paweł malcik, 12 lutego 2011
musi być przecież jakieś nad, powierzchnia,
gdzie kiełkują zapachy. zarośnięte pod skórą
kanały, którymi można wyparować. niebo
to tylko błona oka!
zewnątrz jątrzy się
puchnie wewnątrz. pęcznieje jak drzazga światła
wbita w źrenicę.
paweł malcik, 9 lutego 2011
tu schodzą się wszystkie ślady i blizny
z rozbitych kolan. dzieci i psy.
z dworca biegiem przez tory,
przez dzikie przejścia.
do podziemia prowadzą nieruchome schody,
ruchomy korytarz. na ścianach
spisano całkiem nowy testament,
historię o lęku i pułapkach na myszy.
paweł malcik, 8 lutego 2011
tli jak latarnia. coraz wolniej dochodzi ulica,
to miejsce coraz głębiej zabliźnia się w pamięć,
krzepnie jak asfalt. na skrzyżowaniach
kierują światłem
paweł malcik, 26 stycznia 2011
Ta historia zaczyna się jak Listopad, nagłym bólem
w miejscu po starym złamaniu. Chrobotaniem zamków.
W zatęchłych szafach. Pośród kartonowych pudełek,
wyblakłych fotografii i spłowiałych listów
o dawno nieaktualnym zapachu.
Babcia Bronka przędzie na drutach długie pacierze.
Opowiada jak wracał w śnie: tak jak wyszedł,
w spodniach i samej koszuli. Jest tamta izba i lampa,
przy której czytała do światła. Wszystkie drogi
były zasypane, nawet ścieżka do studni i wieko,
okrągłe jak ten Księżyc
- dryfował w wiadrze, aż zamarzł.
Został po niej kredens o smaku owocowych landrynek,
stara szafa z zardzewiałymi zawiasami,
które skrzypiąc otwierały dziwne historie.
To w szafie kiedyś mieszkały wilki
i dumny płaszcz dziadka pełen odłamków z wojny
na śnieżki.
Na dnie szuflady rozsypane ziarenka różańca,
podobno karmiła nimi gołębie
paweł malcik, 26 stycznia 2011
Że gryzipiórkom rosną skrzydła w prawym skrzydle
masz swoje biuro piszesz że upiór
rosną kości uważaj wyjdzie ci to drukiem
z drutu wyginasz tytuł mówisz kuku
tak nawet gal anonim pisał trendy
niech więc kursywa trzyma się na żelu
paweł malcik, 24 stycznia 2011
To tylko zima, postradała zmysły. Skacze po dachach,
wiesza się rynien, wszystko tłumaczy śniegiem. Wszystko
jest ze szkła i nie ma sensu
rozgrzebywać ziemi. Tylko patrzeć
jak zagoi się rzeka i stracimy
czucie
paweł malcik, 24 stycznia 2011
wiesz, zawsze fascynował mnie ten obraz,
kiedy ptaki lądują na powierzchni nieba
albo jeziora. czasami widzę,
przeglądasz się w ptakach. deszcz,
jak w werbel, uderzył w blaszany parapet,
zupełnie podobny do tego na dziesiątym piętrze
jednak już w innym mieście. powietrze,
prawie nie było powietrza, stałem w tym miejscu
miasto blednie
paweł malcik, 24 stycznia 2011
powoli zyskuję nadzieję,
że odnalazłem wyszarpane mi żebro
paweł malcik, 8 czerwca 2010
Wizerunek z przenajświętszej ikony.
Na pulpicie CV, jak automapa,
ignoruje najpiękniejsze zacisza,
boczne drogi, poboczne myśli.
Błogosławieni silni i najsilniejsi,
albowiem do nich należy wszystko.
Co nieistotne skreślam.
paweł malcik, 6 czerwca 2010
piąta, dość wczesne zmartwychwstanie. guzik,
telewizor: cytuje niebo w niskiej rozdzielczości.
jeszcze papieros i mycie stóp. winy są niedaleko
- o rzut kamieniem
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.