Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 26 czerwca 2011
Adasiowi Ferencowi...
filozof doskonały
jedząc zaczadzoną rybę
bezpruderyjnie rozrzucał ości
po bezbożnych zakamarkach
niepogrzebanej nekropolii
bogów i smoków
żeby to wszystko zrozumieć
te wszystkie epitafia macewy i urny
to dopiero trzeba mieć głowę
jak ryba
niemalże –
pomyślał
dziwiąc się przy tym
że tak szczerze
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 25 czerwca 2011
Jedna z przedniejszych heter
rzekła do poety tymi słowy:
- Agathonie, po raz wtóry z dytyrambami twoimi
obcować było mi dane ...
Tenże, ku jej mowie uszy skłaniając,
spytał:
- O, piękna i rozumna, czy na barki swoje
wziąć je zechcesz?
- Synu Teisamenosa, racz wybaczyć
alem dziś migreną złożona... –
odpowiedziała.
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 23 czerwca 2011
wierni wstąpili
do związku głuchych
duszpasterze cierpią
na czkawkę i nudę
ambony jak zepsute autobusy
nie mogą ruszyć do przodu
jedynie zatwardziali ateiści
zwyczajowo
wydrapują w celach
paznokciami na ścianach
otynkowane dogmaty
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 22 czerwca 2011
pewnego dnia
Gośka gwałtownie zapukała do drzwi Ewy
(trzecie piętro po lewej przy samych schodach)
a po otwarciu
głośno wysyczała przez zęby
poproszę mój Patentex Oval
nie pamiętam już
co Ewa zrobiła z tym fantem –
w każdym razie
wszystko było
na mnie
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 21 czerwca 2011
Juliusz Cezar miał jeszcze przynajmniej teoretycznie ostatnią szansę ucieczki na obrzeże życia
a stamtąd byłoby mu już zdecydowanie łatwiej dostać się na wrąb zakręcony wokół własnej szyi
ale historię zamknięto w bezsenności aksjomatów
a jego akurat wynagrodzono sowicie jak linoskoczków porażonych okruchami chleba
tam
gdzie schronili się pretorianie zachodzącej zieleni
gdzie polegli mistrzowie małych oracji
gdzie zamknięto obłąkanych którzy nigdy nie odpowiedzieli na własne usta
gdzie niepokonany niepokój zmylił czystych filozofów z wyspy łap Sfinksa
a sygnet Dioklecjana synteza cykuty i podniebienia zatopiony w makowych traktach zamarzniętej krwi
gdyż nie zostawił odcisku sławy wśród gwałtownej poświaty bez twarzy
chociaż przerażonej żywicy podsłuchane myśli zapadną na długo w laurowe wieńce płochliwych stołów
by raz jeszcze zachodnie prowincje przywieść pod rozłożyste drzewa kwitnące kurzem i rumowiskiem
spalonego sadu
któż więc ucałuje dłoń którą poważono się wyjąć z grobu
któż więc przyniesie deszcz bez igieł pachnącego ziarna
któż więc pokona jastrzębia bez wyraźnie zaznaczonej blizny spełnienia
któż więc przebije oszczepem wyśnione wargi przenajświętszych kroków
być może listek figowy Romulusa Augustulusa to tylko zwykłe proscenium z zamknięta klatką
bez kruchych wonnych owoców najcięższych win kamiennego tłumu pokornych
jak jasny piasek matki – lampy skąd przychodzą nieżywe wiatry i żywe rany
wyrównanych mgieł niezrównanych chaszczy i równych żarówek
nie udało się jeszcze wiele wypraw do kresu harmonii i chaosu
nie udało się jeszcze zdobyć obelżywych Aten Efezów i Syrakuz
nie udało się jeszcze zatopić całej floty termopilskich skrzydeł
nie udało się jeszcze wyszorować szklanych dachów ptasiej ziemi
nad Tybrem Nilem i Bosforem kościste pieśni na policzonych strunach
za wiarę co zjedzona przez błękitne szczury
wyrywają spiżowe zęby
zjednanym pamiątkom
pawich rozkoszy
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 20 czerwca 2011
zgodnie z prawem
koniec świata już nastąpił
(dokładna data trudna do ustalenia)
wszystkie karty przepowiedni
zatkały się własną wydzieliną
i stały się zwykłymi kartami
do gry
archaniołowie wyjechali
do modnych kurortów
nie nabywszy prawa do emerytury –
są zadowoleni z ciągle przedłużanych
rent okresowych
rozgrzeszono w zasadzie
wszystkich
podpisując in blanco
przedterminowe przepustki
do najdalszych struktur
oświeconych tajemnic
zagwarantowano ustawowo
każdemu zainteresowanemu
odżywcze porcje bezcholesterolowego
niepokoju
takiego z prawdziwego zdarzenia
czyli na niby
jest pewne
że wreszcie dokona się
politycznej poprawy
siedmiu dni
które wstrząsnęły chaosem
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 18 czerwca 2011
najbardziej bolą nieodwzajemnione powroty zatopionych łodzi
najbardziej bolą nieodzowne powroty zatopionych ludzi -
wieczorne nocne poranne o każdej porze bez pory
z ciężkimi nogami z ciężkim sumieniem z ciężkim kacem
a dalsze losy bohaterów często wołają o pomstę lub przynajmniej o zwykłe współczucie
albowiem godne to i sprawiedliwe poniekąd słuszne gorzej jednak ze zbawiennością –
wiele zarośniętych dróg wiele rozebranych szlaków wiele wyschniętych rzek
bez pielgrzymów i przechodniów bez wygnańców i perypatetyków
aż po kres ostatniej litery Księgi Rozstajów nigdy nie odczytanej nawet w głodnym refektarzu mgieł
ściany rozśpiewanych domów niemile udają martwego wilka z pozłacanymi zębami
ich spowolnione pytaniami usta wylewają kubłami wodę z własnych butów
by szelest nieuzgodnionych cieni rozproszył poświatę zamaskowanych gór białej pokuty -
czas już wymienić pasek od spodni czas wymienić udręczone koszule czas spłacić miłość
najbardziej bolą powroty nowych odkupicieli –
bezbolesne bezkompromisowe bezwstydne bez początku i końca bez imienia i nieśmiertelności
kaleczące gardło przy samych genitaliach wpychające lęk w czerwone zwierciadło suchej farby
by wydobyć drzazgę z popielatego płaszcza twarzy i przemówić charczącym zaklęciem milczenia
najbardziej bolą powroty których zawodzenie obtrąca szkielety drzew i chmur
a kroki ich klękając na schodach pokrywają zimnem korytarze
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 17 czerwca 2011
muszę ci szczerze powiedzieć
że zawsze się boję
kiedy słucham dzwonów o lepkich porach
szczególnie gdy dzwoni mi tylko w jednym uchu –
wtedy dostaję wulkanicznej obsesji
iż On właśnie odszedł
bo wówczas na sto procent
zostaniemy wygnani z Rzymu
w którym i tak po części
zamieniono katedry na szulernie –
mówiąc prosto z mostu
dostaniemy deport na przegrana stronę
murów Jerycha
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 16 czerwca 2011
niebo kamienne
a posteriori
prawo moralne
a priori
jeszcze skurcze
po drodze
ha - men
Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky, 15 czerwca 2011
ołtarz Twój odnajdę
i gońców na strony cztery roześlę
by przez sprawiedliwego wyświęconych zwołali –
niech ofiarę przedwieczna rozgłoszą
niech pokorą oślepią
niech Sanctus
Sanctus Sanctus
Dominus Deus Sabaoth
w faraona państwie wyśpiewają
ja Babilonu Wielkiego w cielcu złotym sługa
pójdę gdzie na wygnaniu święty Atanazy
niewolnikiem mu do sił swoich ostatka będę
aż z Synaju słowa krzewu gorejącego usłyszymy
ite Missa est
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.