13 lutego 2015
Grill oj oj....
na grilla walę śmiało
szwagier po kilku piwach rzucił się z pięściami
przywaliłem mu grabiami
dostał jeszcze w du pę kopa
jaki ubaw jest radocha
biorę swoja za rękę zmienić lokal
nie ma wyjścia z sytuacji
krzyk ogień dym
płonie grill
cały sęk w tym że zazdrosny był
kiedyś z byłą stukałem było miło
bilet do wojska rozwiązał wszystko
wyszły szydła zwora taka to metafora
teraz wspominam
jak otwierałem szybko pyszne piwo
wszystkiemu winne baby
my jak pieski z pokulonym ogonem
najbardziej wtedy gdy masz ochotę
sex kartą przetargową zawsze gdy rozkładam pasjansa
gorzej gdy ją często boli głowa
są podejrzenia może nie dojdzie do zdrady