Florian Konrad, 24 kwietnia 2013
dama pik przed lustrem. flakoniki, zimny strumień perfum
z twarzy podobna do śmierci
wolno patrzeć w jej oczy. zielone lub złote, zależy od kąta padania
światła. siedemdziesiąt dwie gwiazdki, pyzate czerwie
podchodzę blisko bariery. próba bluźnierstwa
odgryza mi język. wstrzemięźliwość
możemy się złączyć dopiero po pierwszym wspólnym oddechu
erupcja wzywa do modlitwy, w strzępach pasteli święty tłuszcz
kartki na wietrze, porwane starodruki
dama trefl przed lustrem. marność,
złudzenie optyczne w topiących się szybach
trigger fetish, nawracanie strachem- ból ma zawsze rację
padam na twarz, liczę płonące sztandary
palec przyrośnięty do zawleczki
Florian Konrad, 23 kwietnia 2013
podmiot liryczny zdradza objawy szaleństwa
przywiąż mnie do krzesła, daj brzytwę, abym nią pisał
nowy tekst Genezis. koślawe hieroglify
szarlatani w ogrodzie, żmija i brzoskwinia zamiast jabłka
z brzucha sypią się iskry, warczę, piana z oczodołów
pod żebrami jest zbyt ciasno
barbarzyńcy w łachmanach, ślepe dzieci
ja- flesh on bones, syn konwulsji
ty- odbicie, trumna pod skórą, chropowaty krzyk
rosną w nas kwiaty, mięso pełne powietrza
słońce we wszystkich odcieniach szarości
ciepło zostawia szramy, pustynny piach między zębami
na nieznanych planetach odkopujemy
rozbite talerze, mumie kotów
znalazłem papirus, nieznaną ewangelię
zrobiłem skręta
dym nad piaskami
starszyzna wybrała nowego króla. pięciolatek
dorośnie, nim nas wypędzą
Florian Konrad, 23 kwietnia 2013
życionaśladownictwo
Z cyklu Kwadratura szyi
rozdaję dniom nagrody Darwina, śmierć w stroju błazna
kłębi się, podskórny, piąty rozbiór mnie
na atomy, na wodę i jad
zakładam matowe klapki na oczy
iluzjonista-puls znów stworzył mnie z konfetti
zlepiał długie dnie zielonkawym klejem
aż powstałem, mdły i wolny od poglądów
dla przechodniów - wizytówki z cierni, brunatny szkielet
parzę w palce i przełyki, gryzę po pierwszym kieliszku
ledwie odrosłem od ziemi, myśl- kikut
przebieram się w kolorowe proporce, szmatki z orzełkiem
na barykady- półpłynne ciało! (wina jak na lekarstwo!)
za trzy pięćdziesiąt założę co zechcesz
krzyżyk na rzemyku, koszulkę z czegewarą
z młotkiem, sierpem i pacyfą
rytuał blaknięcia, znów wabię się szał
śmierć ma twarz mojego nauczyciela z podstawówki
nieudolnie literka po literce
sylabizuję
nekrolog napisany sprejem na złamanej lufie
2010
Florian Konrad, 22 kwietnia 2013
nocami pod łóżkiem piszesz wyrodny wiersz
nie skończysz nigdy
zimna fuzja: horyzont, linia demarkacyjna i niebo, czarne płachty
w jednej płaszczyźnie, tworzą nieczytelną puentę
trzymaj, puchar pełen błota i fusów
na szyję- błyszczący krążek, medalik z pyskiem bozi
(piecze, gdy przyłożysz język)
twoje trofeum za dotarcie do mety, przegryzienie żelaznej wstążki
,,Galilejskie", patykiem pisany bełt
pij do dna! potem podpal i trach! w tłum
patrz na płomyki na ich głowach. prawdziwy cud!
masz w sobie wirus o trudnej nazwie
wabi nietoperze, błyszczące muchy
obsiadają cię, garnitur z cekinami
maluj guziki srebrolem. za trzydzieści kupisz drabinę i nić
przez ucho, przez szyję, zrób pętelkę. nie bój się
braku powietrza, potworków z bajek pijanego turpisty
idź zabijać
Florian Konrad, 21 kwietnia 2013
zasłonięte przed wścibskimi spojrzeniami:
talizman, rana po skaleczeniu wrzecionem
(dotknąć żarzącym się papierosem, nie wda się zakażenie)
warstwa pierwsza, skórka: blondynka śpi w szklanej trumnie
pąk zatrutej jabłoni
pożądanie
warstwa druga, miąższ: rozbudzona królewna
rzuca się w paszczę maszkarona
płodność, dojrzewający owoc
warstwa trzecia, pestki: różowa trawa na ciele. porzucony diadem
popiół pokrywa liście jak szadź
drzewo usycha
warstwa czwarta, ogryzek: korzenie oplotły żebra
nici babiego lata- siwe włosy
omszały pień
odkryte: bezwstydna szczelina w skale
kiedyś rósł tam mężczyzna. dziki, nieokrzesany
pozostawił kropelki na drogocennych kamieniach
splunął z obrzydzeniem odwracając głowę
http://www.youtube.com/watch?v=MEyAWstb9Jk
Florian Konrad, 19 kwietnia 2013
strugi deszczu. pogrzeb tyrana
rozwarcie. kurczące się niebo, zasysane powietrze
w sam środek, do czerwonej wilgoci
niczym termofor, gumowa lalka napełniona wrzącą krwią
puls, metronom w nim. rytmiczne uderzenia
wierzga, próbuje nas zwalczyć
wyzdrowieć z poprzedniego życia
czytajmy ze skóry na tarczy, z karbów i odprysków
z głębokich śladów w błocie
strugi rosy. pogrzeb świętego
ananchoreta przysypywany bursztynowym proszkiem
udawany płacz
czytajmy z hieroglifów na ścianach, z pękniętych puszek
z kałuż mętnego piwa. wosk, przez klucz
zły omen: esy- floresy, garbate ciała mar
chichoczące cienie toną w misce z wodą
kruchy herb- głowa dobroczyńcy nadziana na włócznię
sześć wieków nieszczęścia
Florian Konrad, 15 kwietnia 2013
bez obaw
w pobliżu ich nie ma
nie dalej jak przedwczoraj jeden taki, wąsacz
łaził od wioski do wioski w czerwonych szmatach
podpierał się kijem
bredził, że iskry wiszą w powietrzu
na domy runą blaszane gałęzie
chłopi próbowali zatłuc widziadło. długo lizał rany
. naprzykrzał się dalej, poszły w ruch noże
marnie skończył, w kijankach
dobrze, takich tu nie trzeba
kiedyś w mieście widziałem całą hałastrę
błazeńscy i pozbawieni ludzkich rysów
gęby w lukrze, cekinach, zardzewiałe dzwonki
na szyjach. oczy miedziane, od ciągle
gapienia się w ogień
jeszcze ten rechot, aż ciarki przechodzą
jeden chciał mi powróżyć z żaru, kazałem odejść
przecież oni szczury, ropuchy i kto wie
jakie jeszcze paskudztwo źrą
gadają, że jak kobieta w ciąży będzie się
z kogoś naśmiewała
dziecko przyjdzie na świat z tym brzemieniem
grymasem. nim osiągnie wiek dojrzały-
zatańcuje się na śmierć, albo kipnie na febrę
nie wiem, czy to prawda
dobrze, zmieńmy już temat, bo obrzydzenie bierze
Florian Konrad, 4 kwietnia 2013
makabreska: przybysze z różnych ulic. wszystkożerni
zasychają w środku
pięć watów, najsłabsza żarówka w mętniejącym kloszu
nie da się odczytać ani jednego nazwiska
samoplastynacja, żółć paruje z papieru
prosektor, basior, przywódca stada
w ruch kły i piłki. pozbawia pędów
wiedzie na manowce
przepaść, spalona kartka z drugą datą
wróci sam, z hukiem domknie ostatnią szufladę
odczaruje jedną z księżniczek zamienionych w liszki
pozostałe rozdepcze
na zimnym ołtarzyku kicz. arcydzieło
krzyżyk, gwiazdka. rubryki owinięte drutem kolczastym
pomiędzy- strach na wrony
wiatr zawinięty w szmatę
http://www.youtube.com/watch?v=OjSuUHG4f_w
Florian Konrad, 2 kwietnia 2013
kuszenie: puchar słodyczy, wianuszek cierni okala słońce
ewangelia pisana przez dwoje dzieciaków
nieuleczalna piosenka o spiżowych zwrotkach
w refrenie czyha słowo ,,śmierć", groźba ocknięcia się
pojutrze skończy się lato, z nim ta powiastka
zlodowacenie. my, szkielety w sztucznym ogrodzie
pokuta: jestem pątnikiem. na wzgórze, na kolanach. we włosiennicy.
padam na gębę. smród kadzidła
a kiedyś byłem jadowity. zostawiałem na tobie lepkie ślady
krew splamiła niepoświęcony obrazek
później język zrósł się. łuski - tylko na oczach
rozgrzeszanie: wyrywamy pióra pyzatym puttom
kocha, nie kocha, nie kocha
płatek stokrotki przebija bok
chłepczesz
Florian Konrad, 22 marca 2013
All truth is parallel. All truth is untrue
Rozz Williams
widziane przez czarna soczewkę
prapoczątek: świat stwarzany ze szkła i miodu
aksamitne łąki, śmierć przewiązana wstążką
teraźniejszość: krucjata szalonych kobiet
w dłoniach noże i karty tarota
sąd nad niedowiarkami
przyszłość: wywloką z cel kłamców
stracą na brzegu. smugi krwi, czerwony nurt
matki będą złorzeczyć
widziane przez biała soczewkę:
prapoczątek: znaczone karty dryfują. meandry płytkiej rzeki
szalone kobiety wykrzykujące przepowiednie
mało kto im wierzy
teraźniejszość: świat stwarzany z tombaku i bursztynu
późno wyjęty kolec, gangrena
przyszłość: kłamcom przyznają ordery, książki na stos
na brzegu zabiją kapłanki i zielarki
czarne smugi ułożone w poemat
ze mnie- mar-rator, postać mówiąca
niewyraźnie
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.