12 lipca 2010
Staruszka
nie ma już imienia.
nie istnieją dla niej pory roku rozpisane w kalendarzu
nad szpitalnym łóżkiem. wnuki potraciły twarze
a córki zmieniły daty urodzenia. nie opowie jak
od rosjan w czasie wojny chleb brała i karmiła łabędzie
wierząc, że zmienią barwę również na czerwień. obecnie
mieszka w radomiu, chociaż nigdy nie przejeżdżała
tamtymi drogami a jej rzeczy wciąż są na warszawskim oddziale.
wspomina tylko o pigułkach, których lekarz
nie przepisał i gorącej zupie wylewanej za okno. odwiedzamy
staruszkę trzy razy w tygodniu wierząc,
że odpowie ile ma lat. zawsze prosi żeby ją zabrać.
nie pamięta pod który adres.