Nevly, 25 lipca 2016
nie zgwałciłem cię a szkoda
kontakt był
na tyle bliski że w ustronnym miejscu
sreżakom zabrakoby wody
niby nic zwykła letnia przygoda
a jednak poczułaś
że wcale nie trzeba zdradzać drzew
że nikt na świecie jedynie my
że jeśli kawa nad ranem to tylko we dwoje
przebijałem cię a tobie było w to graj
na wylot kiedy na imię miałaś jeszcze
krzyczałaś chłopaku czytaj mnie całą
jak bańka nie do końca mydlana
nie odkładałaś nocy na bok
kropił deszcz a ktoś cię kochał
bezwstydni byliśmy na wspak od boga
całowałaś
niby tak samo a jednak inaczej
jeśli to był uśmiech
to była to tylko mowa kobiety
potem nie mieściłem się w pudełku
przyszły nasze
chwile... wdzięczność... zwierzenia... obfitowaliśmy
zostaw
tak jest dobrze
Nevly, 24 lipca 2016
ogluszenie jednak niekoniecznie
błąd młodości
tak pisał prawdziwy poeta
kiedy był małym chłopcem
kiedy wcale tak nie myślał
dalej pozostał jedynie prześwit
pokemony jakieś fiona i schreck
przelotne deszcze w poświacie
kilku słońc
było mało wyjących do księżyca
cholera jasna a raczej ciemna
a miało być tak pięknie
taneczne wieczorki nic a nic
nie wskórały nawet disco polo nie bolało
bardziej
krem na zmarszczki pomiędzy
twoimi udami
zacierał ślady po kocham cię
Nevly, 24 lipca 2016
odrobina szyderstwa ale nie byłem pomyłką
święty mikołaj
jest dopiero wtedy kiedy zamknięty komin
pomimo tego wciąż mogę z tobą rozmawiać
mocno zaskoczony na czerwono widząc ciemność
ostatni list
fatalistko to samo nie tym samym
napisałaś dwulicowością liściopędów
zaczarowanym ołówkiem w krainie czarów
rysując wspólny obiad w kilka obłód na lustrze
a teraz czy znasz odpowiedź
nie umarłem
z kroplą słońca dewaguję gdzie się ukryłaś
zwyczajna miłość charytatywnie kochane chwile
dla optymalnego komfortru idealne dla niej i dla niego
to było coś więcej niż łóżko
coś o czym trudno rozmawiać po latach
a b c wybranych zjawisk kiedy coś takiego się stanie
kiedy nocą obydwoje
tak bardzo pragnęliśmy nieobecności boga
Nevly, 23 lipca 2016
we dwoje rajskie zakątki
mnie nie było to dane
pokalany w rytm orkiestry
powiedziałem dobranoc
bez koloru żadnej tęczy
powracam
do życia okiem wizjonera
uśmiechnięty raz na zawsze
paradowałem z kołowrotkiem
w ręku trzymając coś na obiad
to nazywało się na M
ale na N się kończyło
w mieszkaniu
przeciwbólowa tabletka
kiedy będziemy smażyć się w niebie
ubaw po pachy
na wodzie pisane precz z łapami
kiedy dla ciebie porysowałem niebo
nie wstydźmy się trzymać za ręce
Nevly, 11 lipca 2016
za spalonymi mostami
bezdźwięczność
wybieganie w jutro i na powrót
jest niezbędne
dalej już tylko w kilka modlitw
mówisz mi że jesteś
tylko gdzie cholera
tylko gdzie
ani cie dotknąć ani pocałować
tuż przed świtem jeszcze raz
terrorystką z curriculum vitae
bogatym w drzewa miłosnych wariacji
jesteś jak pejzaż subtelny
pokryta mgłą niczym spacer po zamyśleniach
nasze halloween już się skonczyło
pamięć _ bez masek _ pragnę cię
po staremu
każdy wie nie każdy pisze
ale po co ja ci to przecież wiesz
wyobraźni o nas
nie ma tylko na pokaz
Nevly, 26 maja 2016
schłodziłoo
wszysystko pachnie od zmierzchu
jak ulał do kantu spodni
nic nie mów ojoj ojoj myślę
że spotkałem swojego ojca
dawno nie żyje ale ja tak sobie
kiedy only you na wiosnę
pływaja kajaki a potem w 3D
miłość w polu i mogłaś
jedynie błagać
Nevly, 24 maja 2016
coś jest a czegoś nie ma
zamigotanie w przedsionkach
z tęsknoty podane miałem sen
a potem to już tylko kilka ścian
i sufit pełen nieprześwitów
nieprześwietleń poprzez krzyk
łzy wołam moją krew ale one
nie odbierają telefonów
to tak bardzo boli
tak bardzo że nawet nie wiem
czy jeszcze żyję czy też
umarłem proszę jedynie o chwilę
pukam stukam dzwonię kołaczę
a idź do diabła
...
kobiety
Nevly, 23 maja 2016
idę w stronę światła
w dobrych rękach to tylko kilka
chwil jedynie w kilka dłoni
wiem że wygrałaś
zawsze wygrywasz choć
byłaś ze mną i nie tylko
tatuaż na ramieniu
to nie oznaczało nic
to wcale nie było takie łatwe
jadłem zachłanny twoje usta
smakowały więcej niż najlepsze
maliny potwierdzone tęsknotą
kiedy coś tam
mamrotałem zakochany
mówiąc pomiędzy ustami
Luno...pisz... a ja wciąż...
Nevly, 7 maja 2016
wiosennym ukradkiem
głupie wspomnienia zawsze
i nie ma nic ponad tylko niebo
w dole
wężykiem rozmieniony na drobne
nie całkiem chyląc się ku ziemi
nie dotrzymuję obietnic
późnym wieczorem
trwam w mistyfikacjach
kojarząc potoki i niech się stanie
rankiem dusze uciekają z okien
a ja patrzę na słoik
okradziony z wiosny
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.