Edmund Muscar Czynszak, 24 marca 2012
Moje myśli jak nietoperze
wplątują się w rwący potok zdarzeń,
szare piktogramy mego dzieciństwa
zamknięte w schowkach wspomnień
raz po raz wypływają na powierzchnię.
Szorstkie monologi ojca z wczoraj
pozostają drogowskazem dziś,
matka dobrodusznym spojrzeniem
błogosławiła wszystkie zawirowania losu.
Talizman interpunkcji nie jest
kołem zamachowym, jakiego oczekuje.
Moje słowa dryfują w stronę odkupienia
ciało nabiera odcienia starości.
Na dnie szuflady dostrzegam
ułomne kroki innego człowieka.
Jestem karłem
ubezwłasnowolnionym swymi słabościami
obumieram idąc w nieznane.
Moje spojrzenie jest zagubione
jak świat na skraju samotności.
Edmund Muscar Czynszak, 24 marca 2012
Czasem popadasz w wiry zmęczenia
cicho łka połatane rubinowe serce,
w obecnej pustce szukasz zapomnienia
chcesz bym zaniknął a ja wciąż jestem.
Znajomy dźwięk dzwonka rani ciszę
wieczór szarością przytłacza myśli,
boisz się zamknąć oczy
bym ci się nie przyśnił.
Wracasz do chwili zapomnienia
omotanych podstępnych słowem,
kilka zdań i nic więcej
a tak trudno od nich odejść.
Czy łatwiej będzie kiedy?
wnet się zgubię w przyjaciół tłumie,
moje imię jak bańka mydlana
w zapomnienie odfrunie.
Nowe słońce
nad twym zapłonie.
Edmund Muscar Czynszak, 24 marca 2012
W zakątku samotności czas przystanął
szelest pióra po pokoju się niesie
w kłębowisku myśli rodzą się słowa
jeszcze to nie wiosna, ale już nie jesień.
Ulotne zdania w prostym wierszu chowam
zwykła ziemska gwiazdka
bywa dnia królową,
pod pułapem nieba
skrywają się wszystkie marzenia.
Ku wyżynom słońca dusza się wyrywa
w czasie zapomnienia nowy świat odkrywam.
Edmund Muscar Czynszak, 16 marca 2012
Dwa naprzeciwko siebie
porzucone milczące kamienie,
długie nieme rozmowy,
i dwie bliskie sobie osoby.
Sen, co czasem bywa spełnieniem
unoszący się w rytmie
wtórujących sobie oddechów,
w porannym słońca uśmiechu.
Ile jeszcze takich zdarzeń
w zamkniętych powiekach.
Kolejne noce przedstawione
w amplitudzie nie
zapisanych zdarzeń.
Jak nie wiele potrzeba?
by dotknąć swego nieba
ukrytego wschowku marzeń.
Edmund Muscar Czynszak, 15 marca 2012
kiedyś byłaś blisko przy mnie
dziś już tylko gdzieś obok
zapomniane zdarzenia
poszły inną drogą
słońce w woalce
mgły się schroniło
spokoju dogląda
aby było miło
ja twemu zdjęciu
czasem się przyglądam
po dawnych czasach
tylko nieraz błądzę
czas którego nie da się cofnąć
na dnie twej duszy zostaje
czasem był nam zimą
czasem był majem
dawne pragnienia
poszły inną drogą
w lampce koniaku
szukam zapomnienia
na stole cienka książka
zapisane skrywa marzenia
lecz mnie już w nich nie ma
jak niewiele mamy sobie
już dziś do powiedzenia
Edmund Muscar Czynszak, 11 marca 2012
Popielate niebo przywdziewa
granatowy czepek chmur,
ziemia iskrzy zgiełkiem dnia.
Ściana białych rusztowań sosen
zamyka prostokąt widnokręgu.
Na skraju przewietrzonych
przestrzeni lasu
jak w kalejdoskopie zdarzeń
pobłyskują pierwsze iskierki świtu.
Skamieniałe od zużycia słowa
ociekają wilgotnym oddechem
w zanikającym łoskocie serca.
Dzwony biją miarowo
kalecząc martwą ciszę.
Zegar jest wyrocznią
która nie przystaje
do rozpiętych na pajęczynie
amplitudy czasu myśli.
Odchodzę pozostawiając swój znak
w dotyku śnieżnego fresku
na rozpalonej tafli światła.
Edmund Muscar Czynszak, 10 marca 2012
Dni zszargane zlepkiem
złych doświadczeń.
Na proste pytania nie ma
prostych odpowiedzi.
Kurz nie jest pochodną
biernej pracy rąk
lecz mozolną pracą czasu.
Słowa na ścieżce życia
rozdeptuje walec zdarzeń.
Postawiona kropka jest metą
której nie dosięga
krótkie zdanie.
Rdza wżera się w metalowe tablice
teren sprzedany, miejsce do wynajęcia.
W następnej alei jest wolny plac
niezasiedlona przestrzeń
wiecznego spokoju.
Nie zatrzymuje się
wolno posuwając się dalej.
Wrócę tu, na koniec jesieni.
Edmund Muscar Czynszak, 4 marca 2012
Kiedy zasypiasz pod powiekami nieba
płoną wszystkie gwiazdy świata.
Twój spokojny oddech jest najdroższą
diament jaki otrzymuję na dobranoc.
Gasną światła na firmamencie ciszy.
Jestem natrętem krępującym twoje myśli.
Uwikłana w niechciane uczucie
dryfujesz w stronę samotności.
Natarczywe dźwięki telefonu burzą ułomny świat.
Czasem śni ci się, że umarły wszystkie wspomnienia
czujesz się wyzwolona z zapisanych zdarzeń.
Sam na sam ze swym losem
jak w czasie, kiedy wszystko było inaczej.
Z papierowym głosem jak martwa natura.
Wybacz mi moje ubóstwo
że wciąż nie stać mnie
na proste słowo żegnaj.
Choć wiem, że już dawno
umarłem w twoim sercu.
Edmund Muscar Czynszak, 3 marca 2012
Z ustami rozdętymi do rozmiarów zapomnienia
przechwytuje wszystkie wirusy ziemi.
Ogród botaniczny emituje
wyselekcjonowane dźwięki wielkiej szczęśliwości.
Każda podawana reklama trafia
na podatny grunt ułomności
współczesnego świata złudzeń.
Pod płaszczem kolorowych witryn
mamiony plastrami kłamstw podawanych,
w kolorowych świecących sreberkach,
ulegam pragmatycznemu nurtowi życia.
Wszystko jest na sprzedaż.
Wszystko na wyciagnięcie dłoni.
Wszystko w promocji.
Sumienie objęte dewaluacją
osiada na dnie duszy.
Obarczonym bagażem starych prawd
nie poddaje się trudnym problemom,
trzymam się środka
głównego nurtu przetrwania
zawsze trendy zawsze na powierzchni.
Zgrzeble wykonując wszystkie czynności
niemy Don Kichot absurdu czasu.
Edmund Muscar Czynszak, 26 lutego 2012
Jedwabna woalka śnieżnej mgły
pokrywa szczelnie lutowe pejzaże,
czternasty wnet się skończy
dzień mija bez skazy.
Miłość nie przyszła
lecz wciąż pozostaje.
W wspomnieniach, co
kryją te same obrazy.
Muszę Cię zobaczyć
zanim jesień przeminie.
To nie ważne, że dzieli
nas przestrzeń
i różne doświadczenia.
Tak wiele jeszcze mamy
sobie do powiedzenia.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.