by było za co fetować i chochoła nająć
gdy wróci kiedyś z niczym
spity w sztok
jak prawdziwy mężczyzna
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 lutego 2011
najtrudniejsza była
ta pierwsza śmierć niby
jakby to było
wczoraj
a jednak urywki
wspomnień
to strzępy
niemiłe twarze
zbieg okoliczności
przypadek
brzytwa i trzcina
nastepne nie były
takie złe
smieję się do rozpuku
jak je wspominam
kiedyś mieli plan
żeby wszystkie moje
poprzednie wcielenia
naraz zagnać w kozi róg
i wystraszyć
na razie im się nie udaje
Towarzysz ze strefy Ciszy, 1 lutego 2011
bawił się słowem
szukał form i znaczeń
przebierał w szlifach
lubił pokazać
że słowo jest światłem
i maluje obrazy
kiedyś namalował siebie
i delektował sie piskiem panien
gdy coś było większe od czegoś
dziś dla odmiany
tak na próbę, trochę na przekór
wypowiedział komuś wojnę
Towarzysz ze strefy Ciszy, 30 stycznia 2011
nudzi mnie trucie dupy
i uzdrawianie gospodarki
męczą pornole w telefonach
i wkurzają duzi chłopcy
co w czasie wolnym
są zbawicielami
a tutaj i teraz
jak prawdziwi twardziele
udając głos Bogusia Lindy
przedłużają sobie kutasy
opowiadając niebyłe
podróże dookoła świata
czy naprawdę żaden z nich
nie przeczytał
swojej umowy o pracę?
ale niech sobie pobędą
chwilę w swoich głowach
mężczyznami zanim
ich żony się dowiedzą
Towarzysz ze strefy Ciszy, 29 stycznia 2011
dosiadł się do mnie
przy poniedziałkowej kawie na mieście,
gość jakby w moim wieku
już z rana napity na potęgę
zdawało mi sie że zalał się w trupa w piątek
i dopiero od wczoraj wraca do niego życie
zmętniały wzrok,
zmierzwiona czupryna,
trochę obity po jakiejś burdzie
a może po prostu bok zdarł ze śmiechu
bełkotał że świat jest dziwny
że można harować pięć dni w pocie czoła
a w sobote przez chwilę nieuwagi
można wszystko spierdolić
tak że dzień odpoczynku
nie starczy by sie otrząsnąć
postawiłem mu klina i się rozgadał
że pije do pierwszej krwi
za tych co nie wiedzą co czynią
nie pamietam jak się zwracał do mnie
ale nachalnie powtarzał
że mamy tego samego ojca
nie dowierzam mu, bo wiem
że w takim przypadku matka
potrafiłaby się przyznać z klasą
wychodząc zatoczył się i wylał
kumuś misę z woda, ktoś zły
bo rąk czy stołu nie umyje
ciekawe czy jakby zmalował coś grubszego
i by o nim piali jutro w gazetach
czy bym się przyznał że mu postawiłem kolejke
czy pamietając do jakiego stanu się doprowadził
powiedziałbym z odrazą że nie znam tego człowieka...
Towarzysz ze strefy Ciszy, 28 stycznia 2011
(zarażony - niewenerycznie- obcą formą od Szel)
krótki tekst
przebija
podkalibrowo
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.