Proza

Florian Konrad


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

17 lutego 2017

Dawnorodek (cz. I)

I.


Znów myślałeś o podpaleniu domu? Nie w sensie metaforycznym, tego, w którym mieszkasz- Polski, ale własnego, domu z cegieł i pustaków. Żeby tak oblać wszystko benzyną, lub ropą i rzucić zapałkę... Zobacz to. Ogień kłębi się w łóżku, pożera książki, zeszyty ze studiów, wdziera się do szaf, by stopić wiskozowo- poliuretanowy garnitur ślubny kupiony na bazarze od Ruska. Ogień na półkach pomiędzy bibelocikami, w telewizorze, nawet pod zielonym fotelem. Ech, jakie to musi być  piękne uczucie, taka duma z zamordowania własnej chałupy, wyzwolenie się z okowów przeszłości. Oto w jednej chwili jesteś gorzej, niż stachurowy człowiek- nikt. Ciebie naprawdę nie ma, puściłeś wszystko z dymem. Pożar jako najdoskonalsza forma amnezji. Nowy Florek, homo- alzheimerus, człowiek bez korzeni. No dalej, zrób to, przecież potrafisz tylko burzyć, wykolejać, zasmradzać. Florosa destructor, roztocze, jadowity parch. 


 Strup z lekkomyślności mający zepsutą krew pod spodem, bootleg rozprowadzany w trzecim obiegu, żałośnie słabe nagranie, na którym nie słychać wyraźnie ani jednej piosenki. Nawet czuć od ciebie psem, suką w rui. Tylko byś żarł, wałkonił się i spółkował. Jesteś coraz bardziej nieczytelny, zacierasz się. Mówisz pismem węzełkowym, alfabetem Braille'a. Każda litera jest szorstka, wypukła i splątana, żadna nie składa się na wyraz, zdanie. 


Po co przeciągasz to nieznośne oczekiwanie, zrób to, co niejednokrotnie zapowiadałeś, przepal cienki nerw, by miecz Damoklesa spadł na twój dom. Przecież prędzej czy później i tak to się stanie, uzależniłeś się od myśli o mikro-hekatombie, zjaraniu wszystkiego, stworzeniu prywatnego piekiełka. Nie można cię zawrócić z tej szaleńczej drogi, więc po co odwlekać nieuniknione? No już, idź po kanister. 


 


II. 


Pomysł na spisanie tej historii, stworzenia quasi- pamiętnika narodził się pewnej deszczowej nocy, jeszcze za życia Flora. Krople, niczym zimne piąstki martwego dziecka tłukły w przednią szybę i dach. Zapach śmierci mojej nigdy niepoznanej teściowej budził takie turpistyczne skojarzenia. Oczywiście matka Floriana nie rozkładała się za kierownicą, leżała zbyt krótko- godzinę- dwie. Jadnak było to cholernie gorącego lipca i lekka woń trupa zdążyła weżreć się w tapicerkę. Coś półwyczuwalnego, lekka nutka stęchlizny biła z wnętrza auta pomimo powieszenia trzech cytrynowych wunder baumów, regularnego skrapiania siedzeń perfumami i dezodorantami. Te zabiegi wręcz potęgowały odorek psującego się ciała, zawału i samotnego umierania na poboczu drogi krajowej S-59. Stygmat, czarna pieczątka, MEMENTO MORI  napisane niewidzialnym atramentem na gąbce siedzeń mazdy. Ostatnia pamiątka po świętej pamięci pani de Nath.


Flo prowadził na niezłym kacu, auto kołysało się jak stara łajba. Statek szaleńców płynął od krawężnika do krawężnika. Próbowałam skoncentrować się na czymś, wsłuchać w słowa durnowatej piosenki lecącej z radia, byleby tylko nie myśleć o swoim ciele. Czułam się zapładniana, oczami wyobraźni widziałam dziesiątki ogoniastych plemników wijących się, włażących w komórkę jajową. Jak nic będą z tego sześcioraczki! Na zewnątrz samochodu grasowały deszczowe zombie- niemowlaki, a we mnie rosło stado embrionów spłodzonych przez choroba wie kogo. Od dwóch dni byłam żoną Floriana i, kurde, musiałam się puścić! Alkohol i dragi w ilościach, od których niejeden facet by się przekręcił zrobiły swoje. Poniosło mnie w krzaczory z przypadkowo poznanymi facetami i mam za swoje. Pijaczyna spał w najlepsze, a ja łajdaczyłam się niczym darmowa, charytatywna prostytutka. Piękny prezent ślubny- obcy bachor. Za karę komety z żądłami wwiercały się w mikroskopową planetkę, tworzyły infra- bestię. Miałam mdłości na samą myśl o reszcie życia, jaką będę musiała spędzić na udawaniu, miałam kaca po wypiciu beczki piwa z wódką. Dziwnym trafem wszystkie trunki kraju wlały mi się do gardła.


Z jednej strony ci goście trafili mi się jak ślepej kurze ziarno, z moim wyglądem niełatwo znaleźć kogokolwiek, z drugiej... nie chcę, nie chcę dziecka! Chyba w tajemnicy wyskrobię się- myślałam zdenerwowana.


Powinnam szanować Flora, tak koszmarne dziewczyny jak ja są skazane na staropanieństwo, lub- o ile mają kasę- na żigolaków. 


W zasadzie nie wiadomo, co powoduje moją brzydotę. Akromegalia? Mam ponad dwa metry, jestem otyła. Jednak najgorszy jest podbródek. Dolną szczęką mogłabym wbijać gwoździe, nad szyją wisi mi zębata buła. Dokładnie tak- uzębiona buła, pyskoczaszka. 


Oczka - w stosunku do reszty twarzy- mam żałośnie małe i skośne, jak u Azjatki, wiecznie przetłuszczone włosy i gruby kark. Karczycho. Prawdę mówiąc gdybym była facetem nawet nie spojrzałabym na takiego ,,paszteta". Nie wiem, jakim cudem znalazłam męża, chyba to zasługa sił nadprzyrodzonych, iż Flo nie zraził się moim wyglądem. 


Poznaliśmy się na portalu randkowym. Oczywiście początkowo wstydziłam się opublikować ogłoszenie ze zdjęciem, za to opisałam się tak sugestywnie, że przez parę pierwszych tygodni nie było żadnego odzewu. Po grzyba komuś spasiona maciora po zawodówce, bezrobotny hipopotam? Gdy traciłam nadzieję na kogokolwiek, przez myśl przechodziło mi nawet wstąpienie do zakonu- odezwał się on- czarnowłosy, chudy ćpunek. Długo przekonywał, że wygląd nie ma znaczenia, ciało jest tylko opakowaniem duszy, prosił, bym wysłała mu fotkę.


Gdy to zrobiłam i stwierdził, że jestem piękna- chciałam zerwać znajomość. Odebrałam to jako skrajną złośliwość, nabijanie się z biednej, pokrzywdzonej przez los lochy. Ja piękna! Dobre sobie! 


Zrażona wieloletnimi niepowodzeniami długo nie mogłam uwierzyć, że ktoś może na poważnie być zainteresowany mną, że to nie trolling, kopanie leżącej.


Jednak to nie była ściema, w jego oczach naprawdę byłam atrakcyjna. Nie wiem, czemu.


 


Długo by pisać o charakterze Floriana. W kontaktach z nim już od pierwszych chwil wyczuwało się jego niezwykłą, dziwaczną inteligencję, absurdalne, montypythonowskie poczucie humoru. Jego intelekt często zbaczał na manowce, ewoluował w niepożądanym kierunku. Flo po prostu był niezłym dziwakiem, straceńcem i zarazem geniuszem, abstrakcjonistą umysłu. Jak on kochał metafory! Do dziś pamiętam te wszystkie ,,szkła uczuć", ,,lawiny krzyku" i inne dopełniaczówki, które wplatał w niemalże każde zdanie. Gdyby nie był takim introwertykiem mogłabym przyrównać go do Salvadora Dalego, albo innego sławnego ekscentryka.  


Często nie dało się odróżnić, kiedy jest szczery, a kiedy się zgrywa, co jest w nim prawdziwe i szczere, a co makietą, imaginacją. Mojemu mężowi nawet na trzeźwo zdarzało się lawirować, mylić tropy, pisać n-te wersje biografii, z kamienną twarzą opowiadać nieprawdopodobne historie. Posądzano go o skrajną, patologiczną mitomanię, a nawet schizofrenię paranoidalną.


Dla niego kontakty międzyludzkie były rodzajem gry, której zasad nigdy się nie nauczył, jednak usilnie starał się zwyciężyć, robił chaotyczne ruchy. Próbował i wiecznie się myli, błądził po omacku, podczas gy inni osiągali coraz wyższe levele, zdobywali puchary i dyplomy. Roztargnienie, niezorganizowanie Florcia dawały się we znaki, bardzo łatwo było się nimi zarazić, ten tryper przełaził przez podanie ręki, nasiąkałam rozedrganiem, nieuporządkowaniem. To przecież on, dziki eksperymentator, mistrz psychodelii wciągnął mnie w narkotyki, pokazał szalony i gorący świat używek, przypiął mi do nóg linę i zepchnął z iglicy Pałacu Kultury. Spadam od tysiąca lat i wiem, że nigdy nie roztrzaskam się o ziemię.  


Dziękuję, mój mały pokurwieńcu. Ubogaciłeś mnie jak nikt inny, otworzyłeś setki szuflad. Grzebię się w rzeczach, przerzucam całe tony najprzeróżniejszych drobiazgów, dupereli. Znajduję siebie na Venus, Canis Majoris, w Belgii i na Alasce, koncertuję z Leonardem Cohenem i Michaelem Jacksonem. Tratują nas dzikie konie i powracamy do życia jako drewniane samochodziki. 


Jesteś karawanem, wieziesz na cmentarz zmarłą matkę, ja to oczywiście ciężarówka przeładowana mięsem drugiej świeżości i gruzem.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1