25 października 2012
Poczekam
Przed południem oderwany od poduszek
wypoczęty i wyspany, zdrowy, silny,
zrozumiałem, że właściwie nic nie muszę,
w przeciwieństwie do tak bardzo wielu innych.
Popatrzyłem, jak się wszystko w koło złoci.
Jakie niebo czyściuteńkie, choć zamglone.
Pomyślałem: - Właściwie, po co ci
doniesienia, informacje wciąż trąbione?
Nie ma sensu chyba sięgać po pilota
i włączników- wyłączników wszystkich wciskać.
Niech poczeka dziś skakanie po bełkotach,
jeśli wczoraj pozwoliło mi się wyspać.
Tylko humor niepotrzebnie mógłbym stracić
oglądając wykrzywione kłamstwem usta.
Jak to dobrze nic nie zyskać - nic nie tracić.
Jak przyjemna może być medialna pustka.
Świat spragnionych, zagonionych z ulic zniknął.
Pozamykał się gdzieś w szkołach i urzędach.
Żaden odgłos do mieszkania nie przeniknął.
Żadna się nie rozgadała gęba.
Niech pokrzyczą sobie trochę do obrazu,
lub do ściany, do obsługi, kamerzysty.
Niech zobaczą, jaki odbiór był przekazu
i jak śmieszni w swych przemowach są dziś wszyscy.
Posłuchają, skomentują ci, co muszą.
Którzy wcześniej i po ciemku dzisiaj wstali
i pobiegli z niespokojną duszą
sprawdzać, czy się jeszcze system nie zawalił.
Kibicować, wysłuchiwać nic nie muszę.
Spokojniutko mogę dumać o jesieni.
Inni walczą o każdy okruszek.
Ja poczekam, aż to wszystko się odmieni.