Istar, 13 kwietnia 2014
upijam się, więc będzie o tobie.
o nas nie powiem, kogo obchodzi
histeria kobiety. kobiety o dłoniach
pianistki
upiłam się, towarzyszy mi
pani o zmiennym nastroju,
używam męskich perfum
by nie oddalić się od ciebie
nawet na sto jej ról.
ubiorę się i wyjdę przed siebie,
może cię tam spotkam, zawsze
jesteś za wcześnie albo spóźniony,
a ja upijam się żeby jakkolwiek zdążyć
stół mnie boli, od nóg
przestawię go, ciekawe
czy poznasz to miejsce,
do którego nie przywykła
żadna twoja myśl, żadna
z tęsknot
upiłam się, wiem co powiesz
nie wiem tylko - a raczej nie,
nie obiecuję pamiętać
dokąd poszłam szukać cię.
jutro będę płakać. teraz czekaj.
Istar, 13 kwietnia 2014
wschód, zachód, między nimi
pora na istnienie dla innych.
w samym środku kosmosu
jeśli wszechświat ma środek
znajduje się przystań -
dla mnie i ciebie godziny
rozłąki są jak puls gwiazd,
które nie umierają w dzień,
słońce jest tylko kryjówką.
ale to nic nie znaczy,
nie znaczy, że nas nie ma
Istar, 13 kwietnia 2014
możemy dla siebie istnieć
nie istniejąc na prawdę blisko.
ławka, którą ci opowiem, ma korzenie.
możemy spotykać się w tym samym miejscu.
nie zgubią nas te, o których wiemy, że istnieją,
a nie możemy się tam wybrać.
twoja żona, mój mąż, niech będą.
wracamy niespóźnieni, o ich porze.
miłość nie może istnieć bez siebie.
Istar, 13 kwietnia 2014
dlaczego kościoły są tak ogromne,
głuche na szepty,
światło w nich nie zatrzymuje cieni.
konfesjonał ukryty, jakby grzesznicy
przychoddzili nadzy. są tylko smutni,
że im Bóg wybaczy, a oni i tak wrócą.
do małej kaplicy u szczytu przyszli,
udają że się modlą. Bóg siada
obok, i cieszy się jak dziecko,
które zabrano w nowe miejsce.
nic nie wie o nim, ale jest mu dobrze.
Obejmuje człowieka, szeptem uśmiecha.
rozumiem Boże, i jest mi z tą wiedzą dobrze.
ksiądz błogosławi przybyłych,
odchodzi. młody chłopak gasi
świece, wcale nie robi się
ciemniej. każdy w coś wierzy.
Istar, 9 kwietnia 2014
ze wszystkim mi dobrze, w czerni najpewniej
przebieram się za wdowę - miasto płacze,
że opuszczam je na zawsze,
tęsknię teatralnie. akt pierwszy rozpacz, akt
drugi wspomnienie, trzeci - nie ma wątpliwości
przeszłość lubi pieścić moimi ustami,
słowa, słowa, słowa, którz ich nie zna, na tyle
by opowiedzieć historię, która się nie zdarzyła,
a tylko o niej słychać.
kobieta nad brzegiem, to jeszcze dziecko.
wianki plecione z wodorostów ucina, bliżej
końców dno wabi, tam woda nie upływa.
umarła i pogrzebana.
ojciec powiedział, zostań i czekaj.
nie urosłam więcej.
Istar, 8 kwietnia 2014
nie poddaję się, chociaż każdy dzień jest wczoraj.
dobrze wiedzieć co się zdarzy. a dzieje się.
jeszcze nie świta, a już ptaki ogłuszają trelem.
myślę - to nic nie znaczy, one żyją dla siebie,
nieświadome. wtedy śnię, że jestem ich gniazdem.
obejmuję, czulę się, i budzę. znów dzień, który był.
łzy matki, na otarcie tylko wzdycham,
albo modlę się. cóż wiara czyni z nami.
ośmielam się wierzyć.
Istar, 6 kwietnia 2014
trzeba będzie wszystko od nowa.
urodzić się, pozwolić o siebie zatroszczyć,
nadać imię - jaka wygoda, nazwane nie ginie w tłumie.
pierwsze kroki, nie można odejść. pierwsze słowa - zrozumieć.
płacz tylko po to by zaistnieć. radość, krótka jak chwile, których
nie zdołasz zapamiętać. szkoła, po szkole podwórko, w między
czasie oni pozbawiający się uczuć. i ty niczym ramka na zdjęcie.
dostaniesz swój pokój, żeby się nie chować pod stołem.
radio, zagłuszy ciszę. nic tak nie krzyczy jak wspomnienia.
komputer, żeby wyjść do ludzi, nie siedzieć między nimi.
dorośnij, powiedzą.
i trzeba będzie wszystko od nowa.
urodzić, zatroszczyć się o nie, nadać imię.
jaka wygoda, nienazwane ginie w tłumie.
pierwsze kroki. jszcze nie może odejść, pierwsze słowa,
nie rozumiesz. radość, krótka jak chwile, których
nie zdołasz zapamiętać. szkoła, po szkole podwórko, w między
czasie wy pozbawieni uczuć. i ono, niczym ramka na zdjęcie.
z przyszłości.
Istar, 5 kwietnia 2014
wszystko jest teraz inaczej. ja jestem matką.
ramieniem dla ptaków, na którym wysiadują.
nawet wiatr nie siłuje się z liśćmi. którą to już
wiosnę ubrana w tą samą suknię odchodzę
z ogrodu. obojętność wygodna jak stary fotel.
na moim śpią koty, nie potrzebują wychodzić.
dbać o ziemię. nie mają poukładanych ścieżek.
dlatego co raz przysypuje je wiatr czymkolwiek.
a ja się gubię. wypatruję dokąd idą ludzie
i zmierzam tym samym krokiem. nie moje ślady
prowadzą donikąd, mogę wrócić i wybrać inną osobę.
albo być sobą. gubić się i odnajdywać w najprostszy
sposób. szukając.
Istar, 24 marca 2014
i mnie coś w środku pali. popieleje. skóra usycha,
kiedy nabieram wody, dłonie łapczywe a jak sita.
co raz wracam bo zapominam. tędy była ścieżka,
dokąd nie powie. idą ludzie, idą. zadzieram głowę.
dzikie te gęsi, nawet nie spojrzą, nieba im wolno
ile chcą, a od ziemi z daleka. za to wróbli
pełno wokoło. w zakątku, najcichszej.
zdziczała warkocz rozpuszcza, mgli się wokoło,
nie ściemnia, a widać usypia.
da się zapomnieć.
Istar, 23 marca 2014
nie wolno krzywić się, powiedzieć nie będę tego jadła.
może to wczesna starość, a może płytki sen. nie czuję.
duszno, i tam gdzie mnie wołasz. jak odejść. dopiero rosną
mi stopy. dłonie wykształcają się od ramion jestem pusta.
ludzie wyją, nie psy. w taką ciszę boję się mowić nie,
nie ma cudów. cuda stały się, i nie proszę o więcej. wiara. cóż,
na wiarę można przejść życie. nie dziwić się bezdomnym. wina.
napić się wina i zapomnieć.
noc jak matka wychodzi przed dom. zapala światło. siada
na ławce, głaszcze psa. czekanie jest kluczem, który chowa
w kieszeni fartucha. pachnie słomą, tartym jabłkiem. polem
i plackiem z kruszonką. obracam się na drugi brzeg.
powinien być wschód, a jest ściana.
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.