27 kwietnia 2015
pandemia
powiedziałeś odejdź już
nie potrafię zaprzeczać jak nikt
przystajesz do zainfekowanego zsuń się
albo zacznij kasłać może wypadnę
wracając w siebie uciekam niczym
ostatni ale niepierwszy któremu pisane dochodzenie
po kantach trójkąta
ta wilgoć kochanie i słota toczą drabiniasty
bywasz pod żeby za moment odnaleźć i mnie
na deskach wozu ze śliskiego drewna
które nie powinno krzyżować
nieumiarkowanych co przepijają do przystanku
gdzie oberża pod siedmioma grzechami
kiedy trzeciego jak grypy nie sposób wykasłać
wszystkie główne niech zniesie ta obłożna miłość