Yaro, 18 grudnia 2019
jak po nocy dzień
wstaje słońce dłonie ma ku górze
razem ze mną świat budzi niezapomniane
zatrzymuje mnie narodzin smak
od rana słyszę pretensjonalne nakazy
spójrz na innych bądź jak ktoś inny
to dobry człowiek
lecz ja dobrze wiem
co pod paznokciami ściska
nie będę nikim innym
nie będę inną osoba
w środku jestem sobą
nie jestem resztą wydanych
wyłączone we mnie ego
trwam jak drzewo przez pewien czas
hodowcy marzeń urojony świat
pcha ludzi w ciemną zagranicę
idę drogą pode mną układa się
ściskam kawałek skały ochroni mnie
przed tymi co kopać mnie chcą
Yaro, 17 grudnia 2019
niedomkniętymi drzwiami
zakołysał wiatr
w drzwiach nieprzekręcony klucz
kto prześladuje mnie
za raniuteńko jak dla mnie
wyobraziłem sobie że to duch
zjawiłaś się półnaga
w koszuli białej za długa zdaje się
rozpięta do połowy wylewała się pierś
śliczna
oniemiałem z chęcią by ją zjeść
wiatr porwał twoje loki przez otwarte okiennice
zgadłem że mną odpędzisz dzień
pękło szkło
na stół posypały się płatki zasuszonej róży
to był znak to jest ten dzień
powoli odbijałem od brzegu
mocno chwycone wiosło
maszt sztywny napięty żagiel
twoja łódź na dwoje wygodna
wilgoć słonej wody uspokajała mnie
zerwał się sztorm
mokry nie widziałem latarni
oddychałem mocno
zdyszani bez wytchnienia
walczyliśmy o suchy ląd
zachodziło słońce
zachodziłem w głowę
myśli urojone omamy skołatany
kochałem się to nie wspomnienia
te więzi trwają do dzisiaj
przyszła jesień sucha jakże ciepła
oby nas nie rozdzieliła
pomyślałem
ścisnąłem twoją dłoń
pora roku ni żadna plotka ludzi zawistnych
nasze dłonie
nasze myśli
nasze słowa
mają znaczenie sens w nich tkwi
kocham ciebie o każdej porze roku
przed początkiem dnia i końcem też
Yaro, 15 grudnia 2019
wychodzisz z psem już czas
wyprowadzasz myśli skołatane
zapalasz papierosa by zgasł
idziesz szarą ścieżką po szarym bruku
szlifujesz krawężniki
popiół spadł
pełne kosze
głowa pełna od problemów
widzisz dzień otwiera się
musisz rade dać
wychodzisz z domu
wszakże tam ludzie umierają
rozwiązujesz węzły pogadasz z sąsiadem
on też nie jest czysty
gryzie go wewnętrzny lęk
Yaro, 14 grudnia 2019
upływa czas płynie rzeka
muzyka co gra poezja w nas
zachód słońca w nas budzi się świt
świat podaje moc podaje kopa
uciekniemy stąd na inny ląd
gdzie spokojnie i zielono
dobrze nam tutaj
im dobrze w ich oborze
Yaro, 11 grudnia 2019
człowiek buduje
by lepszym być od Stwórcy
dziękuj za ziemię za ląd
za dom pod dachem nieba
od pradziejów od wieków
cegła po cegle
żywioły niszczą dzieła ludzkich rąk
przeklinasz Pana
słowa twoje są zapamiętane
usta plują w moją twarz
widzę wilki są tak blisko łaszą się
boję się ich zębów gdy kąsają
wyrywają mięso piją farbę zwierząt
płynął dni umiera świat
my razem z nim
zgniłe to życie weź
o które tak się bijemy
by zabić by żyć
patrzy Bóg na człowieka
na gnój który po nas
zostaje tak na jakiś czas
wymyślamy lepsze
nie znaczy zdrowsze
płynie czas
płynie w nas rzeka krwi
umieram dziś na śmierć
Yaro, 8 grudnia 2019
grzech
nie rozważałem pod kątem spostrzeżeń
wmawiałem w głębi duszy że nie istnieje
obudziłem w sobie drugie dno
popchnęło coś zawczasu by wyraz nieść
wspólne serca czubiaste wypełnione
po brzegi czakrą kochania
kilka dni dzieli nas czas
obdzieleni jak opłatek
przy stole na którym nie ma nic
prócz naszych nagich ciał
dobro ze złem kłóci się w świecie
absurdalnych epizodów
nie ujmujemy siebie
poznajemy się przez słowa i gesty
grona osób dopisanymi awatarami
jak winogron który zaczyna gnić
w odpowiednim czasie trzeba urwać się
by dotknąć dna by wzbić się w powietrze jak ptak
Yaro, 8 grudnia 2019
byłaś gwiazdą w mojej dłoni
na niebie wiatrem w moich włosach
zimną wodą na moich plecach
w plecaku mam serce popękane
w ręku karabin pordzewiały
rude twoje włosy z zapachem tamtej nocy
tamte szalone dni
nieprzespane noce
pamiętam smak twojej skóry
gdy budziłem się sam z goryczą w ustach
nie mówiłem nic
nie wiedziałem że mój czas zgasł
przepadła miłość zaginiony ląd
zagubiony skarb zniszczony sen
blisko dna
daleko od twoich ciepłych słów
Yaro, 5 grudnia 2019
wyobraziłem sobie wielkie nieszczęście
leżę na torach krwawię
podzielone ciało
czuję smak krwi zapach tkanek
przypomniałem sobie że
nie wyłączyłem żelazka
podnoszę komórkę
dzwonię do mamy
pyta czy wszystko w porządku
mówię wszystko gra
tylko nóg nie widzę
powiedziała że przez to że ciemno
mówię że tak że ma rację
umieram sam
z głosem matki w telefonie
jeszcze sprawdzam fejsa
będą jutro lajki pod zdjęciem trumny
kwiaty szepty modlitwy
dlaczego szukałem dobra
znalazłem
sposób by umrzeć
jak zwierzę pod kołami lokomotywy
Yaro, 4 grudnia 2019
ciężkie kurtyny opadły
w rogach czerwona pajęczyna
pająki czerwone pożerają
nie winny ten kto martwym
oplotły bluszcze serca chore
nienawiść wisi blisko
odliczam sekundy
życie przeliczone na pociski
głowy spękane skronie
wokół drut kolczasty
pordzewiałe sumienia
wyrywasz moje serce
twoje zgniłe toczone przez czerwone robaki
miłość kojarzona z gwałtem
przesycone ciało woła za mało
zgrzyt metalu smak krwi po uderzeniach kolbą
w duszy ciche modlitwy
sądny dzień wyrywa paznokcie
ze swoich miejsc
Yaro, 1 grudnia 2019
ta sprawa ma dwa rozwiązania
jedno to ty i ja drugie to ból i strata
nie zostawiaj mnie na pożarcie
życie brutalne niekończącą się historią
gdy dopada miłość
gdy chłopak i dziewczyna
całują w usta nie widzą nic
poza konturami własnych serc
umyka cząstka nas umyka czas
w tych sprawach ważna rzecz
by dalej biec nie poddać się
moja gitara twoje struny
gram ja śpiewasz ty
śmiech i na koncertach łzy
gdy dopada miłość
gdy chłopak i dziewczyna
całują w usta nie widzą nic
poza konturami własnych serc
umyka cząstka nas umyka czas
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.