11 listopada 2012
do porządku dziennego
Na starym przejeździe
obok fabryki makaronów umarł Freddie.
Jazgocząc nadleciał Polonez. Z daleka
widać było światło i pomyślałem, o czasie.
Niektórzy wyraźnie zachrypli. Od Poznania
rycząc fundamentalne We Are the Champions.
Jeszcze tylko flaszka chrupnęła niczym czerep
i nastała ciemność. Z mieszanymi uczuciami
wyjątkowo niespiesznie przeszliśmy.
--------
/czy ktoś jeszcze pamięta tę datę?/