17 grudnia 2011
bezdech zimowy
dwa razy
na horyzoncie tygodnia widoczne były Tatry
monumentalne ostre szczyty pokryte bielą
i to uczucie tęsknoty
za echem ciszy
zadrżało nagle
kazało się zatrzymać zachwycić wstrzymać oddech
szmer bystrzycy zaszumiał w żyłach
nagle szybciej płynącą krwią
przed oczyma pojawiła się ona
wąska ścieżka wśród drzew
pełna zakrętów i ostrych podejść
i dawne rady starego wyjadacza
jak się chodzi po Górach
jak stawiać kroki by nie zmęczyć nóg
jak patrzeć by oczy nie bolały
jak się witać z każdym kogo spotkasz
jak bez ostentacji szanować
w Górach jesteś Ty i One
i to uczucie w piersi że rozrywa płuca
że symbioza to nie tylko słowo
a trwanie nie oznacza wegetacji
i nagle tracisz siebie
przychodzi moment i oddajesz
całe jestestwo naturze
oddychasz w rytm szumu drzew
słyszysz więcej niż chcesz
a słowo czas nabiera nierealności
cdn.