Yaro, 27 kwietnia 2014
sam bóg prowadził go przez czas mroczny
wojny głód budował świat nie taki prosty
źli ludzie zniszczyli obraz boski
wśród uliczek pośrodku tłumu odnalazł go
powierzył nas w opiekę
gdy wolność nie była z człowiekiem
kajdany kraty dla tych co chcieli przestrzeni
polowali by zmienić świat w piekło
dał świadectwo prawdzie
rozumiał czego człowiekowi poczciwemu brakuje
rozmawiał z najwyższymi na ziemi zmienił zło
na tolerancje wobec innych
każdy powie że był z bogiem
modlimy się
na znak pokoju łączymy się brat z bratem
biały gołąb na barce
Yaro, 26 kwietnia 2014
wychodzę na balkon palę skręta
nikt o mnie nic nie wie
nikt nie pamięta
patrzę na las brzozowy prawie zielony
wiosna w sukni kwiatowej
zwierzęta krzątają się w ukryciu
żyją chwilą nie myślą o świętach
pan karmi ziarnem i prawdą
człowiekowi trzeba więcej i ciągle mało
nie starcza do pierwszego
mam balkon papierosy karmiony wiedzą
wszystko zapijam piwem
nie pragnę niczego
żona czasem mnie ochrzci
amen
Yaro, 25 kwietnia 2014
ciemnogrodzie skupiony w niewiedzy
za kilka drobnych ciche modły
za dnia grzeczny w nocy podły
pragniesz do nieba
nie tędy kręta droga
wyroki boskie nieodgadnięte
snujesz podstępy podstawiasz nogi
człowieku bestio wrogi
ciemne ścieżki badasz
zrobisz wszystko by się tylko przyczaić
czy dostaniesz karę
czy tak można
jakbyś mógł zabił byś dla imienia
boisz stróża co ostatni światło gasi i zagląda do swych zapoconych gaci
miętoli banknot spory
spuszczony ze smyczy koń parska na blat wąski
Yaro, 25 kwietnia 2014
powiedz mi
że zostaniesz u mnie na noc
pragnę kilku chwil zapamiętać cię
w rozmowę w pleść cichy szept
z wiosną przyjdź
dotknij mnie że to nie sen
całe życie marzę o kobiecie
wymyśliłem cię jak wymyślam wiersz
niech płynie w nas sens
zgłębiam miejsca nieodkryte
dobiłem na stały ląd
do ciebie nie daleko stąd
otwórz szeroko oczęta zapłakane
milczeniem przywołaj mnie
polem będę szedł z kwiatem polnym
teraz gdy nie mam snów
ocieram łzy w ostatni list
przybiegnę spłoszony ze stadem szarych łabędzi
Yaro, 25 kwietnia 2014
kierat kręci się w tą samą stronę
koło fortuny toczy losem
bezbarwny świt budzi ptaki
a my spoceni w swoich łóżkach
robimy grzeczne dzieci
świat daje i odbiera
nocą krążą sowy wygłodniałe duchy nocy
lisy w norach tulą młode
rudy kolor jest fałszywy
trzymam się tej maksymy
ile to wody niesie przeznaczenie
brzeg daleki na oceanie chwili
kilka sekund żyjemy
sen przychodzi niespodziewanie
odchodzi w odchodzenie nieznane
Yaro, 25 kwietnia 2014
na stole szklanka cichy brzęk
w butelkowe dno nabity jak ćwiek
niepełne szkło skroplone myśli
odchodzę w sen maniakalno psychodeliczny
obudzi wór problemów rosły jak dzień
ciężki wydłużony na dwa łokcie
umiarkowanych kilka słów
matko przytul do piersi syna
samotny na dnie jak list nabity w butelkę
zakorkowana treść ujrzała światło
Yaro, 24 kwietnia 2014
każdego dnia tak samo
myjesz się
ciało ubierasz
w różne niteczki skrawki szmatek
malujesz usta
jeszcze
jedna mała kawa
papieros odpalony żarzy
kocica okopcona
dymek okrywa przestrzeń
serce pełne miłości
do pracy prędziutko co dnia tak samo
autobus z wąsatym kierowcą
pani z sąsiedniej ulicy z nieświeżym oddechem
idzie dzień po dniu
na ścianie życie
pajączek tka cienką nitką
wszytko możesz przewidzieć zaraz po siódmej
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.