1 sierpnia 2012
1 sierpnia 2012, środa ( rozprawka )
ostatnio wstawiłam na Trumla wiersz, który zatytułowałam eterycznie. Szel zaprotestowała energicznie poddając w wątpliwość związek tytułu z treścią. Nie zdążyłam z polemiką i szczerze pisząc nie bardzo wiedziałam jak ją podjąć. Z jednej strony czuję jej rację, z drugiej kto powiedział, że tytuł musi być swoistym resume wiersza, albo klamrą spinającą, albo wyjaśnieniem celu itp. Może reguły w świecie profesjonalistów istnieją, ale amator może od nich odstąpić, amatorski blamaż jest jakby mniej wyrazisty.
W przypadku tego wiersza nie chodziło mi o prowokację przypadkowością tytułu, zastanowienie przyszło po rzeczonym komentarzu. Jeżeli abstrahować od fizyczności eteru dla słowa eteryczny znajdujemy synonimy: delikatny, subtelny, niematerialny. W dzienniku można sobie pozwolić na wiwisekcję wiersza, w komentarzu trochę niesporo, to tak jakby na początku kryminału podać rozwiązanie zagadki. Wiersz trzeba rozgryźć samemu, jeżeli do nas przemawia, to jest nasz dialog z nim i podpowiadanie autora pisze inny wiersz.
Pobawię się jednak tutaj w odwijanie papierka z cukierka. Eterycznie, czyż łąka ze wszystkimi zapachami, cieniutkimi łodyżkami ziół i kwiatów polnych nie jest eteryczną scenerią, czyż Ogród Dwóch Brzegów przy Renie nie odwołuje się do tejżeż scenerii napawając eteryczną nostalgią za kontaktem z naturą, czyż demokracje na Półwyspie Arabskim nie okazują się fatamorganą drgającą w rozgrzanym powietrzu, ułudą, którą trzeba bujną wyobraźnią uchronić przed unicestwieniem. Przechodzę do puenty - pisząc ostanie dwa wiersze miałam przed oczami delikatne, subtelne modelki, które stwarzają usilnie wrażenie zwiewności, walczą jak lwice o image, bezwzględne i twarde pokazują do obiektywu twarze wyprane z własnych uczuć. Wiersz jest trochę senną kakofonią krążącą wokół pozornej delikatności zjawisk.