8 stycznia 2013
Jeszcze przyjdzie czas na rozgrzeszenie
rzekła do siebie w myślach, mijając ostatni konfesjonał.
nigdy nie narodziłeś chleba. dwudziestoczteroletniej walki
z samym sobą nie da się zażegnać corocznym
wyczekiwaniem na pierwszą gwiazdkę.
umywam ręce ze złota z czasów pierwszej komunii,
nie miało nic wspólnego z wartościowym kruszcem.
tombak zanurzony w nieczystościach. kadzidło dusi,
przy astmie jest za gęste – zatyka nozdrza
i skleja podniebienie.
każdy dzień odkrywa więcej korzyści.
pozdejmowane obrazy ze ścian i mniej kurzu.
z sentymentu ostała się jedna doniczka przy oknie.
pamiętam jak dziś. „w domach z kwiatami na parapecie
muszą mieszkać dobrzy ludzie”.dla świętego spokoju
nadal zachowuje pozory.
to nie tak, że nie próbowałam.znam na pamięć:
„błogosławieni ci pełni wątpliwości”.
ale trzeba być dzieckiem,aby otrzymać bilet
do disneylandu. a dziecku wraz z wiekiem na nowo
wstawiono wyłupane oczy. powoli podniosło się
z klęczek i nauczyło soczyście kląć.
już dorosłe trzyma w portfelu dziesiątek z paciorków.
prezent z czasów, gdy jeszcze nikt nie upadł
tak boleśnie, aby nie móc się podnieść. przed oczami
pudełka pełne rozmytych obrazów.
a nie wystarczyłoby ściany na wszystkie gwoździe.