9 grudnia 2013
Izolat Zamrażacz (BESTIARIUM BAROWE c.d.)
Kiedy do baru wchodzi Izolat Zamrażacz, słychać delikatny szum.Taki dźwięk wydaje gwałtownie ochłodzone powietrze, które zdradza szlak, którym się on porusza. Bywalcy pubu mogą ujrzeć, jak za Izolatem ciągnie się smuga nagle zamrożonej pary wodnej, a potem kryształki lodu, które pozostawił za sobą - i które dokładnie oddają kształt Izolata, widać jego głowę, szyję, ramiona oraz korpus ciała - nagle z delikatnym sykiem ulegają sublimacji i parują, raz jeszcze oddając jego figurę.
To bardzo piękne i ciekawe zjawisko.
Rozmowy przy barze nikną jak ucięte nożem do krojenia cytryn. Nawet jeśli przed chwilą wszyscy śmieli się do rozpuku z grubiańskich żartów, to teraz strapieni i zamyśleni oglądają paznokcie i drapią się po głowach. Nikt nie wie, co będzie dalej. Izolat sadowi się przy barze. Zamawia najzimniejsze piwo i bez słowa wpatruje się w witrynę lodówek. Nawet zimą po jego czole spływa kropelka potu.
Izolat przybiera marsową minę, wzdycha do siebie i rozmawia sam ze sobą. Nikt nie wie, o czym, bo Izolat Zamrażacz pochodzi z tak dalekiego kraju, że żaden z Bywalców nie zna jego mowy.
Zwykle potrzeba trzech minut, by bar opustoszał. Bywalcy odstawiają butelki i szklanki, bo zamarzają im palce. Po chwili szkło na ladzie pęka jednocześnie, jak na rozkaz. To jedna z tajemniczych sztuczek Izolata.
Lodówki wyłączają się. Bar pustoszeje. Wszyscy przenoszą się w inne rejony. Tam gdzie jest cieplej, a w kątach pleni się paproć, rosną blade wielkie i niejadalne grzyby oraz zielona pleśń.
Barman ucieka w przeciwległy kąt ratując się kubkiem z gorącą herbatą.
Trzeszczą kolumny i psują się wzmacniacze. Szron osiada na blacie w promieniu pięciu metrów od Izolata Zamrażacza. Zmarszczki na jego czole wygrywają żałobny marsz. Nawet wskazówki zegara zwalniają i czas w pobliżu baru płynie trzy razy wolniej.
Izolat dopija samotnie piwo. Kiedy odkłada butelkę na ladę, ta pęka na tysiąc kawałków.
Gdy wychodzi, barman trzęsącymi się dłońmi zbiera szkło na szufelkę.