21 maja 2011
Miłość przeklęta
I kiedy dawno zapomniane sączą się łzy, jak z rdzawej rany krew
i od kiedy ktoś potrafił dawno zrośnięty zerwać szew
od kiedy pękłam w pół i zrosnąć się nie mogę
czemu tak ukochałam tą wyliniałą trwogę?
zaropiałam w lawie niedoścignionych chęci
wylizałam wszystkie emocjonalne więzi
wyrwałam z siebie ostatnie strupy zastygłe
zlepione w słowa tak brudne i przykre
W końcu wydłubałam tą miłość przeklętą
wyblakła, poszarzała, była do łez zachętą
przez nią stałam się dla siebie więzieniem
ile chwil struchleje nim rzucę w nią kamieniem?
Rozpaczliwie drążę paznokciem po ścianie
co jeśli nie umrze, wróci, zostanie?
czy w moim ciele znajdzie się jakaś wnęka?
bym nie musiała dla niej znów rozpaczliwie pękać.