10 sierpnia 2010
opowieść z tysiąca i jednej kłótni
jak zwykle nie zapytam cię o zdanie. ty nie odezwiesz się
do mnie przez całą obiecaną wieczność aż do czwartku,
a potem i tak będziesz mnie ułaskawiać. nasz gniew
schowamy do tych samych zakurzonych walizek, w których
śniedzią porastają ślubne prezenty. te z pierwotnego zaskoczenia.
rano przystrzygę żywopłot według jednej z twoich zachcianek
i będzie jak w angielskim programie prosto z satelity.
ty spędzisz trzy minuty dłużej przy cząstkowaniu brokuł
do migdałowej sałatki. będę pochłaniał je palcami patrząc ci
w nieobecne oczy i modlił się byś nie krzyknęła "eureka",
bo według recepty skracają mi doczesność. jak Szecherezada
zamknę opowieść pocałunkiem, wcale nie pytając cię o zdanie.