Poezja

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 15 grudnia 2018

Ekspozycje

         
 
Jestem zepsuty, wystaje ze mnie
drut pod napięciem.
 
Elementarność:
 
Różnica potencjałów
pomiędzy zerem a jedynką
wyraźnie wskazuje na impulsy.
 
Płynące w stronę nieokreśloną
przez fizykę cząstek.
 
Komplementarnie:
 
Odpowiadam na zarzuty hermetyzmu:
chciałbym, jednak nie działam
na poziomie bytów.
 
Samoistnych.
 
Marionetka szuka kości,
wewnątrz.
– tylko twardziel, kwintesencja
drewna.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 13 grudnia 2018

Śmietnikowy Dziadek Mróz

 
Wśród zaginionych kotów krąży opowieść
o człowieku. Czarne twierdzą,
że to bajka. Wiedzą najlepiej wciąż 
znikając w ciemności.
 
Magiczna sztuczka na miarę świata,
w którym przyszło miauczeć.
Zresztą martwe niewiele mogą,
ot wyskrobać przestrogę.
 
Na ścianie spalonego domu,
a dziadek wyciąga z brody
gwiazdozbiory, których nigdy nie było.
 
Wciąż szuka nierozpakowanych prezentów
i tej choinki, co to ją ścięto
na szafocie. Calkiem niewprawną ręką.
 
Ku przestrodze.


liczba komentarzy: 11 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 grudnia 2018

Na uwięzi

 
Nie patrzcie na mnie, chowam twarz
w pudełku po butach, uwiera,
szczególnie na krawędziach pojęć
ocierających się o filozofie.
 
A mój towarzysz strach wierci dziurę,
na hak. Na nim powiesimy
wszystkie ciepłe kłamstwa.
Wyśpiewają podzwonne,
 
kończy się okres ochronny
dla diabłów, ruszymy w tan.
To będzie bal, lecz o północy
pozostanie jedynie dym,
 
cienie przenikające w półświatło.
Wszystko wróci do normy,
tylko szept zadrwi z pustych ścian:
nigdy nie chciałem tak skończyć
– przykuty do skał.               


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 grudnia 2018

Niepomieszczenia

 
Ustawiczna prognoza niepogody,
a ja staram się zapisać setki
zdań wtartych w ściany.
 
Jednak znaczę jedynie kontrapunkty
w miejscach przejścia
na coraz niższe poziomy.
Aż do dna.
 
Tylko nie odnajdując tam piekła
powoli przymarzam do podłogi.
Cedzę więc półsłowka, w nadziei 
na ciszę.
 
I śnieg zasypujący najwyższe piętra.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 7 grudnia 2018

Sekwencjonowanie

 
Owoc jego lędźwi okazał się mordercą.
Skrupulatnym, co wyniósł z domu.
Ten był pełny mieszkańców i tymczasowo
potępionych.
 
Chociaż o ostatnich nie warto toczyć
bojów, mimo wielokrotnych pokropków
i formuł.
Wygłaszanych naprędce.
 
Zresztą to przeszłość,
ważna tylko dla profilu, jako tako
skleconego z przedmiotów pożądania.
 
Dobrze by było gdyby reszta
stała się milczeniem – jednak słowa
rosły, pęczniały.
 
Wypełniając rozległe przestrzenie pomiędzy
Bogiem a prawdą.
Lecz, mimo wszystko, nie doszło
do spełnienia.
 
Chociaż naiwni twierdzili,
że to bolało bardziej.
Później odarci ze złudzeń kupczyli
na dziedzińcach.
 
Świątyń obróconych w świątynie.
Lub inne miejsca.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 5 grudnia 2018

Składak

 
Wybuch w piwnicy – jaki ładne pierdut, 
aż stare panny wyją z zachwytu, chociaż do pełni 
jeszcze kilka wybuchów. Albo coś koło tego.
 
Od dziś, zgodnie z wytyczną międzyplanetarnej
ligi feministycznej, silne kobiety muszą zjeść
przynajmniej jednego kotleta na rok.
Świetlny.
 
A prąd znowu drożeje, przechodzimy na baterie.
O minimalnym kalibrze pięciu stóp,
lewych. Na prawej dziurawy but
parcieje od big bang. Teoretycznie.
 
W praktyce poza ramówką okna 
zimno, zmarłem,
nie tylko zmarzłem jak przysłowiowy pies 
na policzalnej ogniskowej łańcucha.
 
Przynajmniej na palcach. Do trzech.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 3 grudnia 2018

Wiersz dla ludzi, którzy boją się much

 
Życie usłane korkami i pełne skrótów
perspektywicznych szczęka ostatnim zębem,
co idealnie wpisuje się w uparte brzęczenie
wszechświata.
 
Ewentualnie to lodówka, w niej stygną skarby
z dzieciństwa i późnej starości.
Jesień i wiosna w przepływach burz
i nierównomiernego nasłonecznienia.
 
Powierzchni planety – zupełnie obcej,
szczególnie w późnych godzinach nocy,
gdy koty toczą dysputy o wyższości
swobodnego spadku.
 
Muchy, zazwyczaj obojętne, tańczą
nieznanego walca, czekając na zakończenie.
Nawet wiersza.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 grudnia 2018

Na jałowym biegu

 
Przesączam myśli przez piętkę chleba,
może nawet to pięta z nieznanego
kośćca.
 
Pięknie klnę w żywy kamień,
przysłowiowe uszy więdną.
W wazonie pękniętym w pół
niczym dzwon.
 
Nie milknie w głowie zagłuszając
proroctwa uwikłane w tykanie
zegarków i szelest kartek.
Niekoniecznie z kalendarza.
 
Przesączam słowa przez piętę
przodka, piętka od chleba
pozostaje na kolację.
 
Tradycyjnie niezjedzoną z braku
światła. W zewnętrznych kręgach
nieba i piekła.
 
Czyli pomiędzy każdym z oddechów.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 30 listopada 2018

Tragedia samoobsługowa

 
Szarpiąc uparcie Boga za nogawki
liczymy na lepszą prognozę.
Pogody na dni następne
po wskrzeszeniu Łazarza.
 
Ale pan wychudł w tym grobie
i czuć pana stęchlizną.
 
Nikogo to nie obchodzi, prorocy oślepli
pijąc alkohol z drugiej ręki,
nieoznaczony błogosławieństwem udanej
przemiany.
 
Przez otwarte morze przeciskamy wiernych
w złaknione objęcia kościołów. Chłodnych,
szczególnie od strony posadzki, gdzie leżą 
krzyże z kości nie naszych protoplastów.
 
Zresztą znane są tylko niektóre
czynności związane z modlitwą. Lepiej
milczeć, składając rozgrzane
dłonie do przysiąg.
 
Tradycyjnie uznawanych za niebyłe,
po wrzuceniu z każdym grzechem
do skarbonki – ostateczna lokata kapitału
na ostatnią apokalipsę.
 
Dieta cud Łazarza święci triumfy,
faryzeusze łatają spodnie.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 27 listopada 2018

Nie mam czasu dorosnąć

 
Roznamiętnione burze przechodzą
na strony, tam wyszeptują inne
zakończenia bajek.
Tylko dla niegrzecznych dzieci.
 
Uwikłanych w ciągłe przepływy
przez palce. Oraz pozostałe nieciągłości
ukryte w miejscach poza legendą
mapy.
 
W konsekwentnie zwężającej się perspektywie
poszukuję odpowiedniego znaku.
Jednak drżące dłonie kreślą jedynie
wypaczone symbole.
 
Nie zadziałają, a burze gasnąc przedwcześnie
rezonują w oddali. Później tęcza wygasza
ostatnie krople.
 
Nadchodzi pora ostatnich zadziwień
dzieciństwa.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1