Marek Gajowniczek, 20 kwietnia 2016
Zatruła mnie wiosna toksycznym wyrazem.
Znowu się przedostał i jak raz za razem
rozlewa się żółcią na społeczny dialog,
na wojnę na górze, Torę i Dekalog.
Pragnie partyjniactwo własne zjadać dzieci
i pyta buractwo - kto za, a kto przeciw?
I tną na zachętę kominy po spółkach.
Odchodzą od młodych, by własne mieć kółka.
I znów - Łubu... dubu! - jest przekaz do szafy.
I nie ma już klubu bez wpadki, bez gafy.
Narasta na wschodzie na Puszczy wołanie.
Rezolucje płyną i Amerykanie.
Powrócił do Gdańska blaszany bębenek,
a z nim Łaska Pańska i gołe na scenie.
I stała się Polska pokojem w hotelu,
a ci z Molenbeeku ją mają na celu.
Dziwna polityka i dziwni posłowie.
Unii wirus Zika sprawił małogłowie.
Igrzyska objęto specjalnym nadzorem.
Ktoś wyraz toksyczny tu rzucił nie w porę.
Marek Gajowniczek, 20 kwietnia 2016
Wiosną zmiany pogodowe
są jak świat nasz hybrydowe.
Szybkie, wielopoziomowe.
Zawracają ludziom głowę.
Religijne i wojskowe.
Finansowe i rynkowe.
Polityczne - z prawa, z lewa.
Żółtym pyłkiem lecą z drzewa.
Nie nadążysz śledzić wzrokiem
tego, co tu rok za rokiem
rozgrywa się dookoła
w trybunale, w sejmie, w szkołach.
Wiosenne zawroty głowy
podsuwają ciągle nowy
problem, który nosisz w tyle.
Powróciły znów żonkile.
W zwykłej porze, jak co roku
i na zielonym widoku
tworzą kontrastowe plamy
w społeczeństwie przemieszanym.
Życie z Unią nie jest łatwe.
Wyciągnięto pustą tratwę
oraz resztki po platformie.
Mówią, że wszystko jest w normie.
Niebo jednak jest zakryte.
Zamiast martwić się Brexitem
przyślą znowu Timmermansa,
żeby zbadał, czy jest szansa?
A żonkile są znów tanie.
Wybiorą amerykanie
u nas nowe i przejściowe
miejsca tarczy rakietowej.
Nie brakuje nam atrakcji
w zagrożonej demokracji.
Powracają uczulenia
na pyłki nie do zniesienia.
Na pożółkłe i znaczące.
Milczące - wiele mówiące,
więc medialnie - hybrydowe.
Nowoczesne - jednym słowem.
Marek Gajowniczek, 20 kwietnia 2016
Pokazały się chłopczyce.
Facetom oddały kitki.
Rozrabiają w polityce
i pierwsze rwą się do bitki.
Mężczyźni wschodniej urody
ostrzygli łby na kolano.
Zapuścili długie brody
pragnąc, by ich odróżniano.
W sejmie zarost kilkudniowy,
jak ważnej pozycji atut,
stał się już obowiązkowy
w garniturze bez krawatu.
Przez tę niby niezależność
wyrośniętą nad frajery
widoczna jest przynależność
do zakodowanej sfery.
Nad lud, który brody goli
i o schludny wygląd dba,
nad harcerzy i kiboli
wzrasta Wschód, co brody ma!
Widoczne znaki i skryte
maja także aktywistki.
Zdobią je, jak celebrytę
zgolone figowe listki.
Dziś w unijnej demokracji
obce wzorce przyswajamy.
Jest to sygnał dla migracji:
Brodatych chętnie witamy!
Marek Gajowniczek, 18 kwietnia 2016
Nie ma już głównego nurtu, bo powstała łacha.
Środowiska różnych kultur chcą zjeść i mieć ciacha.
Moralne widać płycizny. Posady - osady.
Piana spływa na mielizny tworząc zła pokłady.
Pewnie jeszcze przyjdą deszcze łez próżno wylanych,
co podziały utrwalały rowów wykopanych,
lecz wyrosną na tym wszystkim nowe pędy młode
i na brzegu, dotąd śliskim, czystą ujrzysz wodę.
Wiosna swe porządki czyni. Starą rwie faszynę.
Wyrwy, które nurt uczynił zmieni odrobinę.
Będzie plaża, gdzie dotychczas był wysoki brzeg.
Stworzy, tak się często zdarza, kryształ, gdzie był ściek.
Co płynęło w głównym nurcie, na płycizny trafi.
Gdy ci furczy pomysł twórczy - pisz, jeśli potrafisz!
Gdy brak weny i problemy stawiają ci tamy,
też radośnie myśl o wiośnie i ciesz się ze zmiany!
Kwaśnej minie grymas spłynie "Jak dają tak gra się!"
Rytm przyrody ma swe kody. Chłody nie na czasie.
Nie ma już głównego nurtu. Lśni wiosenna łacha
na zakolach bez idola w mazowieckich piachach.
Marek Gajowniczek, 17 kwietnia 2016
W innym morzu, dawno temu,
przeszkadzał mały wielkiemu.
Zachowywał się nieładnie
i ten wielki spoczął na dnie.
To początek był - nie koniec,
bo podobną w Pentagonie,
w rewanżu zrobiono dziurę
i wmówiono światu bzdurę.
Świat zobaczył i uwierzył.
Wysłano wielu żołnierzy,
by osaczyć przeciwnika.
W przyczyny już nikt nie wnikał.
Świat się ugiął pod ciśnieniem
nieustannej walki z cieniem.
Nazwał wojnę pełzającą,
w różnych miejscach wciąż trwającą.
Wojnę dziwną - hybrydową.
Zapalaną wciąż na nowo
w miejscach różnych czułych styków.
Spróbowano na Bałtyku.
Toczą gry ze sobą wielcy.
Kiedyś Cook i ludożercy
stanęli naprzeciw siebie.
Co się stało? Dziś nikt nie wie.
Może jednak się doszukać:
Ludożercy zjedli Cooka!
W przeszłości i na Bałtyku
zbito kogoś z pantałyku.
Wiemy - często się przydarza,
że historia się powtarza,
lecz się odwracają role.
Strategii nie uczą w szkole.
Akcji równa się reakcja,
lecz jest także prowokacja.
Gdy zawiedzie wytrzymałość
ktoś, jak Cook pójdzie na całość.
Doświadczenie mądrym czyni.
Znowu okręt, koło Gdyni
przyjacielsko zacumował.
Resztę zna, kto już próbował...
Marek Gajowniczek, 16 kwietnia 2016
Z tła sejmowych korowodów
i zza incydentów ćwiczeń
widać już koniec obchodów,
a wychodzą frankowicze.
Cichną pieśni tryumfalne,
a szum podnoszą górnicy.
W nowej ustawie medialnej
przysypiają politycy.
Słodko drzemią polskie łupki.
Złoty pociąg śpi spokojnie.
a spod partyjnej skorupki
wyciekła już myśl o wojnie.
Pną się w górę młode listki.
Polska buchnęła zielenią.
Tylko Nowej aktywistki
martwią się, czy je docenią.
Wykrzykują. Wymachują.
Palcem grożą Prezesowi.
One także wiosnę czują,
ale nie chcą dać PiS-owi.
Seniorada oszukuje
i liczy na własne ręce.
Wiosna wszystkim proponuje
ciszę, spokój i nic więcej.
Jednych sprzeciw śle na drzewa.
Drugich - na zieloną trawkę.
Pitu... pitu... fiskus śpiewa.
Park zaprasza nas na ławkę.
Marek Gajowniczek, 15 kwietnia 2016
Wiedźmin z wydymanych wydm
nie ma rymu, lecz ma rytm.
Rytm bębenka w złym przekazie
o promocji i zakazie.
Kusego pytał kustosza
o Herberta i Miłosza.
Czy należy w sztuce cenić,
tylko tych, co chcą coś zmienić
odmieniając w swym umyśle
rymy proste na domyślne,
które modą są i pozą,
przez to nie chcą być już prozą.
Umysłowa gimnastyka
powaliła z nóg krytyka,
który tak się zgenderował,
że to g.... wypromował.
Zło rozlało się po świecie
i do dzisiaj gniotem gniecie
leciutkie i piękne pióra.
Niby eee... literatura.
nie ma kogo dziś nagradzać.
Wstyd już dzieciom to pokazać,
a jeszcze trudniej nauczyć.
Ni to zebrać ni rozwłóczyć,
Ani rozgrzać, ni ostudzić.
Nie przemawia zło do ludzi.
Gdy czytanie sprawia mękę
to blaszanym jest bębenkiem,
który do umysłów stuka
tam, gdzie wydma jest, nie sztuka.
Marek Gajowniczek, 15 kwietnia 2016
To jest ich odwieczna wada,
że nie patrzą, co wypada,
gdy osiągną już, co chcieli
i mają, czego nie mieli.
Niepotrzebne wówczas głupstwo
wzbudza ruję i porubstwo
w orgiastycznej opozycji.
Przyłapani na pozycji -
niewątpliwie krępującej,
są już teraz jak zające.
Strzela się do nich. Piff! Paff!
Nikt nie liczy własnych gaf.
A wypada po zamieszkach
przypominać i czcić Mieszka.
Godzić się muszą posłowie
na Ostrowie po złym słowie.
Własne państwo - Łaska Pańska.
Ważna, judeochrześcijańska!
Skąd się więc ten podział wzięło:
Czy chrześcijańska, czy judeo... ?
Przykład może wzięto z Księcia
i do wrogiego przejęcia
porównują wszystkie zmiany,
a my dzięki tamtym trwamy!
Tysiąc lat, a nawet więcej!
To, że dziś na cztery ręce
ktoś głosuje - nic nie znaczy!
Komuś trzeba wytłumaczyć,
a może jeszcze raz przechrzcić,
co w kulturze się nie mieści.
Może mieści się w etyce,
relatywizm w polityce.
Przez to Polska chrzest odświeża,
bo dziś samego Papieża
na Lesbos nagle zaniosło.
Symbolika jest jak wiosło,
a nie zawsze od kajaka.
Lesbos - wyspa, jak Itaka.
Płyniemy myślą przez dzieje.
Przyszłość wieszczy Odyseję.
Zapowiada nowe fale.
Mieszko wzniósł nasz dom na skale.
Spłyną co najwyżej kramy.
Tysiąc lat przy Gnieźnie trwamy!
Marek Gajowniczek, 15 kwietnia 2016
Jeśli już za wieku zgodą
iść mi będzie trzeba,
niech mnie proste drogi wiodą
do Twojego Nieba.
Niech łagodne będą schody,
jak wszystkie pacierze,
bo poznałem Ciebie młodym
i przychodzę w wierze.
Jestem z chrześcijańskiej kultury,
zza Drzwi Wojciechowych,
z Wawelu i Jasnej Góry
wiódł mnie Chrzest Mieszkowy.
Papież na mnie z okna zerkał.
Królowa kazała
prosto iść, choć Unia wszelka
karki nam zginała.
Szlak niech będzie jasny, ładny,
gdy iść będzie trzeba,
choćby za to, żem się żadnych
rezolucji nie bał.
Marek Gajowniczek, 14 kwietnia 2016
Tysiąc lat bez demokracji! Wołać by - O! Zgrozo!
Teraz nam tę demokrację z Kalifatu zwożą.
A my nadal niepoprawni i niepolityczni,
bo weneckiej praw wykładni chcą tylko nieliczni.
Przez to Unia nie ma wyjścia, grozi nam sankcjami.
Nie możemy już o sobie decydować sami.
Żyjemy bez poprawności jak za króla Kraka.
Unia ma wciąż wątpliwości: Demokracja? Jaka?
Katolicka? Wyznaniowa? Stara! Zacofana!
Na służbie przez tysiąclecie u jednego Pana!
Lepiej wiedzą Timmermanse, Junckery i Schulze
jakie prawa ma Trybunał w takiej Bożej Wólce
i co znaczy publikacja wobec Bożej Woli.
Świat na takie zacofanie Polsce nie pozwoli!!!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.