Istar, 3 stycznia 2015
chodź ze mną, nie mogę odwrócić się za ciebie
jeszcze nie wiesz co dalej i dlatego
tak złoszczą cię szare, obskurne miejsca, schody z poręczą.
i to czekanie, aż głos za ścianą odpowie, że jesteś.
matka ma pokój na drugim piętrze. tylko ona martwi się o kwiaty
i stworzenia tak małe, że nie sposób znaleźć dla nich nazwy.
jakby były obojętne mi czy tobie, ale ona je łapie, mogą żyć
gdzie chce i wiecznie.
chodź ze mną, nie umiem powiedzieć o nas syn i ojciec,
nawet nie wiem czy oczy masz po niej. nie próbuj
dostać się do wewnątrz, jej głowa pęka, a spokój
jest tylko zabawką w rękach dziecka.
Istar, 31 grudnia 2014
nie pamiętam dnia, w którym
przestałeś odpisywać na wiersze
ani krzyku, który przecież
się słyszy kiedy ktoś cię
rozpaczliwie potrzebuje
mam takie nasze zdjęcie,
na którym uśmiechamy się
oboje i takie, na którym
dziwi cię Kraków.
bo nic tam nie ma
czego nie miałbyś więcej
bliżej siebie
i mam takie przeczucie,
że nawet jeśli nie spotkamy
się więcej, przyjdziemy do siebie
po wszystkim jeszcze raz się zakochać
Istar, 29 grudnia 2014
jeszcze wczoraj było święto, a już dzisiaj
pal licho. gdybym czytała więcej książek.
nie wiem czy to dobrze pisać,
kiedy o życiu nic nie wie się z książek.
przerzucam strony jak dni i oczekuję,
a tam, ciągle jest się młodym
i kocha się tak samo jak wtedy,
gdy się brało powieść pierwszy raz
z regału biblioteki. zakurzoną i podarowaną.
po cóż nam wiedzieć więcej, chyba tylko
po to, żeby nie przestawać. płakać, mówią
nad książką. tak mówią, a płaczą nad sobą.
Istar, 26 grudnia 2014
mama mówi, że wszystko byłoby inaczej
gdyby nie emigrowali w czterdziestym piątym.
siotry zakonne, które wychowały babcię z sieroctwa,
ocaliły w niej wojnę i wyzwoliły czas umierania. z żalu,
tęsknoty za matką i ojcem nie pozwoliła się kochać.
nawet Bóg w całej swojej okazałości
nie przekonał jej do wiary w człowieka.
Przyjmując, że wtedy, w tamtym zamkniętym
sierocińcu nikt jej nie skrzywdził, nie miała
powodów. gdyby mogła kochałaby miłością głupich.
takie kochanie sprowadza na nas niebo,
podczas gdy pod nogami ziemia wgryza się
w żyły i żadna amputacja nie oddali
nas od śmierci. a czas, który wydzieramy
jej z gardła, jest potrzebną tylko nam chwilą.
żeby się rozstać.
Istar, 26 grudnia 2014
tylko wydajemy się - mnożąc - szczęśliwi.
w żłobie leży żeby innym było wygodnie,
że popatrz dziecko, ja się chyba bardziej
staram, a taka matka boska mogłaby
więcej, dlaczego tylko brud, smród i
koryto. piąta rano, idę ulicą, za chwilę
świt roztrzaska mi głowę, ale jeszcze
ciemno. pierwszy mróz przełamuje
się z ciszą. tylko wtedy dobrze czuję.
moje serce nie śpi nigdy, a wydaje się,
że kiedy wychodzę i ono rusza w rytmie
- przecież musi być dobrze.
szósta. nie mierzę więcej ponad tę chwilę.
po prostu jestem i nie ma w tym planów
na przyszłość. krok jest pójściem dalej
ale i krok może pozwolić nam wrócić.
Istar, 25 grudnia 2014
a dlaczego pan tak stoi i moknie
na tym deszczu - pytam. wigilia.
spogląda na mnie - bo wcześniej
szukał. samotny człowiek.
postoję z panem, skoro nie idzie
pan do nikogo, a nigdzie wokoło
nawet nie ośmiela żeby wejść
do środka. poczekam z panem.
aż przestanie padać. też mi wygodnie
w tym deszczu. nie ma wspomnień.
zresztą, żebyśmy tu nawet całą noc
stali z żalu, Bóg się i tak narodzi.
Istar, 6 grudnia 2014
mówią jak do nikogo. taką jestem mgłą jakim porankiem
mnie zostawili. nie, nie było chłodno, lato było. byłam w sukience,
albo i miałam te biedronki we włosach, a w oczach wszystko.
serce mi waliło, teraz tylko utrzymuje przy życiu.
na środku drogi rośnie drzewo. i ono mnie obejmuje jak gniazdo
do którego wrócą. wiara jest cudem, kiedy już nie można wierzyć
przychodzi samotność upominając cię o swoje.
przed lustrem widzę to wszystko, czemu jest winna.
nie przepraszam. bo słowa kojarzą się z odległością,
której nie można pokonać kiedy chcę dotknąć.
a ja już nie dotykam.
Istar, 3 grudnia 2014
baba w kolejce patrzy, że nie mogę unieść chleba.
dzielę. na dwie, na cztery. piąta dosiada
kiedy karmię ptaki. rozmowna. a nam
wcale nie chce się gadać. więc, dzięki Bogu,
że ona taka.
być drzewem, wtedy myślę. szumi
a nie przemija. kto wie o drzewach więcej
jak to że są, gdzie widziało się je po raz ostatni.
a ciebie nie ma. chociaż wracam.
wszystko jest jak dawniej. tylko
dawniej nie istnieje w tym czasie.
Istar, 29 listopada 2014
ile zostało w nas z ludzi podobnych.
zasypiają twarzą do ściany, a ich garby
nie pozwalają nikomu wtulić się w obok.
łatwiej smucić się bo dzień trwa za krótko
by zdążyć ze szczęściem z byle powodu.
a ja czekam. głupie to czekanie na kogoś.
malowanie ust i zlizywanie zaschłej pomadki,
czerwień blednie w róż, a róż płowieje do warg.
wtedy widuję ciebie, kiedy jeszcze świt we mnie
niedojrzałym promieniem słońca trzyma się
mocno ściany, a przelatujące za oknem ptaki
to tylko złudzenie, i świst wiatru, którego
nic nie trzyma.
jesteśmy podobni
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.