7 kwietnia 2012
Itak i nie
Itak i nie
Rozsiądźcie się wygodnie i zamknijcie oczy.
Medytacje rozpoczną delikatne tony,
jakby leniwy strumyk doliną się toczył
monotonnie pluskając; albo ożywiony
w zacienionym ustroniu pośród drzew pomyka
i coraz głośniej pluszcze w nierówne kamienie,
a w tle świergoty ptaków i arie słowika
wyobraźnią scalone, myśl nadąża przenieść.
Idźmy ścieżką za biegiem muzycznej przygody,
która czasem przycichnie, brzęcząc trzmieli rojem,
jakby przez ciało płynął spokojny nurt wody
i w zasłuchaniu znikły ciągłe niepokoje.
Trwać medium w zagubieniu; nie wracać do siebie.
Nie dogasać na zgliszczach, nie płakać nad nimi.
Lecz nagle głos wyrywa dziury w złudnym niebie,
wwierca się z nachalnością tak, tak - jak na kpiny.
Tak powiedz sobie tak, tak, a bunt cię roznosi,
i wszystko w tobie krzyczy; nie, nie, nie - broń Boże!
By czasem nie przytaknąć tobie ślepy losie;
nie jestem psem – to po co wkładasz mi obroże.