Marek Gajowniczek, 24 października 2016
Są sukcesy - są i gafy,
bo wojna na paragrafy
dobra w sejmie, a nie w państwie,
gdzie kłamstwo siedzi na kłamstwie.
To jest walka hybrydowa.
Cios się często chowa w słowa,
ale siłę ma dywizji.
Czym jest żarcik w tyle wizji?
Kurski, który był buldogiem,
mówi - sam niewiele mogę,
a wielka anteny misa
nie spadnie nagle na Lisa.
Bez rogów nie ma cabana,
a u nas jest, proszę pana,
do niczego nieprzydatny.
Nie ubodzie, bo jest stratny.
Medialną dzisiaj hybrydę
wykupili Niemiec z żydem.
Płacą i jej żadna macka
nie będzie się z władzą cackać.
Na wszystkim wieszają psy,
a rząd dobry jest, nie zły.
Kolejne więc środowisko
z wielkich dział wytoczy wszystko.
Ironiczny słychać śmiech.
A dać w łeb? Nie wolno? Grzech?
Gwałt niech się gwałtem odciska!
Układowość to rzecz śliska.
Zwłaszcza, gdy się toczy ślinę,
bo w niej Kozak z Tatarzynem
potoczą się jak po równi.
Wjadą wówczas gracze główni.
Wiersz ten niby jest satyrą.
Połajanka to nie wyrąb.
Nie ma się za co obrażać!
Warto czytać i uważać!
Marek Gajowniczek, 24 października 2016
Dzisiaj w internecie są przedruki prasy.
Chcecie, czy nie chcecie, wróciły te czasy,
gdy niezależności w żadnych mediach nie ma.
Ludzi chcą zezłościć. Podział - wieczny temat.
Lecz ten podział mediów bardzo jest nierówny.
Cudzoziemska prasa tkwi wciąż w nurcie głównym
i choć dziś w nim tylko szambo kłamstwa płynie,
pomruki nie milkną, chcą rewoltę przynieść.
Hybrydowa wojna zdaje się domowa.
Obraz rzeczywisty ktoś przed ludźmi chowa
i całkiem realnie prze do konfrontacji
w obronie złodziejstwa pseudo demokracji.
Zmęczona oszustwem Rzeczypospolita
jeszcze o smoleńskie remanenty pyta.
Zło cierpliwość naszą wystawia na próbę.
Można zjeść je z kaszą, lecz wpierw zabrać tubę!
Potem pospisywać wszystkich panów braci,
którym Adenauer z zaświatów zapłacił.
Zażądać podatku od tej darowizny
i do prac zapędzić w sprzątaniu Ojczyzny.
Bardzo dużo liści spadnie do zbierania,
a to specjaliści są od zamiatania.
Lepiej się przysłużą z miotłą dla wspólnoty.
Ulżą naszym stróżom! I ten wiersz jest o tym.
Marek Gajowniczek, 24 października 2016
Kto chce - niech pozwala, a ja się nie godzę.
Przeważyła szala i muszą na wodze
trzymać oświadczenia oraz wypowiedzi!
Wielu za tę kpinę z narodu posiedzi!
Może rząd udawać, że się nic nie stało,
jakby bezczelności było jeszcze mało.
Jakby wolno było za głupców mieć ludzi.
Czas panom pogrozić, prześmiewców ostudzić.
Na publicznym forum nigdzie nie uchodzi,
żeby ludziom w oczy kretyństwa dowodzić.
Po co ich zapraszać dobrze wiedząc o tym,
że będą nam wciskać wyłącznie głupoty!
Marek Gajowniczek, 23 października 2016
Kłopot jest z tym wielki czasem -
Jak nie służyć, a brać kasę?
Jak na system się porywać?
Żądać prawdy, a część skrywać.
Jak coś dodać, lub uprościć,
gdy się nie ma możliwości?
Jak oponenta utrącić,
gdy go nie ma kim zastąpić?
W jaki sposób się zasłaniać,
spełniając zobowiązania,
które będą źle przyjęte?
Pozaprawnym instrumentem?
Co pokazać człowiekowi,
żeby sprostać naciskowi
bogatych, silnych sasiądów?
Takich i innych przykładów
mógłbym jeszcze wiele mnożyć.
Apeluję: Dajcie pożyć
normalnemu człowiekowi!
Tego, co zadymy robi
i stale po kostkach kopie,
zatrudnijcie przy przekopie!
Niech zgłębianie swych idei
dopracuje na mierzei,
bo to gruba jest przesada,
by pozwolić takim gadać
od niedzieli do niedzieli -
Tak, by zamknąć gęby chcieli!
A kiedy się z nimi kręci -
mogą ludziom odejść chęci
rozumienia i wspierania
partyjnego wojowania.
Marek Gajowniczek, 21 października 2016
Idzie prawda powoli.
Nieuchronnie się zbliża.
Oj! Zaboli... zaboli...
tego, kto ją poniżał.
Nie zagłuszy nic jazgot
judaszowych języków.
Przerażenie - Oh mein Gott! -
największych polityków.
Idzie prawda do ludzi.
Maski z twarzy pozrywa.
Wielu pewnie obudzi,
a innych ponazywa.
Przejdzie przez gabinety
i sejmowe komisje
i ukaże konkrety,
które dziś rodzą scysje.
Wtedy twarze czerwone
wstydu skryje szarzyzna.
Znikną całkiem skundlone.
Nikt się do nich nie przyzna.
Marek Gajowniczek, 20 października 2016
Ameryka przy wyborach.
Kampania jest pełna wstrętów,
a więc to właściwa pora,
by wysłać osiem okrętów.
Świat zaplątał się w kłopotach.
Nie przegapi nikt momentu.
Cienką nić można zamotać.
Ruszyło osiem okrętów.
Operacja jest lądowa.
Niech bezczynnie nie tkwi flota.
Sytuacja już jest nowa.
Cienką nić można zamotać.
Niech siedzą w poczcie mailowej
decyzje ważne dla świata.
W nowe żagle wietrze powiej,
kiedy trwa wyborczy zatarg.
Doczekali już mistrali
tak czerwonych jak sirocco
i wyborczej dotknął szali
ktoś, kto puszcza do nas oko.
Nie zawadzi więcej stali,
gdy wybór się równoważy.
W Europie się zbratali,
kto ma stać na świata straży.
To tylko osiem okrętów
ma przepłynąć przez cieśniny.
Czarnomorcy wśród odmętów,
a my już czekamy zimy.
Marek Gajowniczek, 19 października 2016
Zdarzyło się przed Zaduszkami,
a chrust już mrozem trzaskał w lesie.
Przy drodze czekali nieznani,
a trochę dalej ich kolesie.
Byliśmy nieprzygotowani
na wielki szok październikowy
i wracaliśmy z krzyżykami
kołnierzem zasłaniając głowy.
Do Złejwsi zła wieść nie dotarła,
lecz był telefon kaskadera.
Ludzie ściśnięte mieli gardła.
W męczarniach wolno się umiera.
Być może mecenas Olszewski
więcej wie o toruńskiej sprawie,
lecz milczy do grobowej deski,
zgodnie z zasadą w ziemskim prawie.
Żyje Witkowski - prokurator,
co odkrył więcej niż pozwolą.
Wciąż stoi tama, upust, zator.
Czy to być może bożą wolą?
Ołtarze strzegą swych tajemnic,
kamiennym krzyżem przyłożonych.
Stoją wciąż forty carskich ciemnic.
Zbliża się czas błogosławionych.
Byliśmy nieprzygotowani
i tacy sami wciąż jesteśmy.
Przystańmy, gdzie leżą kapłani,
z myślą: Co winni im jesteśmy?
Marek Gajowniczek, 18 października 2016
Jedni doliną, a drudzy górą -
idą, a jednak są konfrontacje.
Kraj to już teraz jest śledcze biuro,
a nam zostały deliberacje.
Jeszcze jest ciągle przedprocesowo
i nadal bada się dokumenty.
Jeden drugiego łapie za słowo.
Rodzą się stale nowe przekręty.
Prasa rozpisze wszystko na głosy.
Izby przesłuchań nikt nie przewietrzy.
Wpływają stale nowe donosy.
Za tropem wietrzy dziennikarz śledczy.
Zbiegli się biegli z wydziałów prawa,
a w kancelariach jest już panika.
Z lewa i z prawa - jest nowa sprawa!
Wszyscy czekają na komunikat.
Reszta nieważna! Reszta to bzdura!
Jakaż tu nami rządziła banda?
Płace? Szkolnictwo? Urząd? Kultura? -
Muszą poczekać! Kiedy wokanda?
Jedni doliną, a drudzy górą
idą, a jednak są konfrontacje.
Kraj zamienili nam w śledcze biuro.
Ludziom zostały deliberacje.
Marek Gajowniczek, 18 października 2016
Ups... coś poszło nie tak.
Coś, co miało być w pakiecie
i to nie jest pierwszy znak
o przeciekach w internecie.
Obiecano jakieś zwroty.
po cichu przed społeczeństwem
i zaczęły się kłopoty,
które teraz są szaleństwem.
Wymyślono pewien sposób
za pośrednictwem prawników.
Krzyk się podniósł wielu osób,
a miało tak być, bez krzyku.
I Mistrale, Caracale
i ulice - kamienice,
jeśli tylko podasz palec...
ktoś ujawni tajemnicę.
Wszystko miało być na pewno!
Było zagwarantowane,
ale w tym jest właśnie sedno,
że trafiło znów na ścianę.
Wspólne posiedzenia rządów.
Przed oczami świat schowany.
Nie pójdziemy z tym do sądu,
bo sąd też jest uwikłany.
Nie wszystko krakowskim targiem
da się u nas przehandlować.
Nikt nie liczy się z embargiem,
gdy pod stolik ma coś schować.
Święty Loże nie pomoże.
Nie wyjaśni nikt. Nie zbada.
Za to może pójść na noże,
gdy ktoś własny dom okrada.
Ups... coś poszło nie tak.
Coś, co miało być w pakiecie
i to nie jest pierwszy znak
o przeciekach w internecie.
Może Kleparz coś wyklepał?
Może sprzeciw był za duży?
Może Jełop coś wyjepał,
bo zapomniał komu służy?
Nie zaboli nas ten Polin,
ani ilość karamboli,
z których mieliśmy wyjść goli,
bo Opatrzność nie pozwoli!
Marek Gajowniczek, 17 października 2016
Trudne życie na minusie
dla tych "na garnuszku" w ZUS-ie.
Przesunąć udało mu się
o rok termin zmian.
Starość zwykle piszczy cienko,
a oddają lekką ręką
domy z ludźmi i udręką.
Zakręcają kran.
Co dostali - odsprzedali.
Potem w kułak się uśmiali
i będą się prawowali.
Mogą żyć nad stan.
Jakież wielkie są różnice...
Znowu "nasze kamienice"
zamieszały w polityce.
Nam pozostał plan.
Plany są dalekosiężne.
Życie znowu jest siermiężne.
Tańczą panny niezamężne.
Ucho stracił dzban.
Dopóty nadzieję nosił,
dopóki o wsparcie prosił,
gdy do władzy pędził co sił
nasz obecny pan.
Jakie pany - takie kramy,
a co chcieliśmy - to mamy.
Być może, nie doczekamy.
Pragnęliśmy zmian.
W samorządach cisza mszalna,
a decyzja - arbitralna.
Opieka jest nielegalna!
Urzędniczy klan.
Kto jest dzisiaj winny temu?
Może to był rak systemu?
Głowę w piasek schował emu.
Rusza bicie pian.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.