25 listopada 2014
Konsultacje
Pytam sąsiada - tłustego misia,
czy nie wybiera się czasem dzisiaj
na konsultację do prezydenta.
Sąsiad się w długich gubił wykrętach,
że on właściwie to nie ma zdania,
bo przecież były aresztowania.
Jedno w Poznaniu, drugie w Warszawie
i niedobrego coś piszczy w trawie.
Że jego partia całkiem przepadła,
a na cmentarzu kamera spadła
i nagle zepsuł się monitoring.
Może by poszedł, ale jest chory
z powodu zbiorczych dymisji licznych.
Potem o domu wtrącił publicznym
słów kilka brzydkich ściszonym głosem.
Pewnie się łatwo pogodzi z losem,
bo ma solidne zabezpieczenia
i jak się zmienia - to niech się zmienia.
Sprawa właściwie jest omówiona.
Nowe ekipy i nowe grona
potrzebne teraz będą w pałacu.
On nie miał wpływu. Był zwykły pracuś,
który przekonań się tylko trzymał,
że nasza wiosna, a ich jest zima.
A właśnie śnieżek posypał pierwszy
i nie wystarczy mi chyba wierszy
do opisania kto za, kto przeciw.
On do Hiszpanii pewnie poleci,
a wszystkie koszty na firmę wrzuci.
Zawsze był zgodny. Nie chce się kłócić
i chyba właśnie dla takiej zgody,
wróci tu wtedy, gdy puszczą lody,
a konsultacja nic chyba nie da.
Stało się. Trudno. Dla wszystkich bieda.