27 lipca 2011
1. Pomiędzy udami: Laura
To właśnie Laurę, pierwszego dnia nowego roku szkolnego, który pachniał błotem i starym drewnem, a przytłaczał dodatkowo chłodem klasztornych kamieni Lilith pokochała bez pamięci. Laurę pierwszy raz zobaczyła ją u pielęgniarki szkolnej, która zmieniała jej opatrunki na nogach. Powypadkowe rany Laura miała na niemalże całym ciele, nogi i ręce poobijane i sine, rany zaledwie sprzed tygodnia- ścigała się na motorach ze znajomymi i miała wiele szczęścia w pechu, że tylko tak to się skończyło. Błękit bluzki idealnie podkreślał jej oczy, włosy koloru spalonej słomy swobodnie opuszczone, długie i gęste, błyszczące, przez które przebijało sie popołudniowe słońce... Klasyczne rysy twarzy, smukłe i z lekka odchylone do tyłu ciało, ze śladem nieśmiałego uśmiechu w kącikach ust, skupiona na nieodczuwaniu bólu, wypatrująca za oknem szelestu słoneczników w ogrodzie. Zachodzące słońce niemą łuną przypełzało jej do stóp. W głębi ciemnego pomieszczenia, z przestrzenią wokół siebie wypełnioną światłem, w bezruchu zastygłego powietrza, była zbyt nierzeczywista, zbyt ciepła i miękka jak na kamienne mury ograniczające tutaj wolność. Zbyt nierealna, by mogła być prawdziwa. Olśniewająco piękna, wyglądała niczym anioł, który poobijał się spadając z nieba, ale nie utracił nic ze swej doskonałości. Niedwuznaczne spojrzenia, jeszcze niesmiałe i naiwne, ciche pierwsze rozmowy, rodząca się sympatia. Lilith nie mogła oderwać od niej wzroku, wszędzie czuła jej zapach, który opanowywał powoli zmysły i przez tydzień Lilith żyła jakby w letargu, pozbawiona woli, uśmiechając się błogo na samą myśl o Laurze.
W pierwszy weekend zostały same w pokoju. W tym ascetycznym pokoju łóżka były drewniane, tak jak i skrzypiąca podłoga. Obok każdego z łóżek w sypialni pozbawionej jakiejkolwiek prywatności stało krzesło z nienagannie złożoną kapą w kolorze zgniłej zieleni. Leżały kilka centymetrów od siebie, głowa przy głowie, Laura pościel miała żółtą w niebieskie gwiazdki i księżyce, a Lilith beżową w pąsowe róże. Długo rozmawiały szeptem, miały wreszcie okazję porozmawiać by się poznać bliżej. Gdy obie były już na wpół śpiące Lilith postanowiła zmienić temat rozmowy na bardziej osobisty. Choć bała sie strasznie reakcji nowopoznanej koleżanki to jednak z wachaniem w głosie opowiedziała Laurze o swojej fascynacji jej osobą. Zapadła niezręczna cisza, a Lilith poczuła się tak, jakby popełniła największy błąd swojego życia. Po jakims czasie, gdy ciszę przebijało jedynie bicie ich serc i szum deszczu Lilith przestała bezsensownie gapić się w sufit niewidzialny w ciemności i podniosła się na przedramionach kładąc się na brzuchu. Laura też się podniosła i spojrzały na siebie.. Blade światło księżyca przebijało się przez gęste krople deszczu za oknem i padało lekko na jej twarz. Lśniła w tej poświacie jak anioł, zwrócona twarzą w stronę okna. Patrzyła na Lilith i uśmiechała się niewinnie. Jej długie jasne włosy otulały twarz ledwowidoczną mgiełką, układały fale na poduszce. Długie palce przybliżyła do twarzy, zakryła nimi usta jakby w zawstydzeniu. Przez dłuższą chwilę nic nie mówiły i trwały tak w bezruchu. I gdy onieśmielona Lilith położyła się spowrotem na plecach Laura nagle zawisła nad nią, muskając jej twarz włosami. Lilith uśmiechnęła się i przybliżyła usta do pięknych warg nad sobą i ledwowyczuwalnym oddechem pieściła nieśmiałe myśli, które z każdą chwilą stawały się bardziej odważne. Całowały się niepewne jeszcze swoich pragnień, obie drżące, aż wreszcie Lilith zaprosiła Laurę do swojego łóżka, wtuliły się w siebie i tak zasnęły.
Rano na śniadaniu czuły na sobie nieprzychylne spojrzenia innych dziewcząt, a po południu Lilith została wezwana na pierwszą rozmowę z dyrektorką, która niezbyt delikatnie dała jej do zrozumienia, że to poważne naruszenie regulaminu, za które obie mogą zostać usunięte ze szkoły z wpisem do akt. To zdarzenie jednak tylko je do siebie zbliżyło. Każdą wolną chwilę spędzały razem, czas przestawał sie liczyć, pisały do siebie listy, dawały drobiazgi, zawsze razem, błogo uśmiechnięte i wpatrzone w siebie. Zabroniono im mieszkania w jednym pokoju, ale mimo wszystko i tak spotykały sie nocami w łazience, czas poświęcając na pieszczoty, których tak bardzo za dnia brakowało. I właśnie w łazience w ciemną, bezksiężycową noc razem straciły w tym samym czasie dziewictwo. I Lilith troszkę się wystraszyła gdy wyciągając dłoń spomiędzy ud rozanielonej Laury palce miała zakrwawione, choć dłonie Laury też zaznaczone były krwią. Stojąc nago na zimnych kafelkach wtulały się w siebie spocone i wciąż spragnione, całowały się po szyi, twarzy, piersiach, niespokojnymi dłońmi ściskając pośladki i lekko drapiąc plecy z rozkoszy, rozmazując gdzieniegdzie dziewiczą krew. Przymróżając oczy Laura oparła głowę o kafelki, a Lilith z dłońmi przy jej twarzy całowała ją drżąca.
Wciąż ktoś ingerował w ich związek. Laurę otaczał wianuszek wielbicielek i przyjaciółek, które zasypywały ją listami. Sympatyczna i miła dla wszystkich, w bieli lub w błękicie, przeciwieństwo rozkapryszonej i nieposkromionej Lilith kochającej czerń. I w końcu oddaliły się od siebie, presja otoczenia była zbyt silna, powodowała nieustanne kłótnie i masę niedomówień, któe ukradkiem odciągały Laurę w ramiona innych. Lilith nawet nie pamiętała kiedy w ich życiu pojawiła się Judyta, zawsze im towarzysząca, zakochana w Laurze do obłędu, a jednocześnie starająca sie bronić katolickiej moralności, wciąż tłumacząca im, że żyją w grzechu, że niszczą siebie nawzajem. I spędzały razem mnóstwo czasu, aż pod koniec roku szkolnego Lilith spostrzegła że w sercu Laury nie ma juz dla niej miejsca.. W wakacje raz jeszcze spędziły ze sobą noc, tym razem w domu rodzinnym Lilith, bez przytulania i pocałunków, próbując sobie wyjasnić wszystko. I Lilith żegnając Laurę na przystanku autobusowym wiedziła, że już nigdy on nie będzie dla niej bardziej niż teraz, że już nigdy nie będą razem. Niebo stało się ciężkie deszczem, w powietrzu czuć było nadchodzącą burzę, której Lilith bała sie panicznie. Tak bardzo chciała wtulic sie w jej ramiona, usłyszec że przy niej nie ma czego sie bać. Ale Laura odjechała, pożegnanie wydawało się być niewystarczające, jedna chwila gdy mogła ja objąć, poczuć jej zapach po raz ostatni i na zawsze zapamiętać.
Bardzo źle zniosła rozstanie. I trafiła na terapię, bo sama nie mogła sobie poradzić z myślami, które nawet ją samą przerażały. Ten brak miłości, i rozpaczliwe pragnienie bycia z Laurą doprowadziły ją do skrajnych stanów emocjonalnych, na rękach pojawiły się blizny, noce płaczem przechodziły w dzień, tabletki zbijające i tak niskie ciśnienie Lilith zdawały sie być niezbędne do życia, tak jak i uspokajające, dzięki którym chociaż wzbierającą agresję mogła tłumić. Względem łez i myśli była niestety bezsilna. Laurę widywała codziennie, wciąz słyszała jej głos, czuła jej zapach, jej oddech, zmysły miała tak wyostrzone że rozpaznawała ją po szeleście przepisowej spódniczki gdy przechodziła korytarzem w internacie. Laura wydawała się być szczęśliwa w ramionach dwa lata młodszej przyjaciółki, i widać było, że ich relacje są skąplikowane conajmniej tak samo jak z wcześnij z Lilith. Jej szczęście pogłębiało rozpacz Lilith. Wciąż pamiętała wszystkie obietnice, wyobrażała sobie jak bardzo mogły być szczęśliwe. Czuła, że nikogo nigdy więcej nie pokocha, i była całkowicie bezsilna względem nowej sytuacji, która zwyczajnie ją przerosła. Tylko że Lilith dla jednej chwili radości, dla jednego spojrzenia Laury, które dawało jej siłę była gotowa wycierpieć wszystko. Wciąż była obok, gotowa na jej każde skinienie. Nie mogła oderwać od niej wzroku, jej Anioł z każdym dniem stawał się piękniejszy.