1 października 2011
introwertyczka
tak biska a tak daleka
jest łykiem wody w zimny grudniowy poranek
pozostając po drugiej stronie rzeki
niszczy resztki dawnych uczuć
niczym kameleon obleka kolejne
wciąż inne zdania przypasowując do siebie
bywa jak cztery pory roku w butonierce dnia
w blasku porannego słońca anioł
zmieniający się pod naporem chwili
w jadowitego gradowego potwora
jak nietoperz wnikający w zakamarki ciszy
przeszywając otoczenie swym głosem
na białym obrusie okrągłego stołu
słownik ogołocony z prostych słów
kocham, przepraszam, proszę
jest martwy jak ryba
dryfująca po spokojnej toni jeziora
uwielbia egzaltować swoje racje
czasem kiedy się zapomina
robi się miła, pobłyskując uśmiechem
po chwili udowadniając
że wszystko jest złudzeniem