Yaro, 10 grudnia 2013
na zewnątrz zimno samotny gęsty mrok
przykryty puchem chmur kontury drzew
latarnia jasnym światłem
pulsuje tętnem betonowego osiedla
rozproszona noc wstydzi się kolorowych
za dnia ulic i zamkniętych drzwi
przystanki jak stacje drogi krzyżowej
współczesnych ludzi nie szokuje nic
echo tu i tam
nie ma serca cichnie życie
zaczerpnięty oddech gaśnie we mgle
Yaro, 9 grudnia 2013
gdzie ty tam ja
z czasem wiatr
kilka ziaren piachu w twarz
nasze dłonie jak liście
w kolorach dni
chowam głęboko wspomnienia
nikt nie odbierze serc
w nich chwile jak bursztyny zatopione sny
nie wymażę z pamięci zdarzeń
chyba że starość gdy dopadnie wróg czas
Yaro, 8 grudnia 2013
wychodzę na balkon zwany spacerniakiem
łączy myśli między kuchnią a światem
widzę kilka aut
szarą kostką wyłożony parking
asfaltową pędzą samochodami do kopalni
za drogą na baczność stoi ściana lasu
w pierwszych rzędach brzozy jak oficerowie
dalej dęby graby podszyt i runo zielone
pokryte mchem gdzie nie gdzie
las co kryje zwierzynę
karmi zmysły moje
co będzie gdy wytną wszystkie drzewa
nie będzie marzeń
sny staną ze zmorą za pan brat
kolorowe słońce patrzy na mnie
gdy zachodzi za borem
w kilku słowach
jednym zdaniem nie opiszę myśli kłębki
jak babie lato niesie echo
wilkiem sąsiad patrzy wykorzystać
jak zwierzę zranić
Yaro, 6 grudnia 2013
mroźna noc czuwała nad nią
stała zmarznięta oświetlona latarnią
nie na scenie lecz na życia arenie
nikt nie spytał jej dokąd zmierza
nikt niczego nie proponował
wiedziałem że coś nie tak
promyki w oku były jasne
w głosie słyszałem płacz
nadzieja straciła blask
serce purpurą biło pod skórą
jakby uciec chciało w cichą
mroczną noc
by rozświetlić duszy mrok
podała dłoń zaprowadziłem do domu
w którym ciepło rozbroiło nas oboje
matka ścisnęła ją mocno
ojciec jak zwykle chrapał przed telewizorem
zakropiony alkoholem
czuć mu z ust
uciekła by obraz codzienności
zmienić na chwile inne niż zwykle
każdy dzień ciągnie się ścieżką
Yaro, 4 grudnia 2013
obejmij uczucia
usiądź na krześle
powiem dokąd idziemy
kilka rozebranych słów
z kurami kładę spać
twardy w świecie zła
rozpraszam mrok spod powiek
płyniemy łódką po oceanie łez
miłość w głębi gdzieś czeka
gwiazda polarna na północy
gdzie te lądy
ziemie mlekiem i miodem
kołacze serce
może coś powie
może zatęskni
zroszone skronie
Yaro, 3 grudnia 2013
jak tysiąc słońc płonie wiersz
za zasłoną kryję twarz
to wszystko co mam w sobie
głęboko chowam myśli
sekrety maluję na płótnie
szkicem na papierze
dłutem w drewnie
jak w teatrze gapię się na scenę
kilku aktorów ciemne światła
iskry w duszy jak minione nadzieje
opłakuję łask doświadczenie
schylam głowę w podziękowaniu
jak wieszcz głodny pod drzewem
spragniony wiedzy niespokojny
karmię się każdym dniem
nieświadomy przeznaczenia
brnę na głębokie wody
ochrzczony i namaszczony
składam pokłon tym przede mną
nadchodzi jak nocny gość nieproszony
Yaro, 2 grudnia 2013
w uchu znajome
letnie dźwięki znanej piosenki
idę podryguję cieszę michę
drapię się za uchem jak pies
i żeby żyć żeby być
twardym być
w kieszeni miedź
znów spóźniłem się na randkę
Zofia będzie zła
w sobotę nie postawi loda
nie robię sobie z tego nic
idę po Janka
by w tawernie piwko napić
i żeby żyć żeby być
twardym być
w kieszeni miedź
tak mija mi dzień mija noc
następnego dnia
nie dopuszczam do kaca
żadna nie interesuje mnie praca
Zosieczka mnie utrzymuje
tym sposobem zyskuje do nieba drogę
ja jak bezpański będę włóczył się po piekle
Yaro, 1 grudnia 2013
miłością cienkiej nici
łączą swój świat
między oddechem a kołataniem serc
wszystko wokół kruche
wszechświat zimny ciemny nieznany
nieskończoność nie ma końca ni początku
są w przestrzeni po prostu
po śmierci w nowym życiu
ciekawe czy odnajdą się białe dusze
jak dwie krople rosy na dzbanuszkach konwalii
szelest wiatru porusza liście gdzie łączy światy
płyną łzy radości w oku kręcą się gwiazdy
księżyc nabrał rumieńców płyną w eterze
na zawsze w zgodzie
tak spokojnie
Yaro, 30 listopada 2013
koniuszkami palców
dotykam policzków
usta nabrzmiałe
jak wiśnie ciemne dojrzałe
łzy znaczą ścieżkę
między szczęściem a strachem
zdążyć przed niepoznanym a tym co się darzy
sercem jestem gdzieś gdzie powinienem
łączę się w bólu na więcej mnie nie stać
nędzny świat dziwny świat
najeść można się ale nie smakuje mi wstyd
biegnę by nie dopędził mnie jak wiatr strach
Yaro, 29 listopada 2013
szare brukowane wyłożone czarnym złotem
nocą latarnie zrzucają ubranie
koło centrum miłość za pieniądze
zaspokajają żądze nędza wokół
miasto kwitnie
jak w ogrodach wiśnie
szare myśli zakropione winem
szara ulica co kocha mnie
ulica pachnie brzydko
w kartonie mam zacisze to jest życie
bratam się z nią
w bezdomnym widzę brata
słyszę szum gdy do pracy pędzą zapracowane ręce
barykady pamięta wylaną krew pot łzy
zmieszane z szatańskim uśmiechem
na szańcach szarych
w głowach weteranów pozostał świst kul
to mój dom oswajam się odnajduję drogę
nie nadążam za cywilizacją
moje słowa mogą mnie ranić
jestem szary jak kostka brukowa
płynie dzień za dniem
wyciągam rękę czekam na gest
miasto kwitnie
jak w ogrodach wiśnie
szare myśli zakropione winem
szara ulica co kocha mnie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.