Poezja

Pi.


Pi.

Pi., 19 czerwca 2013

wiersz brzęczący

gdybym
pozwolił sobie na vivo vivace w poprzek promenady;
więcej wybrzydzał nad pomidorami po liftingu;
pomógł zbierać cytryny, a potem wycierał słońce z błota;
przeszedł na drugą stronę wcześniej niż to dozwolone;

zignorował wibrato w kieszeni na rzecz treli gdzieś w tle;
poczuł jak burczą kiszki i uciszył je sprasowanym hotdogiem;
zafascynował się bombą w okienko podczas parkowego el clasico,
do tego stopnia by wiwatować wraz ze wszystkimi trzema widzami;

gdybym naśmiecił a potem dał się ponieść na fali wyrzutów sumienia
i zawrócił by oczyścić spaskudzony odłamek świata;
gdybym miał na przykład psa i dał się oprowadzać na smyczy,
a nie lazł gdzie popadnie, choćby i na szagę;

gdybym nie zauważył miedziaka, który wbił się w podeszwę
bądź zmarnował go na jakąkolwiek inną rzecz,
która do dziś moją jest - to miłości bym nie miał.
byłbym niczym.


liczba komentarzy: 10 | punkty: 13 | szczegóły

Pi.

Pi., 10 września 2012

calvados story

to prawda. nigdy wcześniej ani później nie odczuwałem
tak wszechogarniającego strachu, jak wtedy gdy dla zabawy
rzucaliśmy papierówkami w poprzek raczkującej asfaltówy.

stamtąd tam, usiłując trafić precyzyjnie w szczelinę
między przednią i tylną osią w ruchu. z żukiem, cysterną,
traktorem to łatwizna. poprzez kurzawę jak mgłę nad Ypres,

świstały nadgniłe pociski, warkotały opasłe komety-renety
rozpylając wszędzie jabłeczne gazy bojowe, kusiły dywizjony
os prosto z wrogiej strony kanału. byłem wybrańcem bogów

- od pierwszego zamachu trafiałem lub chybiałem (zależy
kto na to spojrzy od strony siebie), a felgi cięły asfalt,
błoto, liszki i kępy zielska, zanim znikały w leszczynach.

wibrująca blacha gwałciła uszy od środka. eksplodowały
nasiona gniazdami. szoferak musiał być nie stąd, bądź głuchy,
ale za to uparty, by zetrzeć mój życiorys na najkwaśniejsze

jabłko pod słońcem. jam był szybszy, niż zaseplenione kurwy
i psiekrwie plute pod wiatr. strach zaprawdę dodaje skrzydeł
i pozbawia smaku nawet najbardziej aromatyczny jabłecznik

jakim zechcesz mnie nakarmić. wstręt spęcznieje już w ustach
i udusi. gdybym to ja był Adamem, nigdy nie opuścilibyśmy
żadnego raju, a obiecanki cacanki zgniłyby dosłownie nietknięte.


liczba komentarzy: 14 | punkty: 19 | szczegóły

Pi.

Pi., 30 sierpnia 2012

wibracje (wyjście z cienia)

wyjdź z domu, zostaw kopertę, parafkę pod kredytem
albo tylko podrapany cień wątpliwości, że nadeszło już.
ja zrozumiem, nawet gdy ty sama jesteś kłębuszkiem
zatargów o przestrzeń, której nie potrafiłaś dokochać.

plują, szydzą, plotą nam zawczasu nagrobne wieńce.
inni już nie udają, że są zdziwieni, może zniesmaczeni
telenowelą, spiralą ciągłych potknięć. ach, te wibracje.
uznałaś, że czas na ciszę - nie na bezwstydny lans.

jakbyś kompletnie dojrzała, więc wyrywasz z korzeniami
już poprzewracany las. dolicz wreszcie do nieskończoności.
od bicia głową kora oblazła mi kamieniem i starą rdzą.

śni się skóra z poparzonego dziecka. coś się wydarzy,
więc wyjdź, już nie przepraszaj. cztery ściany są po to,
by prać w nich swoje brudy. czasem, by cokolwiek zabić.


liczba komentarzy: 12 | punkty: 18 | szczegóły

Pi.

Pi., 26 czerwca 2012

epitafium dla andrzeja

dla A.I.

martwo tu jest
rozsypały się płytki Mahjonga
i choćbyś rzucił wszystko
do czego jesteś przyrośnięty
odciął natrętne nadgarstki
to nie przywrócisz chaosu
nie tędy pełznie strumień

popatrz nie powiedziałbyś
że dlatego tyle w nas życia
ponieważ jakiś stan skupienia
niedożywionych pierwiastków
przekroczył alarmowe stężenie
aż piszczą wszystkie wymiary

inny byłbyś a nie ten tamten
żyły nie zawrócą krwi pod prąd
ze strachu przed stękającym sercem
nie zbuntują ciała ale mogą zniechęcać
aż po nieodległą martwość

twój wyraz twarzy ma potrójną premię
i miejscowy bonus od dobrych uczynków
tranzyt w bezpośrednie chmury
wielkie mecyje z limbo w tle
niech czeka ma cierpliwie czekać
niech tkwi skoro się nie da przełknąć


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

Pi.

Pi., 18 czerwca 2012

alejaja 2012

Robertowi Rutkowskiemu


coś się dziwnego porobiło
z tym czerwcowym narodem
poeci indywidualnie i drużynowo
piszą o Euro dwatysiącedwanaście

jeden taki z Łodzi zaproponował
liryczną reprezentację polski współczesnej
sam grzecznie obsadził siebie
w roli najsłabszego ogniwa - toć skromniacha

można by im pozazdrościć techniki
dryblują slalomy wzdłuż metafor i na granicy faulu
kiwają interpersonalia od treningu do treningu
każdym strzałem zdolni przywalić w poprzeczkę
tak by trafić sens między nogami

coś się dziwnego porobiło
chyba

więc od jutra dla równowagi
sportowcy skopią poetom jaja by wygrać
turniej jednego wiersza z główki

trzeba tylko uważnie patrzeć im na szorty
czy aby który nie skrywa
słownika wyrazów bliskoznacznych w ramach
niedozwolonego dopingu


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Pi.

Pi., 12 czerwca 2012

dojczland dojczland białoczerwoni

Święty Wojciech pierwszy zawahał się zanim poniósł
sandałami na zachód tych parę dobrych słów. widać
że jego męczeństwo to kwestia wyboru, a nie suma

przypadków. Pod Grunwaldem surowa stal rdzewiała
po obu stronach.  Dlaczego więc nikt nie zapyta na głos
o dwa miecze oddane w fałszywym prezencie. Zniknęły

zanim słońce umarło w kurzu. Niechęć falująca Odrą
nie łączy żadnych brzegów. Pali mosty bez złudnego filtra,
a niedopałki oddaje bez żalu, tym co Ordnung mają

zamiast limfy. Ekstremalne rozwiązania kwestii rasowej
podniesione na skalę dogmatów, niby monstrancja,
zagłuszone słowami biskupów na naszej Świętej Annie,

to byle frazes - tyle, że łatwiej było jumać mydelniczki.
dziś pozostały jedynie pokojowe zarzewia konfliktu. Takie
powroty marnotrawnych Agnes do dziesiątków Nart

po majątek polski, ale że dla Niemry, to gdzieżby honor
pozwolił. Co z tego, że na szmaragdowych polach bramki
są dwie - oto ta wredna wyprodukowana w Pakistanie

futbolówka, zdaje się być napędzana germańską klątwą.
Na szczęście pół globu już wie, że szwabskie dziewczyny
są brzydsze niż niemożliwość. To liczy się za trzy bramki.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 8 | szczegóły

Pi.

Pi., 11 czerwca 2012

I. Janina K. korzysta z uroków agroturystyki

Błoto. Janina K. zdolna byłaby porównać
je do osieroconego pola minowego,
gdyby nie erupcje mokrego w kamaszach.
Z sykiem bąbelków wypiera się każdej metafory.
bul bul eureka bul bul.

Kląska więc jałowo. Do wsi i od wsi.
Kiedyś podobno wił się tędy asfalt,
ale kioskowa z Atlantydy burczała,
że specjalnie zatopili, bo przypominał
cywilizację utraconych szans.

Płać i wymagaj. Jedyne miejsce w promieniu
parseków, gdzie błoto stanowi skarb narodowy,
a mięsiste ornamenty po zaschnięciu
można nazwać płaskorzeźbą. Od biedy.

Janina K. weźmie niedzielny nóż i wykroi placek.
Pochwali się sąsiadkom sztuką współczesną
z ludycznymi korzeniami. Musi zdążyć
przed tsunami, zanim każdy będzie miał
błota po uszy.


liczba komentarzy: 6 | punkty: 9 | szczegóły

Pi.

Pi., 29 maja 2012

II. Janina K. bojkotuje Euro 2012

na zimny obiad rosół na kolację potrawka
z tego samego postnego kurczaka
niechże tera oskubany wyskrzeczy swoje
spoko

Janiny K. nie bierze cały ten białoczerwony amok
nie wywiesza flagi nie stroi balkonika
nie rzuca kwiatuszków przed telewizor
w poczuciu cwanego buntu osiadła na kurzach

chętnie zapisałaby się do polskiego "Femenu"
ale to paradowanie z gołymi cyckami takie niezdrowe
za to dzień w dzień sprawdza czy aby na pilocie
lunatycy nie zostawili tłustych linii papilarnych

Janina K. jest dużo sprytniejsza niźli wygląda
kiedy żabojad Platini wskazał Ukrainę i nas
jako szczególnie godnych gospodarzenia igrzyskami
ona publicznie podarła książeczkę abonamentową

nic to że o północy
nic to że lało jak z cebra
przecież ważne by wiedźmienie podziałało jak trzeba
gdy Zenonowi odłączą wreszcie kroplówkę
i spuszczą z napompowanego balona

nie zadziera się z Janiną K.
ona  jeszcze przed pierwszym gwizdkiem
jest w finale finałów walkowerem


liczba komentarzy: 4 | punkty: 2 | szczegóły

Pi.

Pi., 8 maja 2012

hot spot

jesteśmy niepoprawni. właśnie w tej chwili,
gdy w pierwszym kręgu piekieł zwolniły się
jeszcze ciepłe miejsca po nieochrzczonych

filozofach, postanawiamy zrezygnować z całego
tego zamieszania, zawiesić działania feng-shui,
odstawić filozoficzne kroplówki, oddać wrogom

wszystkie poradniki na temat i nie na temat
- nie zadbać wreszcie rozmyślnie. ponieważ wtedy
każde przysłowiowe klucze nie rozrechoczą się

z ciebie gdy urządzisz trzęsienie ziemi w torebce.
może wtedy właśnie konkretne zarodniki, odnajdą
swój czas i miejsce, by być we właściwej macicy.

wtedy to zupełnie na świeżo, gorąco i tylko wtedy
gdy nie unikając okazji, by wtrącić szczyptę
oprzypadkowania określimy kredą wzajemne sploty,

na horyzoncie zamigocze mały czarny kursor
- reload some live again? obiecanki-cacanki,
ale co szkodzi nawalić się iluzjami jak bąki?


liczba komentarzy: 2 | punkty: 8 | szczegóły

Pi.

Pi., 6 maja 2012

buzi

nie warto wynajmować ust
by mówić językami
to skrajnie ahigieniczne
i w zamian nie niesie
ustawowych sześciu sekund szczęścia
dziennie - w wersji dla samców

pod karą grzywny ślubuję
że można mnie ściąć, rozwłóczyć
nabić na krzesło judasza
lub wypierdolić
z fejsbukowych znajomych

za to co powiedziałem krzyczę
lub cokolwiek w naiwności szepnę
ale nigdy za to co w pośpiechu
zrozumiesz

wargi które złożono do pocałunku
mogą ostatecznie splunąć
one wcale nie muszą

wybór nie należy do ciebie


liczba komentarzy: 4 | punkty: 11 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1