Konrad Redus, 6 stycznia 2012
specjalnie już w liceum
zainteresowałem się teatrem
przyjezdnymi aktorkami na przeglądzie
szlifowałem
charakteru diament
mówią że brałem na warsztat
jak w zawodówce
a amatorszczyzną trąciło nawet
dublowanie oblewania najniższego pudła
agenci nam siebie odradzili
schowani za firanką
chyba lojalność albo uczciwość
pieczętowaliśmy seksem krwią herbatą
więc się podłożę
pod twoje
scenopisanie
pod gilotynę
więc chyba tylko lojalność
albo naprawdę coś zjebałem
Konrad Redus, 6 stycznia 2012
jeszcze mnie oświeć
prawdą banalną jakiej świat nie widział
a mój azymut
i tak totalnie za czubkiem twojej głowy
jedynka bez sternika
Konrad Redus, 4 stycznia 2012
kilka metrów dalej
jakiś gość pluje mi do kapelusza
oparty o bar
szuka szczęścia
w ustach
pełnych
znika usiłowaniem wizyty w toalecie
nad grobem się przewraca
Konrad Redus, 4 stycznia 2012
bo możesz
wyciągnąć rękę
cudzołożyć
ubierać się blaskiem światła
filozoficznych postaw
dla samej ochoty patrzenia
na zbeszczeszczanie świata
sprzeniewierzeniem zasad
Konrad Redus, 3 stycznia 2012
pracować
to jak być aniołem
pasterzem
przydzielonego czasu
obowiązków
mieć głowę pełną
móc sobie marzyć
że to jest właśnie tak
nie inaczej
pracować
to jak być potrzebnym
Konrad Redus, 3 stycznia 2012
chciałbym kiedyś
prosto w lustro
przy świadkach powiedzieć prawdę
zamknąć oczy
by nie widzieć
kto strzela kto płacze
Konrad Redus, 31 grudnia 2011
podróżuję
się przesiadam
zmieniam kąt i nasycenie światła
każdorazowo
szukając wzrokiem strzałki ewakuacja
Konrad Redus, 27 grudnia 2011
mówisz że się nie znam
na tym co przeczytałem o emancypacji
życia kalekich historii niedopieszczenia
płaszczyzn
a to rutyna
przypaliła ciastka na przeprosiny
pod włos głaskane
rękami szeptanego szowinisty
nie chodzę w fartuszku
ozdobionym haftem ideologii
identyfikowanej bezosobowo
z pociągiem
Konrad Redus, 26 grudnia 2011
swoją małą armię podrywam do lotu
dywanowa napaść na dziewczyny spod trzepaka
osiedlowa strategia jak w meczu koszykówki
każdy kryje swego
potem zazwyczaj są śluby i wesela
opijanie pieczątek i sakramentów
w nadziei że to dla dobra dziecka
józef nie zostawił żony na pustyni
ja się wstrzymuję i czekam
aż kolejna płonącym mieczem języka wyprosi mnie za drzwi
raj utracony
pociąg osobowy i paczka fajek
okrętem wspomnień rozbijam się o ściany kufla
drugi domek z kart ułożę staranniej
teraz można jeszcze potańczyć
potem podejdę i grzecznie się przedstawię
Konrad Redus, 23 grudnia 2011
rozumiem
bo kiedy jestem sam
tonę
w ciemności
i wołam
bo się boję
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.