4 czerwca 2011
krok od szlochu
krok od szlochu
krok od łzy... załamanie
płaczesz bezwiednie
dostajesz karty złe
oddaj mi
moje asy
yy..a....wąż robi sss...
nie dostanę cierpiąc nic
oprócz samotnego stanu
nie dostanę od Was nic oprócz zastrzyku i kaftanu
nie odszukam was nikczemni choć w spomnieniach żywi
nie pokocham mych bóli choćby mnie lubili
nie odrodzę się ponownie i żyć będę w strachu
nie ugodzę mieczem wroga to on mnie ...
uratuj..uratuj mnie /siebie
wyratuj
wyratuj mnie w biedzie
łzy ciekną po policzkach i cicho się modle wkrótce wybaczę
i zobaczę kim Ty Jesteś Boże
kim ty jesteś Boże? kim!